Patrzę i myślę sobie: ale gdzie? Ale jak? Przecież tam nie ma w tym miejscu górki, żeby tak to zrobić!
A potem wyświetliła się nazwa pliku i domniemuję z niej, że to fotki z drona.
Natychmiast włącza mi się wtedy tryb FUJ. Tak mam i nic nie poradzę.
Aczkolwiek fajnie znowu zobaczyć tę okolicę. Trafiłeś na rewelacyjną przejrzystość. Zwłaszcza na 1577 ładnie widać kolejne pasma.
Jak to nie ma sposobu...
Ustawiasz puszkę na długą serię i rzucasz w górę.
A na poważnie, każde narzędzie które daje możliwość powiększenia możliwości jest dobrym uzupełnieniem sprzętu foto.
Całkowicie inną sprawą jest sposób używania tych narzędzi.
We Włoszech niestety panuje w temacie posługiwania się dronami totalna bezmyślność, której gdzie indziej nie widziałem.
A zdjęcia z powietrza mz maja niepowtarzalny charakter i często są dużo ciekawsze od tych z ziemi.
Tiaaaa, przejrzystość była fajna, ale niestety było zimno jak jasna .....
1578
.
.
Jeśli nawet jesteś w mniejszości, prawda zawsze pozostanie prawdą.
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wyszomir@toya.net.pl)
Tak, pod warunkiem szacunku dla innych, którzy zazwyczaj szukają w górach ciszy i spokoju. Ja nie piszę, że WSZYSCY zachowują się fatalnie. Ale jak się siedzi gdzieś na szczycie, napawa pięknem nie odzywając się nawet między sobą, a tu wpada "fotograf", wyciąga bzyczące g.... z plecaka i 15 minut lata wte i wewte krzycząc do koleżanki jak ma stać, to ja mam odruch wymiotny.
Co ciekawe, natychmiast po lądowaniu i spakowaniu zazwyczaj biegną dalej.., psuć zdrowie innym
1578 - świetne światło.
Ja to całkowicie rozumiem. Tym bardziej, jak zobaczyłem jak zachowują się ludzie w Dolomitach. Przeważnie miejscowi.
Tylko jest jedno ale. Ty masz odruch wymiotny na drony. Ja mam taki odruch na hulajnogi i "pierdzące" skutery.
Inni mają ten odruch na inne "psuje" spokojnego życia. I co?
Nic z tym nie zrobimy, tak na prawdę.
A jak chcę, jak piszesz, spokojnie posiedzieć na szczycie góry. Wstaję o trzeciej rano,
kiedy większość tych "fotografów" przewraca się na drugi bok, albo jadę na północ, gdzie jest pod tym względem dużo lepiej.
Robienie kolejnych zakazów jak widać nic nie daje, skoro świadomość ogółu jest na obecnym poziomie.
To może doprowadzić tylko do tego, że stracimy możliwość posługiwania się sztućcami przy obiedzie, w obawie abyśmy nie zrobili sobie krzywdy.![]()
Dzięki, czasem coś się uda,
Oczywiście jak pisałem, z zachowaniem zdrowego rozsądku.![]()
Jeśli nawet jesteś w mniejszości, prawda zawsze pozostanie prawdą.
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wyszomir@toya.net.pl)
Przyroda czasem pomaga.
Taka sytuacja: Lago di Antermoia. Jak to w Dolomitach ludzie są, ale na oko maksymalnie kilkanaście osób. W schronisku pustki.
Siedzimy sobie jak inny nad jeziorkiem, coś tam konsumujemy.
Wpada droniarz i zaczyna się przedstawienie - lata nad nami, wzdłuż doliny, góra dół, staje na głazach i wte i wewte.
Był po drugiej stronie jeziora, nie chciało mi się iść porozmawiać.
Jezioro otoczone kilkunastometrowymi górami, echo jak w studni.
Podleciał wreszcie bidula dość wysoko i blisko skał i nagle ***! Jakiś ptaszor unieszkodliwił zło.
A nad jeziorem rozległy się gremialne oklaski i ludzie buchnęli śmiechem.
I wreszcie zrobiło się cicho.
Myślę, że ta sprawa zostanie prędzej czy później uregulowana.
Na kulturę osobistą bym nie liczył. Moim zdaniem wychowanie bezstresowe (brak zasad i róbta co chceta) to jeden z powodów.
I żeby było jasne - nieraz bywa, że ktoś przyjdzie, grzecznie się przywita, zapyta czy może szybko z góry zrobić zdjęcie. Wystartuje, wyląduje, max 5 minut i po krzyku.
Czasem ludzie głośniej ze sobą rozmawiają, zwłaszcza po procentach, niż on nahałasuje.