Dla mnie najlepsza trójka. Ludzie, ludzie chodzą, a ja lubię ludziów. Dobrze oddany klimat mroźniego, sennego poranka. Na środku facet z rękami w kieszeni, lekko skulony, lekko rozmazany (to IMO nie wada w tej focie) idzie kupić fajki i Super Express. Z prawej rozmazane auta dopełniają całości. I jeszcze mniejsze figurki ludzików.
Podoba mi się ta fota.
Fajny klimat na dwóch pierwszych - oddaje świtowość miastaNa pierwszym zdjęciu można sobie wyobrazić ciszę i odgłos odpalanego samochodu tego spod "szóstki" - zawsze pierwszy wyjeżdża do pracy. Na drugim - pierwszy klient piekarni Wenta właśnie wraca ze świeżym pieczywem. Senne ulice, dzwonią budziki.
Ostatnie najmniej klimatyczne.
Bardzo udany "fotoreportaż" z powstawania dnia.
Trafnie tez obrałeś trasę, której wybór pociągnął za sobą naturalne występowanie na każdym kolejnym zdjęciu większej liczby ludzi, aut itp. atrybutów miejskiego życia... Pewnie musiałeś dość szybko się przemieszczać, żeby zdążyć...
Najbardziej podobają mi się, jak Agnieszce, pierwsze dwa ujęcia - podzielam jej wrażenia. Na 2. (Dmowskiego) widać prawdziwy ŚWIT. Zresztą nie jestem obiektywny, bo Wajdeloty z okolicami, choć bardzo zaniedbane, podobały mi się zawsze, za to Grunwaldzka (oprócz lat dzieciństwa) nigdy. A już zupełnie nie cierpię (programowo) tego nowego Manhattanu... Stąd ostatnie ujęcie nie podoba mi się wcale - zwłaszcza, że jako wykonane najpóźniej nie ma już wiele z atmosfery tego magicznego świtu, który rozpoczął się gdzieś na Wajdeloty (?).
Pozdrawiam krajana!
OT. Agnicha! - już dawno to podejrzewałem, ale teraz jestem pewien, że Ty to Ty. Specjalne machanie łapkami![]()
![]()
![]()
Rafał, agapiet, PioRo, dziekujeza wypowiedzi.
Rafał - za odczytanie zimnego poranka - blade niebo, skulone postaci, ruch, aktywność.
Agapiet - za mieszkańców wyobraźni, piękne.
PioRo - za ukonkretnienie miejsc i przedstawienie Twojego emocjonalnego stosunku do nich.
Ostatnią fotkę zamieściłem, aby pokazać resztki nocnych świateł i wyłanianie się bilboardowych postaci z szarości świtu. Architektury Manhattanu nie lubię (mnie takie techno nie rusza), choć uważam ją za spójną. Jeszcze bardziej nie lubię nazwy, która brzmi wiochmeńsko i choć jest z gatunku groteskowych i można ją traktować jako wygłup, to dla mnie jest świadectwem narodowego kompleksu krajan - poczucia niższości.
Przed laty, w epoce analogowej, gdy nie interesowało mnie focenie wschodów i zachodów ze względów technicznych (focenie takich tematów na materiałach emulsyjnych odbywało się na ślepo, dzisiaj cydrowa technika umożliwia natychmiastowe obejrzenie wyniku, wstępną ocenę i korekcję, dodatkowo bracketing nic nie kosztuje), sądziłem, że każdy ładniejszy zachód, czy wschód jest podany na tacy, tylko skierować aparat w odpowiednią stronę i pstrykać. Jakże byłem naiwny. dopiero po wejściu w temat okazało się, że to jest praca wymagająca po pierwsze przygotowania jakiegoś scenariusza, jakiejś chociaż szczątkowej wizji, że samo focenie wymaga bardzo wielkiej koncentracji i pospiechu, bowiem taki zachód, czy wschód, to jest dosłownie 20 - 25 minut, czyli jesli chodzi o ambitne podejście, to jest mgnienie. Niemniej jednak nie tłumaczy to średnio-niskiej jakości moich zdjęć. To fotograf robi zdjęcie.
Pzdr, TJ
Tadeusz, tak może trochę OT, przyczepię się do Manhattanu. Faktycznie, w momencie kiedy jest to "nowoczesne" centrum handlowe - brzmi to pretensjonalnie. O wiele bardziej podoba mi się nazwanie manhattanem drewnianych bud (które ongiś w tamtym miejscu tkwiły), czy obleśnych bud tekturowych na pasie startowym na Zaspie. Wówczas z pretensjonalnego robi się surrealistyczne.
A z tą średnio-niską jakością Twoich zdjęć z lekka przesadziłeś![]()
agapiet,
Zgadzam się z Tobą. Taki "ludowy" trend w nazewnictwie ma głębokie tradycje w naszym kraju. Przed wojną w czasie budowy Gdyni powstawały dzielnice domów samodziałów - slumsów, które nazywano Kanada, Meksyk, itd. Do dziś gdzie niegdzie na głębokiej prowincji, określenie, "to była Kanada" lub "Ameryka" jest metaforą pełni zycia w przepychu i luksusie, "to jest Meksyk" - dodatkowo w nieustającej zabawie, szaleństwie i namiętności. Ta pretensjonalność w nazwie Manhattan łączy się w moim pojęciu także ze zwykłą zaściankowością i ograniczonym postrzeganiem świata, który jest opisywany słowami kluczami, które są bardzo proste, które łatwo zapamiętać i które w głowach wielu, bardzo wielu ludzi stanowia całą wiedzę na temat tegoż.
Pzdr, TJ
Czuć chłód na tych fotkach , czyli zamierzenia się udały, miasto też czuć.
Podobają mi się te zdjęcia. Ostatnie z nich jednak odstaje od reszty. Powodowały Tobą Tadeuszu jakieś szczególne intencje przy jego dołączaniu?![]()
Tadeusz czy to jest Wrzeszcz <!!> <??>
/*...................*/
/* ...........................*/