Temat (jak pijacka czkawka): akumulatorki.
Aparat: Olympus C2100UZ - a wiec mocno prądożercza bestia!
Akumulatorki: roczny komplet ANSMANN Energy 2200mAh i półroczny SANYO 2300mAh.
Ładowarki: Olympus BU100 i Olympus BU300
Zjawisko: bardzo szybkie "siadanie" akumulatorów (zwłaszcza "ansmanów") świeżo po naładowaniu, najdokuczliwsze przy zdjęciach z fleszem.
Po błysku aparat zaczyna zapisywać, następnie gaśnie wszystko ale po paru sekundach wraca do normy. Zdjęcia nie są stracone - zapisuje.
Oczywiście wkrótce po włożeniu naładowanych akumulatorków zaczyna się świecić "bateria", niemniej bez lampy da się zrobić (albo obejrzeć na wyświetlaczu) jeszcze sporo zdjęć.
Sprawia to wrażenie, jakby akumulatory zwiększyły swoją oporność wewnętrzną.
Pytania:
1/ zasadnicze - czy akumulatory Ni-MH mają efekt pamięciowy???
Oczywiście wiem co to jest efekt pamięciowy, ale przedstawię skojarzenie: jest to podobne do napełniania beczki zawiesiną wody z mułem, który stopniowo osadza się na dnie. My zaś, mając za krótką rurę (czyli wyłączanie się aparatu przy ściśle określonym stopniu rozładowania akumulatora) wciąż pobieramy tylko część zawiesiny i to zawsze do tej samej samej wysokości beczki a nie do dna. Z czasem osadu nagromadzi się na dnie tyle, że miejsca na zawiesinę po prostu zaczyna brakować.
2/ wyraźnie widać, że aparat rozładowuje je tylko do jakiegoś określonego (chyba za małego) stopnia - w związku z czym "pamięć" nasila się coraz bardziej i w efekcie akumulator zaczyna zachowywać się jak "zamulona" beczka???
3/ co sądzicie, Kochani, o "dorozładowywaniu" wyjętych z aparatu akumulatorków np. przy pomocy silnej latarki???
Przyjmijmy, że do osiągnięcia ciemnoczerwonego świecenia się włókna żarówki??? Po wyjęciu z mojego Olka akumulatorki włożone do latarki jeszcze długo "świecą" zanim rozładują się do końca (czerwone żarzenie się żarówki).
Pozdrawiam. ZoltAn