Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś SAM...
Życie jest zbyt krótkie by przejmować się porażkami..
gulasz się szlaja - za królikami, po górach, Kambodża'17, Kolumbia'18, Islandia'22
Dopiero dziś trafiłem na ten wątek.
Piękne zdjęcia z fajnymi opisami.
Będę zaglądać
Zasypialiśmy przy dźwięku kropel obijających się o szyby pokoju i przy tym samym dźwięku obudziliśmy się kolejnego dnia. Nie ukrywam, że byłem nieco rozczarowany. Z drugiej strony, nie powinno mnie to dziwić, tyle przecież czytałem o kapryśnej islandzkiej pogodzie, jej zmienności, nieprzewidywalności... Deszcz, deszczem, ale nie mogło nas to przecież zniechęcić do dalszego eksplorowania wyspy.
Jako cel fotograficzny upatrzyłem sobie jeszce długo przed wjazdem samolot Dakota - a raczej jego wrak, to co z niego pozostało. Samolot w 1973, z powodu braku paliwa lądował awaryjnie w południowej części wyspy nieopodal plaży Skogar. Warto zauważyć, że żaden z pasażerów nie ucierpiał. Po kilku minutach byliśmy już na parkingu, od którego odchodziła dróżka prowadząca do wraku. Wszystko pięknie tylko deszcz i wiatr był tak nieznośny, że ciężko było otworzyć drzwi samochodu. Na Islandii chyba nikogo to nie dziwi, bo w wypożyczonym samochodzie była naklejona pod szybą informacja aby otwierać drzwi zawsze mocno je trzymając w celu uniknięcia ich wyrwania z zawiasów.
Droga do samolotu jest niesamowita. Gdzie okiem nie sięgnąć nie ma nic, pusty surowy krajobraz składający się jedynie z maluteńkich, czarnych, żwirowych kamyczków i. nic poza tym. Spacer w stronę wraku strasznie nam się dłuży, nie wiem, czy po prostu odległość jest znacząca, czy po prostu w deszczu i tak dużym wietrze odnosi się wrażenie, ze idzie się kilka razy dłużej niż w rzeczywistości. Gdy już byliśmy na miejscu cała moja prawa strona (obie nogawki, plecak, kurtka) były jak od linijki mierzone do połowy totalnie przemoczone. Druga połowa idealnie sucha.
Samolot jest naprawdę fajny. Od kilkudziesięciu lat wystawiony na naturalne niszczenie. Fakt, faktem turyści także przyczyniają się do jego przyspieszonej agonii skacząc po nim, czy zjeżdżając na deskorolce (jak chociażby Justin Bieber.
8. Wrak samolotu Dakota
Oczywiście domyślacie się, że po dojściu do samochodu, cała moja do tej pory lewa strona ubrania dopasowała się poziomem zmoczenia do prawej.. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy ale na szczęście to była chyba ostatnia deszczowa przygoda na Islandii.Następne dni były już łądniejsze, co wcale nie znaczy, ze cieplejsze i mniej wietrzne. Nic z tych rzeczy. Pomimo maja było stosunkowo zimno i strasznie wietrznie.
Tego dnia zdecydowaliśmy się dojechać do miejscowości Vik, by tam dać odpocząć naszym zmarzniętym kościom. Po drodze więc czekało na nas jeszcze kilka mniejszych i większych atrakcji.
Widzieliśmy np islandzkie.. koniec. Nie jedna osoba mogłaby poddać powątpiewaniu, co to za atrakcja w postaci koni ale z tutejszymi związana jest długa historia. Konie przybyły na Islandię wraz z pierwszymi osadnikami na statkach. Pierwsze okazy trafiły tu mniej więcej w IX-X w.n.e. W 982 islandzki parlament Apingi uchwalił, że surowo zabroniony jest import innych raz koni na wyspę. W ten sposób powstała jedna z najczystszych ras koni na świecie. Co więcej, mimo, że możliwy jest eksport kilku sztuk, zwierzę które raz opuści wyspę nie może nigdy więcej na nie wrócić. Islandzkie konie przypominają kuce, przez wiele wieków dostosowały się do warunków panujących na wyspie. Zwierzęta te zmieniają futro na zimę (na grube i ciepłe), zrzucając je na wiosnę, nie są wrażliwe na silne wiatry zamiecie śnieżne, są silne i nie robi na nich większego wrażenia przedzieranie się przez lodowate rzeki Islandii.
9. Islandzikie konie
Głównym punktem naszej wyprawy tego dnia miała być Reynisfjara - czarna plaża z przepięknymi dzwonami skalnymi. Zanim jednak na nią dotarliśmy udało nam się jeszcze zwiedzić małe miasteczko z charakterystyczną skandynawską zabudową,
10. Islandzkie miasteczko
oraz cypel Dyrholaey.
11. Cypel Dyrholaey
W przypadku cyplu pogoda była jednak na tyle fatalna, że nie spędziliśmy tu zbyt dużo czasu. Widoczność ograniczały mgły i nisko zawieszone chmury. Szkoda, że to miejsce nie wyglądało tak pięknie jak na zdjęciach, które widziałem w sieci. Pogoda niestety robi swoje ;(.
12. Okolice cyplu
Finalnie udało nam się dotrzeć na czarną plażę Reynisfjara. Duże wrażenie robi to, że plaża jest właśnie czarna. Byłem w życiu na różnych plażach ale nigdy na takiej . Kiedy dojechaliśmy do plaży pogoda lekko się poprawiła, przestało padać, ucichł nieco wiatr.. To było wymarzone miejsce, by trochę odpocząć, rozsiąść się na czarnym "piachu" i patrzeć przed siebie, całkowicie wyrzucając jakiekolwiek myśli. Całkowity odpoczynek i relaks.
A po plaży jak już pisałem pozostało nam jedynie dojechać do VIK.
13. Reynisfjara
14. Reynisfjardar (dzwony skalne)
Ciąg dalszy nastąpi..
Fotografuję OM-D EM-5 II, mZD 12-40 2.8, mZD 45 1.8, mZD 75-300, mZD 60 2.8 macro, Samyang Fisheye 7.5
Wspaniałe monumentalne krajobrazy, ciekawy wrak Dakoty, bardzo fajnie ogląda się to wszystko
Wrak super, koniki też fajne. Ciekawa relacja okraszona ładnymi zdjęciami.
Więcej moich zdjęć na tomekszpila.com lub spotkajmy się na Instagramie
Hehe, dzięki, zmotywowałem się wreszcie do wrzucenia chociaż od groma pracy. No nic w miarę możliwości będę podrzucał. Powiem Ci, że mi to się marzy jakiś taki wyjazd z ludźmi z forum tylko nie na zasadzie zlotu ale właśnie skrzyknięcia się np na 6-7 dni, odwiedzenie jakiegoś kraju, porobienie zdjęć. Wydaje mi się, że znaleźliby się chętni.
Fotografuję OM-D EM-5 II, mZD 12-40 2.8, mZD 45 1.8, mZD 75-300, mZD 60 2.8 macro, Samyang Fisheye 7.5
myślę że byłoby to realne - zupełnie się podróżuje w gronie fotografów gdzie cel często jest ten sam - i chce się wstawać na złote godziny
kolejna wrzutka równie smakowita - faktycznie szkoda że pogoda kapryśna - niemniej potencjał miejsc ogromny
sama Islandię mam na short liście wypadów ( ale na tej short liście jeszcze sporo innych kierunków )
koniki uwielbiam, czarna plaża też ciekawa
Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś SAM...
Życie jest zbyt krótkie by przejmować się porażkami..
gulasz się szlaja - za królikami, po górach, Kambodża'17, Kolumbia'18, Islandia'22
Tak się zastanawiam, co jest ciekawsze? Twoje zdjęcia, czy opisy do nich.
Wiem, jedno i drugie na bardzo wysokim poziomie. Miło się czyta i ogląda
Karol + Olek + kilka szkiełek