Doczytałem teraz że te góry to powyżej 15 tyś km kwadratowych. Jeszcze Ci pewnie sporo czasu zejdzie na przejście wszystkich szlaków.
Doczytałem teraz że te góry to powyżej 15 tyś km kwadratowych. Jeszcze Ci pewnie sporo czasu zejdzie na przejście wszystkich szlaków.
Jacek
Raczej nie ma szans wszystkiego obejść i zobaczyć, no chyba żebym się tam przeprowadził i codziennie robił kilometry![]()
No co Ty....
Sudety maja 10 tys km2 i znam ludzi którzy schodzili je kilka razy.
Jeśli nawet jesteś w mniejszości, prawda zawsze pozostanie prawdą.
Super teren i fajne zdjęcia - przyjemnie się ogląda. Ale ostatnie to bym od góry przyciął do formatu 16:9![]()
No jasne, ale ja miałem na myśli konkretnie moją skromną osobę a nie że się w ogóle nie da. Pewnie są tacy co obeszli nie raz.
Sudety też mam zrobione w dużej części, co roku przynajmniej tydzień jestem w Lądku Zdroju i się szlajam po szlakach całymi dniami, których nomen omen nikt nie zamyka tylko chodzi się kiedy się chce.
Ale do Catskills to faktycznie musiałbym się przeprowadzić, Np. przedwczoraj - szlak miał 16KM czyli w sumie niedużo. Żeby zrobić to 16KM, musiałem wstać rano, zamówić sobie prom z Long Island do Connecticut żeby nie stać w korkach na Manhattanie, spędzić na tym promie 2 godziny, następnie jechać kolejne 3 godziny. O 15:00 na miejscu, jakiś lekki obiad w restauracji, i spadamy z córką na szlak. Na szlaku niecałe 4h. Po czym koło 21:00 wsiadamy w samochód, dwa redbulle, i ruszamy do domu (tym razem już bez promu bo ruch mniejszy). Powrót do do domu przed północą. W sumie cieszę się że jeszcze mam zdrowie na takie wypady ale co tydzień sobie ich nie wyobrażam
Co racja to racja, trochę pusto na tym zdjęciu.
Jeśli nawet jesteś w mniejszości, prawda zawsze pozostanie prawdą.
To nie do końca tak. Kiedyś (jakieś 15 lat temu) faktycznie mieszkałem w samym mieście, konkretnie w Queens.
Ale wytrzymałem tam tylko jeden rok, to nie dla mnie, i przeprowadziłem się "na wieś", na Long Island, w centralno / wschodnie rejony, powiedzmy 60KM na wschód.
Wiesz, las, posesja, dom z ogrodem, i takie tam.
Problem z tym że Long Island jak nazwa wskazuje to wyspa.... i jak chce gdziekolwiek pojechać to nie ma zmiłuj się - muszę jechać przez miasto albo prom.
Także wbrew pozorom kiedy mieszkałem w Queens to wycieczki do Catskills robiłem sobie zdecydowanie częściej, bo wyszedłem z domu, wsiadłem w samochód, przejechałem przez dwa mosty i po 20 minutach byłem już poza miastem i spokojnie sobie jechałem. Więc całe wypady były krótsze i dużo mniej męczące. A teraz mam dodatkową godzinę - dwie (zależy do pory dnia i ruchu) aby dojechać do miasta plus ta sama trasa co powyżej![]()
A tam na miejscu nie ma jakiegoś z Brytyjska B&B ? Przespać się i cały dzionek do zabawy![]()
cerkiewki || Beskid Niski || mój wątek || mój drugi wątek|| makro||
Wychodzi się na pole, a nie na dwór o! ||Nadnaczelny Weryfikator TWA i wszystkiego
W moich wątkach można offtopować i grzebać w zdjęciach||Łowca spamerów||
Jak pisałem, coś za coś...
Wiem że Long Island jest wyspą. Ale Queens leży też na Long Island. Owszem na zachodnim końcu, ale jednak.
Więc chyba te same mosty do przejechania, bo przez Manhattan raczej nie jeździłeś.
Jeśli nawet jesteś w mniejszości, prawda zawsze pozostanie prawdą.
Jasne, normalne hotele są w okolicy, często korzystam. Z tym że takie coś wymaga planowania, więc ogranicza spontaniczne wyjazdy niestety. No i z domowymi zwierzakami trzeba coś zrobić
Jeździłem jak najbardziej, wszystko zależy od sytuacji w mieście, czasami było szybciej przez Lincoln Tunnel.
Co do mostów to nie, nie te same - w Queens mieszkałem tuż obok (3 skrzyżowania) od Whitestone Bridge, i tak jak pisałem - wjazd na most, potem George Washington Bridge, i po 20 minutach przy pomyślnych wiatrach jak na Cross Bronx Expressway nie było korków byłem już na po zachodniej stronie rzeki Hudson i jechałem dalej. To mieszkanie blisko mostu było bardzo wygodne bo w godzinach szczytu czy w weekendy do wjazdu na most są gigantyczne kolejki już kilometry przed mostem, a ja to wszystko omijałem.
Teraz mam ekstra godzinę (minimum) żeby dojechać do najbliższego mostu, to jest Throgs Neck Bridge, do Whitestone Bridge mam dalej. No i to jest taka "męcząca" godzina, przez miasto, duże natężenie ruchu...
Dlatego właśnie wolę prom do Connecticut - czasowo wychodzi dłużej, ale wygodniej - na promie mam te półtorej godziny na wypoczynek, wypicie kawy, no i omijam miasto, przyjemniej się jedzie chociaż większy dystans.
Tak, wiem że coś za coś, nie ma zmiłuj.
I patrz Pan, jaki się offtop zrobił![]()