Przypomnialem sobie, ze kiedys (miesiac, moze dwa wstecz) bylem 'w polach' na rowerze i znikad pojawil sie pewien pan. po krotkiej, lekko przerazajacej pogawedce zapytalem o zgode na foto. wczesniej nie wykazujac komercyjnych zapedow pan zapytal: calkiem powaznie: "dobrze, ale co ja z tego bede mial". ze nie mialem przy sobie nic grosza, tylko marsa i snikersa - z nimi wyjechalem, ze moge jednego odstapic. pan wybral zdecydowanie: "tego. bo snikers ma orzechy a ja nie mam zebow"..
"PKS"