Te "klasyczne" są... klasyczne właśnie. Oczywiście każdy ma własną wizję na ślub, jeden lubi chodzić po górach, a drugi jak mu skarpetki śmierdzą - mi osobiście strrrrrrrrrasznie podobają się wszystkie (albo większość) poprzednich. Tych "kolorowych", hamerykańskich, editorialowych. Są ekstremalnie pozytywne, pokazują emocję, mają piękne światło, nie są sztampowe. Sesja w kabriolecie i zdjęcia z bilarda to poezja. Bomba. Termojądrowa.