Obie róże przepiękne, skryły się tu pomiedzy postami, a zachwycają barwą (szczególnie druga), w trochę daremnym oczekiwaniu na wiosnę cieszą tym bardziej....
Pozdrawiam
Obie róże przepiękne, skryły się tu pomiedzy postami, a zachwycają barwą (szczególnie druga), w trochę daremnym oczekiwaniu na wiosnę cieszą tym bardziej....
Pozdrawiam
dead but dreaming...
Olympus c-5000 i trochę wyobraźni
Lubię taki "waginalne" foty.
Rafał Czarny,
Duch prowokacji Cię nie opuszcza. Sztuką waginalną są nazywane dosłowne obrazy (w tym zdjęcia) przedstawiające damy od przodu, przyozdobione czymś tam dla dodania sznytu artystycznego lub tzw. autodemonstracja gender, czyli pani artystka siedząca za szybą w pozycji mocno przedniej demonstrująca sztukę wyzwoloną, protestująca przeciwko ograniczeniom nakładanym na płeć przez kulturę. To jakoś do nas nie dotarło, ale z pewnością, gdyby gdzieś otwarto wystawę takiej sztuki, znalazła by się w skali kraju pewna ilość zwolenników, którzy by zaraz ubrali się w togi obrońców wolności sztuki, gotowi toczyć zażarty bój z "obrońcami moralności" usiłującymi zakonserwować "dziedzictwo średniowiecza". Swoją drogą, moja ciekawość jest symetryczna - dlaczego nie ma sztuki penisalnej? To chyba mogliby wyjasnić freudyści, a nawet chyba już to wyjasnili.
Pzdr, TJ
Zygmunt Freud twierdził m.in., że kobiety zadroszczą nam penisów (mają tzw. kompleks falliczny). Jego następcy (Jung i inni) udowadniali, że niekoniecznie.
Moim skromnym zdaniem, mężczyźni dzielą na na zwolenników płatków róży (najlepiej wilgotnych) i na antagonistów. Ja nie jestem antagonistą.
Rafał,
Dziękuję za opinię o róży.
O freudyźmie dużo by mówić, jego twórca był jednym z najbardziej płodnych myślicieli pretendujących do miana naukowców, pozostawił po sobie znamię na kulturze XX wieku, podobne jak Marks, na szczęście dziś już bardzo słabo zauważalne - taki jest los proroków w nauce, nie sprawdzają się. Obaj dzisiaj funkcjonują w sferze nostalgii za czystą teorią wszechrzeczy, czyli teorią globalną - wyjaśniającą wszystko.
Sarachmet,
Wysoko cenię Twoje zdanie.
Pzdr, TJ
Istnieje zasadnicz różnica między Marksem i Freudem. Ten pierwszy jest twórcą teorii, która w praktyce nie się sprawdziła. Komunizm i socjalizm był praktykowany w wielu zakątkach świata (na wszystkich kontynetach oprócz Australii i Antarktyki) i doprowadził tylko do głodu i ludobójstw.
Wedłyg opracowań historyków hitlerowcy doporowadzili do śmieci ok. 25 mln. ludzi, zaś reżimy komumistyczne są odpowiedzialne za śmierć 100 mln ludzi.
Tak więc Marks jest autorem teorii, która sprowadziła kupę nieszczęść na Ziemię. Zaś Freud jest ojcem psychoanalizy, która uczyniła wiele dobra dla ludzkości. I prócz lat w których żyli obaj, analogie się kończą.
Rafał Czarny,
Zagdzam się, co do Marksa.
Marks i Freud mieli jedną cechę wspólną - byli szarlatanami naukowymi. Pierwszy stworzył teorię funkcjonowania społeczeństwa, w której wszystko tłumaczył walką klas. Drugi stworzył analogiczną teorię funkcjonowania człowieka, w której prawie każde zachowanie tłumaczył ukrytym, nieuświadomionym seksualizmem. Dziś jego teoria wygasła, ma znaczenie historyczne, choć jest jeszcze kilku epigonów, którzy usiłują kontunuować jego drogę "badawczą", tak jak istnieją jeszcze marksiści oraz ich ewolucyjni potomkowie - trockiści, maoiści, kimirsenowcy, itd.
Pzdr, TJ
Myślę, że fakty mówia same za siebie.
Psychoanaliza kwitnie w świecie (w różnorakich foramach), a oprócz Kuby i Korei Północnej komunizm zdechał (i chwała Bogu).
Ech, Panowie, miłośnicy wdzięków różanych bądź antagoniści
Jako że dyskusja na temat okołowaginalnych skojarzeń z różą jest mi raczej obca, dodam od siebie tylko tyle, że kwiat ten zawsze będzie dla mnie nośnikiem bogatej symboliki( i to niekoniecznie w seksualnym kontekście). Choć może i nie tak daleko padają moje skojarzenia od Twojego, Rafał- wszak to z piany morskiej razem z Afrodytą urodziła się ponoć i róża własnie. I co prawda symbolikę róży wypaczyli nieco pierwsi chrześcijanie (kazano te kwiaty nosić pannom lekkich obyczajów), jednak
w końcu róża stała się symbolem czystości( biała) oraz męczeństwa i miłości (czerwona). Jakoś mi się też więc naturalnie róża owa kojarzy ze świętem Wielkiej Nocy.
Nie doszukałam się co prawda symboliki róż w kolorze które uwieczniłeś Tadeuszu, jednak poprzez spowinowacenie jej z tą nieskalanie białą i czerwoną ( i tu rozumiem skojarzenia Freudowskie, chociaż na Freuda patrzę trochę krzywym okiem) lubię patrząc na nią myśleć że rodowód i symboliczne inklinacje ma równie bogate. No, tyle wynurzeń "oczyszczających" biedną różę
. Są zresztą róże i różyczki, i inne "kwiatki"...
Jejku, szczerze mówiąc, to po waszej dyskusji aż boję się tu prezentować kompozycje z owocami, które fotografowałam swego czasu, niejedna brzoskwinka się tam znalazła...
dead but dreaming...
Olympus c-5000 i trochę wyobraźni
Oj, to muszą być niebywałe świństwa. Poprosimy...niejedna brzoskwinka się tam znalazła...![]()