Rozpocząłem powolną walkę z tworzeniem albumu że starych zdjęć rodzinnych które są w posiadaniu mojej babci. W sumie nasuwa mi się pewien wniosek i pytanie
Pytanie: jaki skaner jest potrzebny, żeby stare zdjęcie przyzwoicie przenieść do świata cyfrowego i potem przenieść ponownie na papier? Bo coś czuję, że tanie urządzenie wielofunkcyjne może nie dać rady?
Wniosek: czytam nasze forum, czytam komentarze pod różnymi artykułami o sprzęcie foto, te wszystkie dywagacje, rozważania, kłótnie na temat wielkości matryc i wyższości jednego systemu nad drugim. Dywagujemy nad niuansami, minimalnym wręcz niedostrzegalnymi różnicami w ostrości czy rozdzielczości obiektywów.
I chyba czasem zapominami o co tak na prawdę chodzi w fotografii.
Kiedyś (lata 20, 30, 50, 60) ludzie mieli bardzo ograniczony dostęp do sprzętu, filmu fotograficznego i samych już zdjęć. I nikt się nie przejmował właśnie tymi w sumie głupimi dywagacjami na temat sprzętu, tylko robili zdjęcia i chwytali moment. Tym co mieli, tylko tyle klatek ile było na filmie. I powiem wam, że to na tych jakże na dzisiejsze czasy niedoskonałych, nieostrych, czarno-białych fotografiach widać... Czystą esencję i prawdziwy sens fotografii, bez tej całej "sprzętowej" otoczki...
P.S spotkaliście się z fotografiami z pogrzebów? Teraz się już chyba tego nie praktykuje, a w latach 60-70 to było tak oczywiste jak dziś fotograf na ślubie...