Tak wyszło że moja żona zadowolona po obejrzeniu ostatnich zdjęć ptaków że zacząłem fotografować coś innego niż robale namówiła mnie do zakupienia dłuższego obiektywu i od wczoraj jestem szczęśliwym posiadaczem mZD 150-600 f5-6.3 IS (szczęśliwym nie tylko ze względu na obiektyw, ale przede wszystkim ze względu na taką żonę . Ponieważ już przy 100-400 straciłem wiele okazji na zrobienie zdjęć gdyż zanim zdążyłem patrząc przez wizjer aparatu zlokalizować ruchliwego ptaka zdążył on przemieścić się w inne miejsce zacząłem szukać rozwiązania ułatwiającego szybkie skierowanie aparatu na motyw. Widziałem w reklamach OM-System montowany w sankach lampy błyskowej celownik kolimatorowy EE-1 który ma ułatwiać śledzenie ptaków w locie. Rozwiązanie to ma jednak poważną wadę - celownik umieszczony w sankach lampy powoduje że możemy patrzeć albo w celownik albo w wizjer aparatu - nie możemy równocześnie celować celownikiem i kontrolować kadru. Przypomniało mi się że kilkadziesiąt lat temu wujek mój który był zapalonym myśliwym tłumaczył mi że polując ze sztucerem z lunetą warto mieć oba oczy otwarte - prawym obserwujemy cel przez lunetę a lewym kontrolujemy to co się dzieje wokół celu. Postanowiłem te koncepcję wypróbować i już kilka dni temu zakupiłem za 99zł celownik kolimatorowy używany przez miłośników paintballu i skonstruowałem do niego adapter umożliwiający po przekręceniu do góry mocowania statywowego zamocowanie go obok obiektywu tak abym równocześnie prawym okiem patrzył przez wizjer a lewym przez celownik. Testów w terenie nie mogłem jeszcze zrobić - jestem od kilku dni uziemiony w domu przez jakaś paskudną infekcję ale na podstawie prób robionych przez okna wydaje się że rozwiązanie bardzo ładnie się sprawdza - wystarczy że naprowadzę lewym okiem zieloną kropkę widoczna w celowniku na motyw i już prawym okiem widzę go w wizjerze. Mam nadzieję ze w najbliższych dniach uda mi się wypróbować to w terenie. Wygląda to tak:
Wadą zastosowanego rozwiązania jest to że adapter blokuje mocowanie statywowe obiektywu i trzeba z nim fotografować z reki. Próbowałem skonstruować adapter mocowany do gniazda gwintu statywowego aparatu ale okazało się że taka konstrukcja jest mniej sztywna, potrafi się odkształcać (wsporniki są przy takiej konstrukcji dłuższe i jednak mimo mocnego dokręcenia do aparatu płytka szybkiego mocowania potrafi nieco się obracać) i mimo ustawienia kropki w celowniku na motywie nie zawsze jest on widoczny w wizjerze. Przy zamocowaniu do stopki statywowej obiektywu konstrukcja na tyle dobrze zachowuje kształt że po jednorazowym skalibrowaniu i kilkukrotnym zdejmowaniu i zakładaniu celownika na stopkę statywową nie ma konieczności ponownej kalibracji.
Mam nadzieję że już niedługo testy w terenie potwierdzą przydatność tej konstrukcji - oczywiście rezultatami się pochwalę.