domyslam sie ze tak bedzie
ale ja po prostu naogladalem sie i naprzerabialem pare tysiecy zdjec ostatnimi miesiacami... pozatym pracuje jako grafik i czasem mam do czynienia z totalnymi wypasami - z przystawek, skany z bebna itd.
Stad na pierwszy rzut oka ->
lepsza ostrosc w leice
wiecej szczegolow - zdjecie moze wydawac sie z Canona lepsze bo bardziej kontrastowe - ale w postprocesingu (ktory jest NIEZBEDNY przy wypuszczaniu pliku cyfrowego do jakiegokolwiek druku) podniesc ten kontrast to zaden problem, delikatna korekcja krzywymi wystarczy. Kontrast w Canonie wydal mi sie za duzy - a duzy kontrast to duzy problem - malo szczegolow, ktore w postprocesingu mozna eliminowac.
naturalne, nie przesycone kolory w leice
Ogolnie na pierwszy rzut oka pomyslalem - ale kicha z tego canona i jak zaj... jest w leice - roznica oczna tylko i subiektywna w dodatku...
Z plikiem z leiki mozna duzo zrobic wiecej zrobic niz z canona... Takie jest moje zdanie.
Wlasnie zauwazylem jak dziala tryb automatyczny w adobe raw - strasznie zmniejsza kontrast ale za to maksymalizuje liczbe szczegolow w cieniach i swiatlach, a podniesc kontrast jak sie chce i jak dobrze dla zdjecia, to zaden problem. Dzieki temu spostrzezeniu jestem w stanie jednej godziny obrobic bardzo duzo rawow... trudno policzyc ile bo sporo czasu idzie na konwersje, ale z 80 spokojnie (niecala minuta na jeden) - musze tylko podniesc kontrast po automatycznej korekcji (sprawdza sie w 95 % przypadkow mojego ostatniego slubu) i juz. A jak wczesniej zapisze do jpg (np. akcja przez noc) to nadanie kontrastu za pomoca krzywych to kilkanascie sekund...