
Zamieszczone przez
Piotr Grześ
Powiem jedno. Od roku jestem użytkownikiem E-3 i naprawdę jeśli chodzi o uszczelnienia, to po teście w Kazimierzu Dolnym, przekonałem się do niego w zupełności. Dodam, że lało, jak trzeba. Nie odmówił mi posłuszeństwa w mrozach do -15. Więcej nie miałem. Jedyne co mnie wkurza, to nie do końca dopracowana współpraca boby z gripem. Ostatnio mimo, że nie sygnalizował, że baterie są na wyczerpaniu, z podpiętą FL-50-R, robi ł zwiechy że szkoda gadać. Problem ustąpił natychmiast po wymianie baterii w aparacie i lampie. Tylko miło by mi było, gdyby mój profesjonalny przyjaciel szybciej mi ten problem sygnalizował, a nie zwieszał kinola, bo to stres jest ogromny. Myślałem sobie, że coś się p#@&^^%, a tu tylko zasilanie. Lubię go, to z podpiętym gripem, EC-1,4 plus 50-200 naprawdę trzyma się świetnie, jest godzien zaufania i budzi zdziwienie wielu ludzi, co to jest. Ale, znam doskonale jego ograniczenia i nie płaczę z tego powodu. Jeśli zainwestowałem trochę pieniędzy w szkła, które posiadam, to uważam, że dla mnie, totalnego amatora, jest to sprzęt, o którym śniłem czytając zachwyty nad E-1. Wtedy jeszcze E-1 na oczy nie widziałem. Mam w głębokim poważaniu rozważanie nad DR i innymi sratytatami. Dla mnie ten aparat w chwili obecnej spełnia wszystko o czym marzyłem. Za rok, albo i dwa, wiele się pewnie zmieni, ale mam nadzieję, że obiektywy, które posiadam, będą nadal tym, o czym wielu w innych systemach marzy. Myślę, że jednak warto inwestować w obiektywy, puszki gwałtownie tanieją i nic, że się do nich przyzwyczajamy. Zachowałem sobie E-300 i mając wybór obiektywów, chętnie wieszam go na kark razem z E-3. Stawarza to w wielu sytuacjach znakomitą możliwość korzystania z różnych obiektywów. Wyjdzie następca E-3, to pewnie sobie kupię, ale czy mój kark wytrzyma?