Jak ciekawie ogladac niebo przez muslinowe platki makow, szkoda ze tylko na zdjeciu. Plateczki podzielone wachlarzem delikatnych zylek, migocace w sloncu osobliwym wdziekiem osobliwej pospolitosci, zwiewne i powiewne w najlepszym wydaniu czerwonosci krwistej, ognistej, najprawdziwszej z czerwieni.
Zdjecie 2 i 3 podoba mi sie najbardziej. W dwojce lekko postrzepione kontury cienia wewnetrznych platkow tworza milutki fotelik wylegujacy sie w promieniach popoludniowego slonca.
Fotka nr 3 to tancerka w spodnicy z jedwabnej krepy wdziecznie prezentujacej sie w letnie popoludnie.
Na pierwszym przeszkadzaja mi najbardziej listeczki z prawej strony, no niby maja prawo istnienia, tylko dlaczego tak nahalnie o tym informuja?
Jeszcze kiedys obejrze sobie kolor nieba przez cudna czerwien polnych makow.
Pozdrawiam,
excel