Witam na forum!
Problem mam taki, ze pod koniec wakacji na Kaszubach aparat wpadl na splywie kajakowym do Slupi. Po jakiejs 1-2h zostal odnaleziony (woda tak metna ze nie byo widac) i wylowiony. Bateria od razu wyjeta (byla juz wyczerpana i tak) i karta tez. Z karty zdjecia sie zgraly, aparat rozkrecilem (sama tylna scianke) i przetarlem chusteczka higieniczna. Nastepnie zostawilem tak na noc. Pozniej zostal skrecony, przywieziony do domu i lezy od niedziel. Teraz woda juz tylko jest w obiektywie. Czy jest szansa na odratowanie go w serwisie Olympusa i ile to moze kosztowac? Z gory dziekuje za odpowiedzi.