Lubie robić zdjęcia krzaczorów, architektury itp... 20 minut zastanowienia, 2 zdjęcia, godzina obróbki...
Czasem mi odbije i sfocę coś innego.
Aż tu naglę nadarzyło mi się focić 2 śluby. Oba tylko w USC. Tym samym nie było szans na próby zrobienia zdjęć wykraczających poza schematy i standardy, raczej skupiałem się na tym, żeby wszystko było poprawnie technicznie, żeby na szybkiego korygować lampę, która z E-500 nie działa w TTL'u... Właściwa "ceremonia" to max. 15 minut razem z toastem, więc był to zawrót głowy.
Na pierwszym ze ślubów pojawił się jeszcze kamerzysta wynajęty przez rodzinę panny młodej 15 minut przed uroczystością... Kulturalnie mówiąc ten pan wchodził mi przed obiektyw w najmniej oczekiwanych momentach. No, ale to wszystko nieważne. Ważne jest to, że nauczyłem się czegoś, zobaczyłem jakie to momentami może być trudneObie pary są bardzo ze zdjęć zadowolone z czego się niezmiernie cieszę, bo miał to być tylko taki eksperyment, "a nóż coś tam się uda."
Dla ciekawskich - byłem jedynym fotografem (poza rodziną młodych z małpkami wszelkiej maści), gdybym sam im nie zaproponował "moich usług", nikogo by nie wynajmowali. Wszystko oczywiście za 0,00zł.
Obie pary zechciały fotki w plenerze... no to już byłem pogrzebanyTotalnie nie znam się na portretach i tego typu fotografii. No, ale co miałem zrobić, po przyznaniu się do tego usłyszałem, że chociaż jakość będzie lepsza niż z małpy....
Tak więc chciałem pokazać moje knociki z pleneru. Może ktoś wytknie błędy i tym samym nauczymy się czegoś. Najpierw kilka ze ślubu #2, bo jeszcze nie pytałem się młodych #1 o zgodę na publikację, a bez to chyba nie wypada, czy nawet nie wolno.
PS. Wybaczcie proporcje boków 3:2(osobiście nie lubię jej przy kadrach pionowych), ale taki format uzgodniłem nowożeńcami - foty mają iść na papier i do albumów, ramek itd. a to wszystko w 3:2...



Odpowiedz z cytatem

