
Zamieszczone przez
Jacek_Z
Widziałem. Co więcej widziałem dobre portrety zrobione telefonem komórkowym. Autorstwa uczniów, którzy na zdalnym nauczaniu siedząc w domu nie mieli dostępu do aparatów, dawałem im ćwiczenia mozliwe do wykonania telefonem komórkowym. Ćwiczenia na portrety dostawali kilka razy, pandemia trwała długo. Np oświetl twarz jedną żarówką. Albo zrób pomysłowe zdjęcie członkowi rodziny z rekwizytem wskazującym na jego pracę/hobby albo sport jaki uprawia itd. Potem to samo, ale jako autoportret. Miewali świetne pomysły, były fajne zdjęcia. Zapamiętałem dziewczynę która zrobiła high-key, choc tego jeszcze nie przerabiałem. Dobrała wszystko białe, tło białe, użyła nawet waty jako elementu stroju. Światło z okna, przypadkiem pięknie wszystko wydobyło. Przypadki bywają super. Wiemy to.
Pytanie czy można ich nazwać portrecistami. Na ile nie w pełni świadome (albo czasami wręcz przypadkowe) wykonanie świetnego zdjęcia świadczy o poziomie fotografa. Bo jesli udał sie świetny portret, dwa, trzy, a 10 innych było kiepskich i generalnie uczeń na innych sesjach (tez portretowych) odwalał kaszanę to jak to ocenić?
Sprzęt nie czyni fotografa, ale udane zdjęcie też nagle nie czyni kogoś fotografem. Generalnie jednak chyba należy się zgodzić z tym, że poszerzenia wiedzy w danym temacie, nagromadzone doświadczenie idzie dosyć równolegle z pewnymi zmianami w sprzęcie jakim się ktoś posługuje. Ty jestes tego przykładem, ja też i wielu, wielu innych też. Są ludzie majętni, którzy na starcie sobie kupią to co najlepsze, co nie znaczy, że będą robili najlepsze zdjęcia.
Sęk w tym, żeby nie wyciągać wyjątków jako coś, co przeczy temu jak to generalnie jednak wygląda, bo tak odczytuje niektóre wpisy tutaj. Są wyjątki i jest reguła, po co jej zaprzeczać?