Czas na zakończenie wycieczki do Besseggen....
Widok z którego słynie to miejsce i przyciąga tłumy turystów. Zwłaszcza w wakacje i letnie weekendy, kiedy tą wąską ścieżka potrafią podążać setki turystów. Nie ma wtedy szansy na zdjęcie bez czynnika ludzkiego w kadrze. Dla mnie to niezbyt fajna okoliczność. Wole pory wiosenno jesienne . Mimo trudniejszych warunków na szlakach i poza nimi mamy gwarancje ciszy i spokoju. Rozkrzyczana dziatwa nie przeszkadza rozkoszować się w ciszy pięknymi widokami. Napawać się tym niesamowitym, tajemniczym i wiejącym grozą klimatem.
Miałem też szczęście trafić na moment. kiedy górne Bessevatnet jest zamarznięte, a dolne leżące 400 metrów niżej Gjendevatnet mieni się swoimi naturalnymi kolorami. Wycieczki poza sezonem mają plusu ujemne... jest zimno i może być ślisko . Dodatkowo, schodząc czy podchodząc, trzeba wzmóc czujność przy krawędzi urwiska. Nieoczekiwany silny szkwał może spowodować, że się bardzo zdziwimy wykonując swój ostatni lot....
123
Jeśli ludzie trafiają się nie za często, są miłym dodatkiem do fotki.
Przyszli rodzice będą mieli pamiątkę dla pociech. Pokazując ją będą mogli powiedzieć. Patrzcie jacy byliśmy dzielni.....
124
Upragnione Memurubu . Ostatnie 2 km trasy zmęczyły mnie niemal tak jak poprzednie 11. . Droga zejściowa wiedzie ścieżką, która w okresie deszczów i roztopów zamienia się w strumień. Różnej wielkości luźne kamienie bardzo utrudniają przemieszczanie się, chcąc co chwila skręcić nieostrożnemu turyście nogę w kostce.
Słońce jak w tropikach, wypala wszystko. Ma swoje "pięć" minut .
125
Udało się :.) Stoczyłem się jak stara beczka na dno doliny. Teraz tylko do przystani....
Tam za tą ostatnią chatynką.
126
Na pomoście przystani dwie młode Norweżki gotujące sobie posiłek na wodzie z jeziora sprowadziły mnie na ziemie mówiąc że statek powinien być za dwie godziny....Czy na pewno dopytuję się. W odpowiedzi otrzymałem słodki uśmiech mogący oznaczać wszystko.
Krótka kalkulacja... godzina piętnasta... jedenaście kilometrów ... ca. dwie godziny..... Nie ma sensu czekać, w drogę
Pamiątkowa fota z pomostu w kierunku powrotu.
127
Wyszło trochę więcej czasu, bo ścieżka wiodła przez kamienne osuwiska i gołoborza. Atrakcją nr jeden była skała długości około 150 metrów. Nachylona pod kątem ca 45 st. w kierunku jeziora porośnięta mchami i porostami. Wisienką na torcie było to, że w po tej skale płynęła niekończona ilość małych strumyczków w kierunku jeziora tworząc z niej coś w rodzaju błotnistej ślizgawki. Nie byłoby problemu, gdyby rant skały był na poziomie jeziora. Był na wysokości 50 metrów .
Bardzo cieszę się z tej wycieczki. Czego tam doświadczyłem to moje. I nikt mi tego nie odbierze.
- - - - - - - - - - AKTUALIZACJA - - - - - - - - - -
Cieszę się, że znalazłeś tutaj coś ciekawego dla siebie .