Wiecie jak to jest. pani wpada na pomysł, ze dawno nie byliśmy "pospacerować". Słuchacie tego przez dwa dni i dla świętego spokoju stwierdzacie. "OK, to gdzie się wybierzemy?"
Tak właśnie było dziś. Wybraliśmy się "pospacerować". Nie byłem szczęśliwy, ale czego nie robi się dla swojej połówki?
Pojechaliśmy nad zalew w Jeziorsku. Aparat zabrałem, choć nie miałem nadziei na nic ciekawego. Zalew w Jeziorsku śmierdzi i nie jest tam fajnie. Po drodze wiele miejsc z których wysypują się panowie, którzy gdyby nie rower, na którym się opierają, musieli by się do domów czołgać...
Dobrze, że zabrałem aparat.
Po drodze natrafiliśmy na stado szpaków (1).
A potem był zachód słońca na tamie (2).
Fajna suwnica do opuszczania osłon przed lodem (3, 4).
I sam zalew (5).
Pozdrawiam