Dzień dobry po bardzo długim czasie. Minęły z 2 lata odkąd miałem okazję aktywniej działać na forum ale fotograficznie, nie był to czas stracony. Udało mi się odwiedzić kilka ciekawych miejsc jak chociażby Islandia, Czarnogóra, Wietnam. Długo zastanawiałem się, czy zacząć od najlepiej pamiętanej i ostatniej podróży do Wietnamu z marca tego roku, czy może nie burzyć kolejności i pisząc o Islandii dać pretekst do odświeżenia nieco pamięci. Zapraszam w takim razie nieco zimniejsze klimaty, otulone prawie nieustającym wiatrem o pogodzie tak zmiennej, że jak mawia islandzkie przysłowie "jeśli nie pasuje Ci pogoda to poczekaj 5 min".
Islandia kusiła mnie od dłuższego czasu, bo taka trochę niedostępna, bo klimatycznie trudna, bo w końcu nie taka turystyczna, takie miałem wyobrażenie o tym kraju i muszę przyznać, że pomimo wzrastającej liczby turystów, wciąż mój pogląd od niej nie odbiega od pierwszych myśli.
Ekipa gotowa (ja, mój najlepszy przyjaciel i brat cioteczny), bilety są, termin jest (maj 201pora ruszać. STOP zmiana lotów w Wizzair! Bookujemy bilety, tym razem zmieniamy destynację wylotu z Warszawy na Poznań, bo terminy ciekawsze a i cena lepsza. Wszyscy gotowi? Można zaczynać? A więc ruszamy! Stop. Nigdzie nie lecimy, zmiana lotów w Wizzair. Znowu? No co jest? No dobra do trzech razy sztuka. Ponowna zmiana destynacji, wylot ponownie z Warszawy, cena super, lecimy! Jakieś 4 godzinki drogi i przywita nas już prawie nocną porą stolica Islandii - Reykjavik.
Jesteśmy na miejscu. Na lotnisku pytamy o miejsce, w którym znajduje się wypożyczalnia samochodów. Życzliwy Pan pracujący na lotnisku - Polak - podpowiada, że musimy dojechać lotniskowym autobusem. Wsiadamy. Czekamy na odjazd. "Teraz przylecieliście? " - pyta nas żeński głos z kabiny autobusu. No proszę Polka, a to ci. Autobus zawozi nas do wypożyczalni. Pokazuję dokumenty dot. wypożyczonego auta panu, który o dziwo okazuje się zgadnijcie kim ..Czy tu znajdują się sami Polacy - pierwsza myśl.
Z racji na porę oglądamy szybciutko samochód (pierwszy błąd, którego potem przy oddaniu auta żałowaliśmy) i koło 01:00 nad ranem ruszamy w kierunku złotego kręgu. Tej nocy nie ma specjalnie czasu na spanie dlatego po przejechaniu połowy dystansu i uniknięciu kilkukrotnie "potrącenia" nisko latających ptaków zatrzymujemy się na 2 godzinną drzemkę.
Budzi nas wschód słońca, do celu jest już niedaleko. Pierwszą atrakcją, którą odwiedzimy będzie Geysir teren gejzerów, gdzie najbardziej znany o tej samej nazwie niestety od lat 60-tych XX nie wybucha sam z siebie. Aktywuje się jedynie podczas trzęsień ziemi. Mimo to atrakcją pozostaje wciąż aktywny i wybuchający nawet co 4-5 min Stokkur. Rewelacja! Tym bardziej, że wokół bulgocze ziemia, unoszą się opary, czuć zapach zgniłego jaja..
Należące do złotego kręgu þingvellir - dolinę, gdzie jak zwykło się mawiać obradował pierwszy światowy parlament pominęliśmy. Sporo czytałem o tym miejscu, podpytywałem na forach, grupach, oglądałem zdjęcia. Bazując o te materiały nie sprawiła wrażenia na tyle ciekawego miejsca, by koniecznie je odwiedzić.
1. Stok
Nie mogliśmy jednak ominąć najsłynniejszego islandzkiego wodospadu Gullfoss (złoty wodospad). Wody rzeki spadają z impetem po dwóch progach, wysokich na 11 i 21m, by potem płynąć głębokim na około 70 metrów i długim na ponad 2km wąwozem. Wiele rzeczy widziałem i wieloma miałem okazję się zachwycić ale ten wodospad naprawdę wgniata w ziemię. Oj sporo spędziliśmy czasu zachwycając się jego pięknem. Moi kompani masakrowali swoje karty w aparatach i telefonach a ja po prostu patrzyłem zastanawiając się jak kurczę piękny potrafi być świat..
2. Gullfoss
3. Gullfoss