Oczywiście. Jest bardzo prosty, bez udziwnień.
1. Dobry produkt, czyli ryba bez posmaku mułu. W kuchni tego już nie usuniesz z ryby. To oczywiście sprawdzimy dopiero przy konsumpcji. Ale kto je ryby ma swoje sprawdzone miejsca zakupu. Ja takie mam
2. Najlepiej dzień przed posilkiem rybę wypatroszyć i pokroić w dzwonka lub pół dzwonka, jak kto woli. Dobrze by dzwonka nie były zbyt grube. Lepiej będą się smażyć. Dość mocno osolić. Przez noc ryba przejdzie.
Oczywiście w dni powszednie rybę robię po południu i na wieczór jest kolacja. Nie bawię się w 2 dni ćwiczeń.
3. Karpia obtaczam w mące.
4. Najważniejsze, karpia smażymy na maśle, na małym ogniu. Tu potrzebna jest cierpliwość i wyczucie. Zbyt duży ogień przypali masło i ryba też nie zdąży się ściąć. Co jakiś czas dokładamy odrobinę świeżego masła. Pozwala to uniknąć przypalania masła. I tak pomalutku
5. Karpia przekładam 2 razy. Najpierw gdy się zamknie z zewnątrz. Potem drugi raz aby dobrze się ściął i obsmazyl z zewnątrz.
6. Smacznego. Karp dobrej hodowli nie będzie trącić mułem, często ma lekko słodkawy posmak
Przerabiałem kupowanie filetow lub dzwonek już oprawionych. Żaden z nich nie miał nigdy smaku świeżej ryby kupowanej w całości
Dorsz i inne ryby robione na oleju są proste w smazeniu. Za to karp lub halibut które wymagają masła są trudniejsze. Ze względu na to masło i grubość ryb. Tu przyda się trochę wprawy.
Trzymam kciuki za efekty