Byłem, zaliczyłem, zapłaciłem stówę od głowy.
Jestem fotopstrykiem kościelnym licencjonowanym.
W Łodzi było masa ludzi - ze 150 osób. Pewnie z powodu plotki, że osoby bez zezwolenia nie dostaną już zgody na fotografowanie na ślubach.
Wykłady trwały trzy dni po 1,5 godziny (no, bliżej 1 godziny).
Dwóch księży i dziennikarz katolicki opowiadali o tym jak należy się zachowywać w kościele. Co wolno fotografowi. Jak załatwić formalności przed ceremonią. Doradzali jak, kiedy i co fotografować podczas chrztu, ślubu, komunii i pogrzebu.
Ciekawe, że nikt nie podniósł ręki na pytanie, czy przyjmuje zlecenia na fotografowanie pogrzebów.
Mimo tego, że za taki bekstejdż trzeba zapłacić, nie uważam by cena była wygórowana. Nie sądzę też, by takie kursy miały na celu jedynie wyciągnięcie kasy. Nie raz już fotografowałem ślub, dowiedziałem się jednak kilku ciekawych rzeczy.
Bardzo interesujące było wysłuchane tego, co na temat ceremonii mają do powiedzenia księża, którzy przecież najwięcej o ślubach czy chrztach wiedzą. Podpowiedzi, kiedy są odpowiednie momenty warte uwiecznienia były bardzo pouczające (dobrze, że chrzest fotografowałem wcześniej tylko raz i tylko koleżeńsko).
Jak w waszej diecezji będzie taki kurs, polecam, bo 100 złotych to nie majątek, a wiedza unikalna.
Pozdrawiam