Jako ze to forum Olympusa, trochę opiszę klasyczny system OM, właściwie szkoda ze tak mało tu jego użytkowników, a spędziłem z nim wiele fajnych lat...Może kogoś to zachęci do analogowej zabawy....aczkolwiek filmów coraz mniej i coraz droższe
OM-1 świetny i prosty jednocześnie aparat ze znakomitym wizjerem. Niestety jest trochę problem z zasilaniem światłomierza, bo uzywał nieprodukowanej juz baterii rteciowej 1,35V. Są dostępne tej wielkości alkaliczne 1,5V, ale niestety kiepsko na nich działa światłomierz, bo układ nie ma regulatora napięcia i przekłąmanie nie jest stałe (tzn łatwe do skorygowania czułością filmu) ale zmienne, zależące od poziomu naświetlenia. Próbowałem i potwierdzam, często wychodzi dobrze (tolerancja filmu !), a czasem niespodziewanie źle. Trzeba albo przerabiać układ (sa instruktaże w necie), albo dorobić adapter bateri LR44 z reduktorem napięcia (jakaś dioda-też wszystko w necie), albo stosować bateryjki od aparatów słuchowych (cynkowo-powietrzne), tanie ale krótko działają.
OM-1 od 1N różnie się mało istotnie - są jakieś drobne ulepszenia "pod maską" czuli niewidoczne dla uzytkownika, ma stopkę z dwoma dodatkowymi kontaktami a nie jednym jak poprzednio, a w celowniku dodana jed czerwona dioda, która przenosi sygnał z lamp systemu T (T20, T32). Lampka zapala się jak flesz jest gotowy, miga gdy jest potwierdzenie dobrego naswietlenia (ale to nie TTL- powiela tylko sygnał komputerka z flesza) Poza tym najpierwsze OM 1 nie miały chyba możliwości podpięcia napędu (nie pamietam już czy wogóle, czy tylko Motor drive 5 kl/sek), no i na pewno 1 N są parę lat młodsze.
No i właśnie a propos - największa bolączka jedynki i dwójki to ta zdejmowana stopka, albo jest pęknieta i sie kolebie, tak ze trudno tam załozyć większa lampę, albo jej wogóle nie ma. To był słaby pomysł zdejmowanej, przykręcanej stopki. Póżniej się juz z niego wycofali.....
Tak więc generalnie nie polecam do większego używania żadnych aparatów na baterie rtęciowe, chyba że miały wbudowany regulator napięcia (np Canon EF z 1973). Pozostałe Olympusy dostosowane są juz do zasilania 1,5V wiec chodza na popularnych "guziczkach" LR44.
Nie wiem co ci się niespodobało w OM-10? w sumie lubiany i też prosty aparat, z tym ze do ręcznego ustawiania czasu wymaga adaptera, nie wiem czy go miałeś....bez niego tylko automat.
Ja używałem oprócz OM-1 (ale tego głównie w erze dinozaurów, kiedy były baterie rtęciowe

) też OM-40 , OM-4 i 4Ti. OM 40 to taka lekko unowocześniona wersja OM-10, ma już w standardzie tryb manualny, bez żadnego adaptera, dodany program (wtedy symbol nowoczesności) i TTL flesza, no i ma firmowy pomiar światła odbitego od migawki. Ciekawostką jest pomiar światła, nie ma osobnego spota, ale na bazie takiego pomiaru oblicza różnice naświetlenia centrum i brzegów, aktywując funkcję ESP można to automatycznie korygowac, np. zdjecia pod światło. Taka powiedzmy 2-segmentowa matryca

Teraz mamy po 1000 punktów pomiarowych ......
Sławnych OM-2 nigdy nie miałem, więc się na ich temat nie wypowiadam. Na pewo był to przełomowy aparat, pierwszy z pomiarem światła flesza przez światłomierz w aparacie (z tego powodu wybór nr 1 do makro, do tego OLYMPUS jako producent mikroskopów miał genialny osprzet dodatkowy), no i również pomiar dynamiczny swiatła czyli w trakcie ekspozycji, światło odbijało się troche od roletek migawki, trochę od filmu, stąd te czarno-białe wzorki na rolecie migawki.
Ulubiony mój aparat to OM-4 Ti, uszczelniany na warunki pogodowe, super pomiar światła z multispot - uśredniał do 8 osobnych pomiarów punktowych, tyle ze to było najbardziej potrzebne do precyzyjnego naswietlania slajdów, obecnie troche fajerwerk, negatywy sa dużo bardziej tolerancyjne. Ale jesli ktoś ma zaciecie do slajdów, to szczególnie polecam ten model, tyle ze trzeba wiedzieć gdzie mierzyć to światło

. Ale przy obecnych cenach slajdów- naprawdę warto. Migawka do 1/2000, ale długie czasy mierzy aż do 4 minut w trakcie ekspozycji, a nie jak wszystkie inne systemy- wg czasu zmierzonego
przed ekspozycją. Idealny do zdjęć nocnych, np. uwzględni i doliczy błysnięćie lampy "z ręki" wogóle nie połaczonej z aparatem, np doświatlanie wnętrza pomieszczenia , ścian budynków itp. Świetny profesjonalny aparat dla osoby o sporej wiedzy i umiejącej radzić sobie z ograniczeniami, bo poza wyrafinowanym pomiarem światła, aparat "NIC nie ma"

. Tylko klasyczny manual i automatyka czasów oraz "firmowy" TTL flesza z lampami T. Na osłode tryb HSS ze specjalna lampą F280. Pewnie nie wszyscy widzą , ale to była pierwsza firma która wprowadziła lampę synchronizującą przy wszystkich czasach w tym trybie, co przy "szmacianej migawce" i czasie synchro 1/60 było bardzo wskazane do doświetlania w dzień. I pomysleć, ze taki aparat był produkowany przez 16 lat jeszcze w czasach wszystkomogących "autofikusów" do 2002 roku (czyli np.współistniał z NIKONEM F90 czy Canon Eos 1N)
Z optyki standardowej oczywiście najpopularniejszy jest 50/1,8, jak to mówią "w typie planara" dobry i ostry, 50/1,4 już istotnie droższy, a światełko 1,2 to już unikaty u nas, chyba że szukac na ebay. Ale ceny raczej wygórowane. Trzeba wiedzieć ze zuiko 55/1,2 to "stary" obiektyw z poczatków systemu, o takim bardziej miękkim i "staromodnym" obrazowaniu, a dużo rzadszy 50/1,2 pojawił się w latach 80' i jest lepszy optycznie, zwłaszcza na pełnej dziurze...no ale tu powtarzam tylko opinie, nigdy ich nie miałem. Polecam natomiast malutkie makro 50/3,5 - zrobiłem nim mnóstwo zdjęć, ostry, skala do 1:2, do wiekszości zastosowań wystarcza, dobrze sie sprawdza jako standard na codzień, przez głęboko schowane soczeki nie wymaga osłony słonecznej.
Z szerokich kątów najcześciej widuję: znakomity 24/2,8, potem bardzo dobry, ale ciemny na dzisiejsze wymagania 28/3,5 oraz 35/2,8. 21/3,5 chyba widziałem w PL w sprzedaży 1 raz

Wszystkie mają jaśniejsze odpowiedniki f 2,0 (czyli 21-24-28-35) ale raczej trudno osiągalne i drogo...Najczęściej chyba pojawia sie 35/2 ale są o nim sprzeczne opinie. Mam 35/2,8 , ale kupiłem go tak trochę kolekcjonersko, właściwie nie robiłem nim fotek, w czasach filmu miałem kapitalny "kompakcik" OLYMPUS XA z zuikiem o takich właśnie parametrach.....
z dłuższych łatwo dostępny 135/2,8, świetny, mały obiektyw, sporo używałem na ....cyfrowym olympusie

. Z dłuższych oryginałów to właściwie dostępne jeszcze tylko kilka: 100/2,8, tez mały i ostry, 200/4 i 200/5 oraz calkiem juz spory 300/4,5 - mój kolega takim focil kiedyś ptaki (miał też oryginalny konwerter 1,4x OM). Zwracam uwagę na 200/5 - wyjatkowo mały i bardzo ostry obiektyw, kiedyś był droższy od jaśniejszego kolegi.....Jest też portretówka 85/2, ale dosyć rzadka. Ładnie, miękko rysuje. Trochę jednak drogo chodzi porównując do klasycznych Nikonów czy canonów FD 85/1,8.
Zoomy OLY raczej nie mają dobrej opini, zwłaszcza długie, powszechnie spotyka się 75-150/4, ma aż 15 soczewek, ale zdaje się bez powłok MC, nigdy go nie miałem,. Jest fajna "pompka" 65-200/4 ale konstrukcja zasysała kurz i nie ma właściwie "czystych " egzemplarzy na rynku. Wiadomo ile teraz trzeba wydac na profesjonalne czyszczenie w środku.....
Reszta długich zoomów ma jasność f 5,0. (100-200, 85-250)
Natomiast krótkie zoomy są ciekawe, kiedyś do OM-1 sporo używałem 28-48 f4, ale to w sumie rzadkie, kolekcjonerskie szkło. Dobry jest długi zoom 35-105/3,5-4,5 (chodza słuchy że robiła go tokina dla oly, rzeczywiście jest model bardzo podobny). Szczególnie lubię jeszcze teraz malutkie plastikowe zuiko 35-70/3,5-4,5. Zakres bardzo "vintage", ale jakość OK, a wielkość standardu 50/1,4
Zasadniczo jak dzisiaj ktoś kupuje manuala, to raczej do obiektywów stałoogniskowych, jesli jednak jest przyzwyczajenie do zoomów to w OM jest niespecjalnie, szczególnie z jasnymi zoomami - pozostają Sigmy, Tamrony i Tokiny. OLY stworzył na koniec tylko jeden zoom 2,8 o zakresie 35-80
dla ozdoby parę fotek ze szkieł OM, sorry brak exifów więc nie podam użytych kiedys przysłon

No i mam nadzieję ze nie pomyliłem szkieł...pamieć czasem zawodzi, a tyle sie tego pstrykało.....
1) to o ile pamietam właśnie jest z 200/5,0. Naprawdę nie ma co się bać tej jasności ......
2) To powinno być ze wspomnianego zuiko 35-70
3) Zuiko Macro 50/3,5
4) Przystanek Woodstok w Czymanowie nad jeziorem żarnowieckim, 1995

To musiało być zuiko 50/1,4, film slajd Ektachrome P 1600 ISO ! Wtedy chyba najczulszy dostepny. A na scenie szalał HURT i "serki dietetyczne"
5) Też woodstok na kodaku 1600, udalo mi sie zdobyć makro Tamrona 90/2,5 - sprawdzał się tez jako klasyczny teleobiektyw przy braku światełka. Wogóle tamrony z systemu adaptall2 (czyli zmienne "tyłeczki"- można ten sam obiektyw zakłądać do różnych systemów) były bardzo dobre - polecam miłośnikom starych analogów
6) Zuiko 135/2,8 na jakiejś rekonstrukcji powstania 44 (jak widać GO nie starczyło na 2 ososby...)

6A) ciekawostka, te same dziewczyny, to samo zuiko 135, ale w użyciu E-M5, jednak ostrzej no i łatwiej sie łapie ostrość....
7) To musi być z Tokina ATX 28-85, którego potem używałem jako główny obiektyw, na marginesie polecam go do starszych analogów bez AF...tu na długim końcu, "portretowo"

To też z tej tokiny., tym razem na szerszym końcu
9) Na koniec ciekawostka z OLYMPUSA XA, udalo mi sie go zmusić do podwójnej ekspozycji (cofanie korbką filmu - jeśłi ktoś lubi takie zabawy to w olympusach tylko tak)
