Witaj john100
No chyba masz racje ze kobiety już takie są. W końcu przecież pająk może skoczyć, przelecieć w powietrzu ze 3 metry i zabić człowieka. Po prostu tragedia
.
Co do Twoich komarów to jest na to pewien sposób. Mianowicie trzeba się dogadać ze szczupakami i okoniami żeby po prostu zaczęły brać. Jak wiadomo jak ryba bierze to nic nam niestraszne. Sam nie raz przeżyłem takie chwile kiedy to ręce bolały od wioseł albo nawet majty były przemoczone od deszczu. Jednak cętkowany (czyt. szczupak) lub pasiasty przyjaciel (okoń) pozwalał o wszystkim zapomnieć. No oczywiście drapieżnik odpowiednich rozmiarów
. Nigdy nie zdażyło mi się zabrać mniejszej ryby niż zakłada wymiar ochronny.
Swoją drogą to sam nieraz się zastawiałem przepływając łodzią przez środek jeziora jak to jest możliwe że to małe brzęczące dziadostwo znajduje się dokładnie nad moją głową? Przecież jestem z dala od brzegu czyli możliwego siedliska tego badziewia. No ale cóż takie tego uroki. Dla takich cudownych chwil spędzonych na wodzie nie raz watro się poświęcić.
Swoją drogą uwielbiam słuchać charakteryczne cmokanie żerującego przy powierzchni okonia, dźwięk wyskakującej ławicy atakowanej z głębokości i walnięcie szczupaka w cichej zatoczce. Charakterystyczny ruch trzciny wywołanym przez dużego lina lub leszcza też przyprawia mnie o dreszczyk emocji. Niestety ostatnio takie widoki i dzwięki trafiają sie co raz rzadziej.
W pracy mam zdjęcia niektórych gatunków ryb (biała i drapieżna) zrobione pod wodą (jak na nurka przystało). Jutro spróbuje je wystawić. Co prawda nie zawsze mam podwodą aparat (muszę pożyczać) ale jednak kilka fotek jest. Nigdy nie udało mi się sfotgorafować ataku szczupaka choć zdażyło mi się widzić to na własne oczy. Robi wrażenie
. Jego szybkości w momencie uderzenia nie można porówać z niczym innym.
ps. swoją drogą najbardziej lubię spining.
Póki co zamiast szczupaka przedstawiam siebie świętujęgo Nowy Rok pod wodą.