Nie wiem czy to tak jest jak piszesz - bo tu na miejscu w kraju maskowałem się jak najbardziej, kupiłem strój snajperski w sklepie wojskowym z siatką masującą na głowę i tak dalej

Taka ciekawostka - pomijając strój i moje kiepską znajomość lokalnego terenu, to dziwnym wydaje mi się że po tygodniu karmienia i dosypywania ziaren oraz tłuszczu, nic, ale to nic, nie było nawet ruszone.
Ja rozumiem że ptaki nie podlatywały podczas mojej obecności i bo to świadczy tylko o moich kiepskich zdolnościach w ukryciu się, natomiast nie rozumiem tego że przez 7 dni razy 20 godzin kiedy mnie tam mnie tam nie było, nic nie ruszyło karmy - nawet ziarenko nie było skubnięte. Albo zła karma, albo zła miejscówka, albo jedno i drugie...