Witam wszystkich!
Na forum jestem nowy lecz Olympusem fotografuję od kilku miesięcy.
OMD M10 kupiłem jako sprzęt do użytku w podróży, że względu na jego kompaktowe gabaryty i rozbudowana użyteczność (oferuje to co akurat mi potrzebne, na moim poziomie fotograficznego rozwoju). Aparat w trasie (4miesiace: Australia, Nowa Zelandia, Fidżi, Indonezja, Tajlandia) sprawdził się doskonale. Aparat w ciągłym ruchu, zawsze ze mną. Ponad 10k zdjęć. Obiektyw kitowy 14 42 EZ (brakło kasy na 12-40 PRO) plus w Australi dokupiony 40-150.
Ogólnie jestem zachwycony efektami 'wspolpracy'.
Wróciłem chwila spokoju i ciszy i zauważyłem że aparat wydaje dość głośny szum, cały czas gdy jest włączony.
W podróży tego nie zaobserwowałem, zawsze było gwarno i głośno dookoła. Gdy stabilizacja obrazu jest włączona to szum po naciśnięciu migawki do połowy wzmaga się. Bez stabilizacji szum jednostajny. Bez zmian.
Nie Ukrywam, że zaniepokoilem się. Czy ten typ tak ma? Czy to normalne? Spotkaliscie się z podobnym przypadkiem?
Niepokój wzmaga dodatkowo fakt, że odłożyłem nieco $ i planuje zakup szkiełka 12-40 Pro. Kitowy 14-42 padł ostatniego dnia podróży, gdy najprawdopodobniej zamokl w plecaku podczas ulewypodpięty do body zwraca komunikat "sprawdź stan obiektywu" i odmawia współpracy. Aparat zabezpieczylem zdecydowanie lepiej, obiektyw niestety był w bocznej kieszonce plecaka (malutki, zgrabny, pod ręką...)
W/w hałas odnotowałem z podpiętym 40-150, nie mam możliwości sprawdzić jak ma się rzecz z innym obiektywem. Dodam, że AF dość głośno pracuje; ale to chyba kwestia już samego obiektywu 40-150, a nie body, bo to słyszałem już wcześniej wraz z 40-150, a gdy 14-42 był sprawny, to AF nie halasowal.
Proszę o opinie, czy mam powody do niepokoju? Aparat jest na gwarancji.
Obiektyw też...