Foteczka "Jenot" podoba mi się, ponieważ jest przedstawione na niej, sportretowane autentyczne - dziko żyjące zwierzę, w swoim naturalnym środowisku. Czujne spojrzenie, wysunięta głowa, węszący nos, wzrok skierowany w podejrzanym kierunku, pełna gotowość do natychmiastowej reakcji.
Jeden, jedyny raz widziałem jenota w stanie dzikim, parę ładnych lat temu, w opuszczonym wyrobisku żwirowni, porośniętym drzewami, krzewami, wysokimi trawami, pełnym urwisk, uskoków, wybojów, kopczyków. Jenot szedł w odległości jakieś 25 - 30 m, co ja mówię szedł, sunął bezszelestnie i co chwila w newralgicznych punktach przystawał by się rozejrzeć. Gdy mnie zobaczył (zdążyłem się schować za kępą krzewów), to był dosłownie taki sam jak na Twoim zdjęciu – wypatrujący, skanujący wzrokiem okolicę, a potem węszący, zwrócony nie wiadomo dlaczego (he, he) w moją stronę. Jeszcze przez sekundę trwał w uporczywej obserwacji, zbierał informacje i je przetwarzał, by szybkim truchtem się oddalić sobie znanym szlakiem.
Stałem nieruchomo, po jakiejś chwili przyszło olśniene, że to nie mógł być lis jeno jenot, bo nie rudy.
Pzdr, TJ



Odpowiedz z cytatem
