Etap I.
Planowanie.
Kilka dni wcześniej obchód terenu i szukanie tropów w uprawie sosnowej. Oczywiście znając teren wiedziałem, że przez tą uprawę przechodzi ścieżka wydeptana głównie przez jeleniowate. Trzeba było tylko sprawdzić o której godzinie można spotkać tutaj zwierza. Przez kilka dni przychodziłem o 2 porach wcześnie rano i późnym popołudniem. Oczywiście starałem się stać jak najdalej i obserwowałem teren przez lornetkę. Należy pamiętać nie tylko o kamuflażu ale i o kierunku wiatru aby jeleń posiadający super węch nas nie poczuł zanim wyjdzie na uprawę. Z obserwacji wynikało, że jelenie przechodzą ścieżką późnym wieczorem kierując się na pobliskie łąki oraz wczesnym rankiem praktycznie o wschodzie słońca, wracając z nocnego żerowania.
Miejsce wybrałem nieprzypadkowo. Wieczorem przy bezchmurnym niebie kiedy słońce chowa się za drzewami, wschodnia ściana jest oświetlona pięknym światłem. Jeśli dopisze szczęście i jakiś zwierz znajdzie się na uprawie można spodziewać się pięknie oświetlonego tła:
Rano kiedy wschodzi słońce nad uprawą unosi się mgiełka. Niestety mgiełka znika z pierwszymi promieniami słońca docierającymi do młodych sosenek. I tu też trzeba liczyć na szczęście.
Etap II
Przygotowania.
Mamy już wybrane miejsce i określony najlepszy czas do zdjęć. Pozostaje przygotowanie czatowni.
Metody budowy czatowni są różne w zależności od konfiguracji terenu, dostępnych materiałów, pogody, czasu przebywania w czatowni i pewnie od wielu innych czynników.
W tym przypadku czatownię zrobiłem z namiotu wędkarskiego kupionego za parę złotych na allegro. Namiot trzeba zamaskować roślinnością znajdującą się w najbliższym otoczeniu. W tym przypadku były to gałęzie sosnowe, trawy, ścioła.
Na uprawie po Pn stronie od ścieżki znajdowała się ogrodzona część z posadzonym bukiem. Uwzględniając kierunek wiatru namiot stanął przy samej siatce, która zabezpieczała tyły przed niepotrzebnym najście zwierza. Trzeba pamiętać, że kiedy jeden zwierzak wyczuje obecność człowieka swoją ucieczką alarmuje inne zwierzęta, nawet inne gatunki. Gatunki takie jak sarna, jeleń, daniel, dzik czy nawet lis, wzajemnie się obserwują i kiedy jeden osobnik zrywa się do ucieczki najczęściej reszta w zasięgu wzroku robi to samo.
Etap III
Czaty.
Aby nie spłoszyć zwierza, należy przyjść do czatowni kilka godzin wcześniej a najlepiej siedzieć nawet 24h. W tym przypadku nie było to potrzebne ponieważ wybrana uprawa to tylko przejście a nie docelowe miejsce żerowania.
Ale żeby po przyjściu wywietrzał zapach i żeby mieć czas na rozłożenie sprzętu i ! wycieszenie się ! trzeba przyjść minimum na 2-3 godziny przed planowaną sesją. W tym przypadku były to dwie pory dnia, godziny: 16:00 i 2:00 (w nocy oczywiście)
3 dni pod rząd siedziałem rano i wieczorem. Różne czynniki powodowały, że nie było zdjęć lub zdjęcia dokumentacyjne. Albo jelenie szły za późno wieczorem kiedy nie było już odpowiedniego światła. Wtedy lepiej powstrzymać się od robienia zdjęć ponieważ dźwięk migawki może być usłyszany a zdjęcie i tak będzie marne. W efekcie mamy marne zdjęcie a jelenie, przynajmniej ta chmara już tędy nie przejdzie w najbliższym czasie pamiętając to wydarzenie. Z kolei rano jelenie schodziły za wcześnie, jeszcze długo przed wschodem słońca, praktycznie w ciemnościach.
Sesja.
Nadszedł ten wymarzony poranek. Siedziałem od 2:30, chwilę się zdrzemnąłem – do wschodu słońca.
Cisza. Nic nie przyszło. Pomyślałem wtedy, że albo coś spłoszyło jelenie jeszcze na łące i poszły inną drogą albo zaszły mnie od tyłu i mimo pasa zaporowego w postaci kępy buka i tak mnie wyczuły. Trudno, nie udało się. Jednak nauczony doświadczeniem, wiem, że czasami zwierz późno schodzi z żerowiska i trzeba czekać nawet do 8 rano. Tak jest tylko kiedy nic nie przeszkadza zwierzętom przez długi czas i są spokojniejsze i jakby bardziej leniwe.
Tym razem tak nie było, jelenie na pewno poszły inną drogą a ja siedziałem i już po 6 rano czułem, że chmary nie będzie.
Za lasem słońce już się pokazywało, w lesie jeszcze mało światła i nadal mgiełka na uprawie.
Nagle usłyszałem trzask złamanej gałązki. Automatycznie oko powędrowało do wizjera. Parametry miałem przygotowane. Co jakiś czas przestawiam parametry dostosowując je do zmieniającego się dość szybko porannego oświetlenia. W wizjerze pojawił się młody byk. Wyskoczył z lasu wprost na środek uprawy, zatrzymał się dosłownie na 2-3 sekundy.
2-3s !!!! Tyle czasu trwała ta sesja. Po 5 klatkach jeleń zniknął w lesie.
Po co to piszę???
Czasami dostaję pytania na PW jak , kiedy, gdzie itp. Każda sytuacja jest inna i wymaga innego podejścia.
Ważne jest wczucie się w rolę zwierząt, wtopienie w otoczenie, cierpliwość ale i planowanie i skrupulatne wykonywanie zaplanowanych czynności.
I wreszcie ważny jest sprzęt a właściwie bardzo dokładne jego poznanie i umiejętność posługiwania się wszystkimi dostępnymi przełącznikami, guzikami bez odrywania oka od wizjera. Podkreślam to jeszcze raz: tyle czasu na przygotowania a 2-3 sekundy na wykonanie zdjęcia. Aparat i obiektyw musi być przedłużeniem naszego ciała, nie ma czasu na zastanowienia. No może mamy 1 s czasami jak szczęście dopisze to i więcej.
Dlatego nie tyle sprzęt jest ważny co dopasowanie się do niego choćby był nawet z najniższej półki.
Pozdrawiam wszystkich a szczególnie Peter1976
Łał, kto to będzie czytał??
Parametry: iso auto 500; 1/60s; f/5,6; 630mm; manual; godz:6:35