Może niektórych to zainteresuje
Po 3 dniach pobytu w Laosie mieliśmy już serdecznie dość wszelkich atrakcji turystycznych i "przemiłych" Laotańczyków, którzy za "drobną" opłatą gotowi byli pokazać nam rzeczy o jakich nam się nawet nie śniło Postanowiliśmy więc poznać prawdziwy Laos, wybierając mniej uczęszczane szlaki. Wypożyczyliśmy rowery i ruszyliśmy w drogę. Niedaleko naszej wioski natknęliśmy się na szpital. "To jest to!" pomyślałam i postanowiliśmy wejść do środka To był strzał w dziesiątkę.. Spędziliśmy sporo czasu rozmawiając z lekarzami i pacjentami. Dopiero wtedy dowiedziałam się jak naprawdę wygląda życie w Laosie. Personel bardzo chętnie oprowadził nas po szpitalu (o dziwo nie wspomnieli nawet o żadnej donacji ) Poniżej krótki fotoreportaż z naszej małej wyprawy:
[1] - Przed wyjazdem z Polski, wiele się naczytałam o służbie zdrowa w Laosie. Generalnie każdy przewodnik radzi: "Cokolwiek się stanie, nawet nie wybieraj się do szpitala w Laosie, wsiadaj z śmigłowiec i czym prędzej jedź do Tajlandii" Po paru takich tekstach wyobrażałam sobie każdy szpital w Laosie jako rozpadającą się ruderę, gdzie nikt nie słyszał o takim słowie jak „dezynsekcja”, a rany szyje się zwykłymi nićmi do szycia ubrań Jakież było moje zdziwienie, kiedy przekroczyliśmy bramę szpitala. Tu ogólne ujęcie budynku.
[2] – Idąc dalej zauważyliśmy podjazd dla karetek. Nawet profesjonalne łóżko do przewożenia chorych. Full profeska
[3] – Jako, że mój chłopak jest ginekologiem, na pierwszy strzał poszedł oddział ginekologiczny. Prawda, że niezły samolot? Tylko zastanawia mnie po co to wiadro na dole :/
[4] – A tutaj dyżurka lekarska.. No cóż… łóżka chyba niezbyt wygodne, ale za to ile osób się zmieści
[5] – Eleganckie, nowiutkie łóżka w salach chorych. Całkiem nieźle.. W niektórych szpitalach w Polsce bywa gorzej.
cdn.