pare lat temu tez mialem podobna stuacje (nawet dwie) tylko, ze bylo -15C, cos kolo 3 w nocy i pacjent lezal (spal) na moscie. nie moglem go dobudzic, wiec zadzwonilem po policje, bo jeszcze mial krew na twarzy i nie wiedzialem czy to jego czy nie. czuc bylo gorzalke, ale w takiej sytuacji jakie to ma znaczenie... no i po paru minutach przyjechala policja i si ezaczelo... ze to "czesiek z bramy" itp itd. ze on zawsze pijany spi n aulicy, ze ktos go obil pewnie za flaszke albo cos i tak w kolko. musialem stac i ich pilnowac, bo go chcieli zostawic zeby im fury nie zarzygal.. myslalem, ze ich tam zatluke, dopiero jak zadzwonilem do dyzurnego oficera, to go zapakowali, ale pewnosci nie mam, ze go gdzies dowiezli... ot, policja panstwowa: sluzyc i chronic... po paru takich akcjach w wykonaniu policji (tfu) panstwowej mam wiekszy szacunek do takich drobnych pijaczkow niz do calego tego aparatu policyjnego....