Na deszcz zostawiłem sobie świetne i uszczelnione ZD 14-54 f2.8, ale zdarzało mi się wiele razy cykać zdjęcia podczas deszczu nieuszczelnionymi obiektywami i nigdy nic nie wymieniłem. Owszem są sytuacje gdy deszcz naprawdę jest solidny i wtedy uszczelnienia są nie do przecenienia, ale są też warunki gdy zupełnie nie ma sensu wyjmować aparatu Odnośnie drugiego punktu to nie mam żadnych syfów w optyce i na matrycy, a syfy, które dostają się na matryce trafiają tam raczej przy zmianie obiektywu. Przynajmniej to mi podpowiada moje doświadczenie, bo nigdy nie złapałem paprocha w obiektywie. Oczywiście w obiektywach PRO widać różnicę optyczną, ale głównie w porównaniu do zoomów kitowych. Przy "krótkich" stałkach, które kupuję dostrzegalna różnica jest głównie w AF. Różnic jest ofkors więcej, ale wychodzą on w specyficznych warunkach i specyficznych sytuacjach. Jeszcze jak ktoś cyka ptaszory na tele to insza inszość, ale w moim przypadku do 150 mm nie widzę sensu takich zakupów. Najdłuższym obiektywem jaki używam jest stary OM Zuiko 135mm f2.8 Sonnar. Kupiłem go 15 lat temu za grosze i nie potrzebuję niczego lepszego, choć czasem odnoszę wrażenie, że w niektórych warunkach MC 135mm f/3.5 Carl Zeiss Jena jest lepszy. Nie będę ukrywał, że czasem brakuje mi AF, ale tyle lat robię tym zdjęcia, ze zdarza mi się o tym zagadnieniu zapomnieć
Dzięki wszystkim, zwłaszcza za pokazane zdjęcia. Podobają mi się.
Kota niestety nie mogę przygarnąć. Ta psina ze zdjęcia weszła mi na podwórko w styczniu, jak były mrozy (-28 stopni w nocy). Chipa nie miała, obroży też. Nikt w okolicy nie kojarzył. Weterynarz tutejszy również nic. Ogłoszenia nic nie dały. No i psinka została. Ale z tego co się zorientowałem, to kotów chyba nie lubi.
Problem numer dwa to konieczność sprzedaży fantów z Fuji. Na razie idzie tak sobie. Tzn. kiepsko.
Z tego, co się zorientowałem, X-T10 jest teraz warte około 600-700pln. I tutaj rodzi się pytanie - czy jest sens sprzedawać, skoro mam od nowości, a obrazek daje ładny? Powodem zmiany było to, że aby mieć zoom ze światłem 2.8 to trzeba drogo i rozmiar jakiś taki lustrzankowy. A znowu żeby mieć równowartość 600mm to kolejny worek pieniędzy i rozmiarowo też tak sobie. Tak sobie knuję, żeby zostawić X-T10 z tą fajną lampą co ją mam, z bateriami, które są jeszcze bardzo sprawne i sprzedać tylko obiektywy. Za uzyskane środki kupić 15/1.8. A do Fuji dokupić tylko tego najtańszego 35/2 (800zł). Wiem - nie jest uszczelniany. Ale aparat też nie. No i Fuji zespawać ze sobą i mieć te wymarzone prawie 50mm, prawie jasne.
A m43 w zasadzie mogę zabierać na wypady wszystko, bo małe i lekkie.
Ciekawy jestem, jaki będzie ten nowy 40-150/4. A raczej: czy wystarczająco lepszy optycznie niż kit. Wtedy byłby dobrym uzupełnieniem 12-40.
Ostatnio edytowane przez tt ; 7.11.21 o 10:51
Trochę się OT robi, ale co tam Z tym deszczem to masz oczywiście rację - ja nie twierdzę że obiektywem bez uszczelnień nie da się zrobić zdjęć kiedy trochę pada. Pewnie że się da i na 99% bez negatywnych konsekwencji, po prostu wyciągamy na chwilę z torby i robimy zdjęcia, po czym chowamy, a te kilka kropel na sprzęcie po prostu wyschnie w torbie. Sam tak robiłem nie raz i dwa. Natomiast fotografowanie przyrody polega przeważnie na tym, że aparat jest wyciągnięty z torby godzinami. Czy to przy chodzeniu po lesie, czy przy fotografii z zasiadki, to są godziny a nie minuty. To właśnie czas, te godziny robią różnicę. Nie chodzi o warunki kiedy pada tak mocno "że nie ma sensu wyjmować sprzętu z torby". Wystarczy lekka mżawka i 30 minut na statywie lub w ręce, żeby aparat z obiektywem całkowicie pokrył się warstwą wody która szuka swojej drogi do środka korpusu / obiektywu. Tu nie ma opcji chowania sprzętu do torby, sprzęt zawsze musi być gotowy do użycia.
Tak samo zgadzam się co do syfów na matrycy - masz rację że najwięcej dostaje się podczas wymiany obiektywów, dlatego ja staram się robić to jak najrzadziej i nigdy w terenie, zawsze w domu. Jednak wiele razy miałem syfy w nieuszczelnionych obiektywach i na matrycy, nawet jeżeli miałem dedykowany korpus do zdjęć i od nowości nie zmieniałem obiektywu - był "przyspawany" do korpusu. Przy aparacie wystawionym na wiele godzin na wiatr i pył, zwłaszcza w lesie, gdzie wiele roślin wydziela pyłki, tak się po prostu dzieje. Zresztą nie ma co się dziwić kiedy widać że cały korpus jest pokryty zielonym osadem który trzeba w domu ścierać wilgotną szmatką.
Żeby nie demonizować, swego czasu miałem wiele obiektywów bez uszczelnień, np. starą Sigma 85 f1.4 EX (ta bez ART), używałem jej do portretów na aparacie FF, nie zdejmowałem praktycznie z korpusu, i żadnych syfów na matrycy ani w obiektywie nigdy nie było. Ale to był sprzęt używany w zupełnie innych warunkach. Wszystko zależy od zastosowań i potrzeb użytkownika jak widać. Albo upodobań jak już wcześniej pisałem, jedni piją kawę, inni herbatę, i tu jest podobnie
co wy robicie z aparatami, że macie zasyfione matryce ? kurz/paprochy w miom przypadku zawsze zwalcza system czyszczenia, jak wymieniam obiektyw to zawsze "dziurą" do dołu to wszystkie działania z mojej strony
Prawdziwy mężczyzna nie je miodu, tylko żuje pszczoły
Nie wszystkie aparaty mają tak dobre czyszczałki, jak Olki. W większości aparatów niczego nie trzeba robić, aby dorobić się syfów na matrycy. W lustrzankach Nikona nawet nie trzeba było zdejmować dekielka z bagnetu, bo migawka i lustro chlapały smarem
www.sarwinski.com | najlepszy aparat to ten, który zostawiłeś w domu | fb
Tak tak, lustrzanki to oddzielny temat. Pamiętam tego Nikona nomen omen, na innej grupie swego czasu były gorące dyskusje na ten temat i niejeden użytkownik jeździł do serwisu ze swoim aparatem w tej sprawie.
Między innymi dlatego cieszę się że lustrzanki to już historia (przynajmniej dla mnie) bo syfy na matrycy to jeszcze da się samemu wyczyścić bez większego problemu, natomiast syfy na matówce lub co gorsza w wizjerze doprowadzały mnie do szaleństwa.
Tego nie dało się samodzielnie wyczyścić, no może niektóre aparaty miały wymienną matówkę więć paprochy z matówki bardzo ostrożnie ale dało się usunąć, natomiast jak coś wpadło do wizjera to koniec, trzeba było z tym żyć bo przecież ile można wysyłać aparat do serwisu.... takie uroki lustrzanek z wizjerem optycznym niestety.
Los zdecydował. X-T10 sprzedany. A zatem żegnaj APSC
Mam na oku dwa obiektywy Panasonica, 15/1.7 i 24/1.4. Pełne zestawy sklepowe z września zeszłego roku. 2800zł za oba. Stan jak nowe. Jak się Wam to widzi?
Musisz wybrać ogniskową, która bardziej Ci odpowiada. Nie wybiera się obiektywu tylko dlatego, że jest on akurat w sklepie, tylko dlatego, że masz jakieś potrzeby związane z jego zastosowaniem Albo szeroki kąt, albo standard - i po temacie.
www.sarwinski.com | najlepszy aparat to ten, który zostawiłeś w domu | fb
A czemu nie oba - dla każdego znajdzie się inne zastosowanie.
Różnica w ogniskowych może nie jakaś ogromna, ale jednak jest.
Więc jeśli masz kasę i uważasz że obydwa szkła Ci się przydadzą, to bierz.
Bo okazja minie i potem będziesz żałował.