Witam wszystkich zainteresowanych.
Opis problemu:
Jakieś 2 tygodnie temu wrócił do mnie olek E520 z serwisu - wylądował tam w celu naprawienia lampy błyskowej - rozpakowałem, sprawdziłem czy lampę naprawili i czy da się nim robić zdjęcia - i wszystko ok. Ponieważ miałem już w tym czasie E-30, to 520tke chciałem jak najszybciej szprzedać. Po sprawdzeniu lampy, zrobiłem puszce kilka fotek, wyjąłem z niej baterię i solidnie zapakowałem do pudełka należycie zabezpieczając - wszystko trwało może pół godziny.
Body wystawiłem na allegro i sprzedałem. W piątek (06.11.2009) wysłałem kurierem, oczywiście z opcją ostrożnie. Body dotarło do adresata we wtorek 10ego. Dzisiaj koło południa Gość dzwoni do mnie, że aparat nie jest sprawny, bo: BATERIA WŁOŻONA DO APARATU SAMOCZYNNIE SIĘ ROZŁADOWUJE W CIĄGU KILKU GODIN POMIMO TEGO, ŻE APARAT JEST WYŁACZONY A UCHWYT APARATU ROBI SIĘ CIEPŁY. Mówi, że naładował ją jeszcze raz, i jeszcze raz, że przetarł styki... i nic nie pomogło.
Nigdy nie miałem z tym aparatem problemów (prócz lampy), leżał nieraz przez tydzień i dłużej a bateria trzymała jak należy.
Czy to możliwe, żeby w serwisie coś nie tak zrobili?
Co mam z tym Gościem zrobić, skąd mieć pewność, że to on go nie uszkodził, skąd mieć pewność że w trakcie transportu się nie uszkodził, czy serwis przyjmie go na gwarancji?
Co radzicie w takiej sytuacji? Dodam, że zależy mi na tym, żeby załatwić sprawę uczciwie ale też nie chcę wyjść na frajera...