nie porównuj inżynierów z technikami i usuń te 4 zdjęcia, bo zawieszają firefoxa.
aj, kolejny wątek wymądrzania się i przepięknych metafor...
nie porównuj inżynierów z technikami i usuń te 4 zdjęcia, bo zawieszają firefoxa.
aj, kolejny wątek wymądrzania się i przepięknych metafor...
Kwestia kadrowania czy proporcji to nie jest jakiś zbiór przepisów a'la kodeks drogowy, który ma ułatawiać nam poruszanie się po świecie fotografii. To wynik obserwacji, wnioskowania. Proporcje obrazka mają ułatwić naszemu mózgowi "łatwiejszy" odbiór pracy. Myślę, że zawiłości teoretyczne świetnie wytłumaczyłby tu irek. To samo z mocnymi punktami - to nie jest przepis "tak rób", tylko "tak zwrócisz uwagę oglądającego".
Można kadrować wedle własnych reguł, czy też zmieniać proporcje stosownie do tego, co udało się złapać na zdjęciu. Z pewnością zyska to poklask przeciętnego konsumenta fotografii, który jest zadowolony "ładnym obrazkiem". Jednak należy mieć swiadomość, że dowolnym kadrowaniem czy zmienianiem proporcji nie zyskamy aprobaty w oczach tych, na których uznaniu tak naprawdę nam w głębi duszy zależy - osób, które na fotografii się znają, które fotografię rozumieją i którzy zainteresowawszy się naszą twórczością mogą przenieść nas z okręgówki do ekstraklasy (czy "na salony" jak kto woli) promując nasze nazwiska w świecie prasy, mody czy gdzie kto ma jakie aspiracje.
Tak sądzę.
Telepie Ci się lampa ? Sprawdź to !
http://forum.olympusclub.pl/showthre...a+stopki+lampy
Jeśli poznałeś kobietę swoich marzeń, to od razu zapomnij o jakichkolwiek innych !
Dla mnie świadome kadrowanie jest przeciwieństwem przypadkowego kadrowania. W tym sensie każdy kadr, który był przedmiotem jakiejkolwiek refleksji jest świadomy - niezależnie od tego czy odpowiada jakimś regułom czy je łamie, niezależnie też od tego czy poszczególni oceniający uznają go za dobry czy zły. W tym sensie nieświadome kadrowanie występuje rzadko, głównie wśród ludzi, którzy robią pierwsze w życiu zdjęcia. Takie kadry zwykle są podobne - obiekt główny umieszczony jest centralnie w kadrze. Potem - jak fotografujący uświadamia sobie, że kadr ma znaczenie, można na niego wpływać a on wpływa na odbiór zdjęcia zaczyna się świadome kadrowanie. Jednym z pierwszych odkryć fotografujących jest rozróżnienie pomiędzy kadrem poziomym i pionowym. Gdzieś od tego momentu zaczyna się świadome kadrowanie. Swoją drogą były robione eksperymenty - małym dzieciom dawano aparaty i one robiły nimi zdjęcia. Nie było w tej sytuacji refleksji nad kadrowaniem, niektórzy nazywali takie kadrowanie instynktownym. Efekty takich eksperymentów bywają ciekawe
Dla mnie kadr jest ważny - potrafi zepsuć zdjęcie lub uczynić je ciekawym. Kadrowanie nie jest jednak ważniejsze od przedmiotu czy tematu zdjęcia. Nie podobają mi się a nawet w jakimś sensie drażnią mnie zabiegi mające z kadru uczynić główny walor zdjęcia. Mam na myśli zdjęcia "puste", nieciekawe zamknięte jednak w jakiś kontrowersyjny kadr - np. cięcie po oczach i podobne kontrowersyjne zabiegi. Ktoś kiedyś nazwał takie działania "leceniem w sztukę".
Ciekawe jest, że w naszej kulturze kadry zdjęć czy nawet obrazów są w większości ograniczone do prostokątów (kwadrat tez jest prostokątem). Kadry w kształcie koła czy owalu są znacznie rzadsze natomiast inne figury praktycznie nie są spotykane. Ciekawe czy kiedyś trójkąt, romb i inne figury a nawet jakieś nieforemne kształty mają szansę zdobyć popularność jako formy kadrów![]()
![]()
Wg mnie wiele osób nie do końca rozumie czym sa "reguły kadrowania" czy "reguły kompozycji". Trójpodział, ślimaczki, itd. traktowane są przez nich jak prawo obowiązujące. Namierzają mocny punkt - jeśli nie ma w nim niczego, to źle.
To nie tak, panowie i panie.
Reguły te, opisane w wielu podręcznikach i poradnikach, to uogólnione zebranie obserwacji i wskazówek pozwalających lepiej skomponować obraz. Ktoś mądry zaobserwował jakiś czas temu, że jeśli w pejzażu linia horyzontu przebiega na 1/3 wysokości, to z reguł taki pejzaż jesm milszy dla oka niż to samo miejsce z linią horyzontu w połowie. I na tej podstawie powstała reguła! Ale nie zawsze jest ona istotna, bo kompozycja to nie tylko linia horyzontu, trójpodział i mocne punkty. To również decyzja o odpowiedniej wielkośći obiektu w kadrze, proporcjach między tym co jest tematem zdjęcia a tłem, o kolorach, jasnościach, kierunku, w którym patrzą fotografowane osoby, itp.
Eddie - oczywiście że komponujesz obraz w trakcie reportażu, ale zazwyczaj nie ma na to wystarczająco dużo czasu aby obejmować wzrokiem wszystkie detale + trzeba do pewnego stopnia zaufać losowi przy dynamicznych scenach. Ortodoksyjne trzymanie sie zasady "nie kadruję" powoduje wówczas pogorszenie jakośći materiału, a na to mozna sobie pozwolic przy pstrykaniu dla siebie
Z resztą - każdy ma swoje metody i nic mi do metod innych osób. Jeśli ktos ma lepsze samopoczucie bo nie kadruje, to niech ma![]()
Zaglądnijże! - http://www.mariuszsarzynski.pl/
Szkoda, że takiej "świadomości" nie mieli malarze na przestrzeni setek lat, którzy klepali blejtramy o proporcjach boków od sasa do lasa. Pewnie mieliby jeszcze większe uznanie prawdziwych znawców.A przeciętny konsument? To zwykły tuman, który i tak nie potrafi przy pomocy linijki zmierzyć i obliczyć proporcji boków. Albo mu się podoba obraz lub fota, albo nie. I w swojej nieświadomości nie potrafi nawet tego uzasadnić.
ps. IMHO jedyny racjonalny powód trzymania się proporcji 4/3 lub 3/2 to robienie odbitek w małym formacie do pamiątkowych albumów.
Ostatnio edytowane przez Rafał Czarny ; 5.10.09 o 12:13
"Szkoda" napisałem z sarkazmem. Po prostu nie widzę żadnego racjonalnego uzasadnienia by trzymać się jakichkolwiek narzuconych przez producentów matryc proporcji boków. Przycinam foty tak, by wg. mnie najkorzystniej wyglądały.
Ktoś, kto focił przed laty analogowo nie widzi problemu. Klatka filmu małoobrazkowego miała proporcje boków 3:2. Ale papiery fotograficzne już niekoniecznie. Popularny był papier 30cm x 40cm. I których proporcji miał się trzymać fotograf? Tych narzuconych przez producenta filmu czy tych narzuconych przez producenta papieru?
A papier 40cmx50? To już w ogóle dziwoląg.![]()
Ostatnio edytowane przez Rafał Czarny ; 5.10.09 o 12:27
To, że czegoś nie widzisz nie oznacza, że tego nie ma. Ja w życiu nie widziałem Chin.
Uważam po prostu, że pewne "produkty" "sprzedają" się lepiej dzięki pewnym zabiegom. Całę zastępy fachowców pracują nad tym jak ustawić produkty w hipermarketach, by sprzedawały się one jak najlepiej i nie bez kozery gumy do żucia i batoniki są na wysokości wzroku dziecka.
W ten sam sposób odbieram proporcje zdjęcia i zastosowanie (rozsądne) mocnych puntów. Same z siebie nie czynią zdjęcia doskonałym, ale pozwolą je "lepiej sprzedać".
(tak samo jak tzw. plan amerykański jest uznawany za ten, który oddaje naturalne widzenie postaci)
Właśnie, właśnie. Mówiąc krótko, pilnujesz aby na zdjęciu było to co być powinno i tam gdzie chciałeś to umieścić, na miarę możliwości oczywiście. Nie pozostawiasz wszystkiego ślepemu losowi, a tylko jakąś część, bo przy reportażu nie jesteś w stanie wszystkiego przewidzieć. I o to mi właśnie chodziło.
Wg Karola najlepsza stopka na OC: Canonizacja św. Bernarda z Olympu AD 2011
[...]Nie patrzę na to jak na efekt pracy z aparatem cyfrowym i oprogramowaniem, dzięki któremu wszystko mogę idealnie wyczyścić i obrabiając zdjęcie też nie myślę w ten sposób, że skoro mam takie narzędzia, to powinienem wszystko doprowadzić do stanu sterylnego.[...]
BernArt - Moje zdjęcia