Odświeżę wątek.
Wczoraj kupiłem Raynoxa DCR-250, podczepiłem pod ZD 40-150 i kurka, jestem trochę rozczarowany (no dobra, jestem mocno wkurzony). Po 3 godzinach prób wczoraj i dzisiaj, za chwilę szlak mnie trafi.
Ale do rzeczy.
Po pierwsze, AF nie działa totalnie. Tzn. działa, ale tylko wtedy, kiedy ostrość prawie jest ustawiona. Ostrzenie manualne też nie. Ostrzenie możliwe jest tylko przez odsuwanie lub przybliżanie się od obiektu. Normalne to?
Po drugie, wydawało mi się, że jak sobie przyczepię konwerter to odległość od obiektu dzięki temu się zwiększy. Ok, koniuszek banana zrobię, bo nie ucieka, ale każdy latający owad mi ucieknie. Po ustawieniu ostrości (odsuwanie się lub przybliżanie) okazuje się, że obiektyw jest ok 10 cm od obiektu. Przy największym powiększeniu.
Poza tym ostrość ustawia się praktycznie w jednym niewielkim polu, reszta jest rozmyta. Po zwiększeniu wartości przesłony może i trochę lepiej jest, ale to mi skutkuje kosmicznie długim czasem naświetlania. Między bajki można włożyć opowieść pana fotografa z tutoriala, że makro robi z ręki.
Podsumowując - biorąc pod uwagę odległość od obiektu 10 cm, ostrzenie przez przybliżanie, statyw (bo o zdjęciach z ręki można zapomnieć) i koszmarnie dłuuuugi czas naświetlania to robić mogę tylko koniuszki bananów albo jabłek
Czy to normalne z Reynoxem? Kurde no ludzie jakoś robią owady i to całkiem nieźle wychodzi. Dla mnie to jak na dzień dzisiejszy jest niewyobrażalne. Na przykład te ważki z galerii. Ostrość jest, ważka nie ucieka i jeszcze czerwone tło włożone. How???
Jednym zdaniem - jakieś błędy popełniam, coś nie tak? Co mam skorygować? No i czy to, że praktycznie nie działa AF to normalne?