Przez wiele lat kupując sprzęt foto nie miałem potrzeby korzystania z gwarancji. Kupowałem nowy z gwarancją polską, używany oraz nowy za granicą.

Różnica w cenie nowego sprzętu z gwarancją realizowaną w Polsce i za granicą jest czasami ogromna. Pytanie - czy warto dopłacić ?

Wszystko zależy od poziomu serwisu. Niestety w ostatnich dniach musiałem skorzystać z serwisu gwarancyjnego Panasonic. Na matrycy LX100 pojawił się duży paproch. Na tyle duży że przy lekkim uderzeniu w korpus odpadł od matryc ale istniało duże ryzyko że znowu się pojawi.

Wysłałem do wskazanej na stronie Panasonica Polska firmy. Sprzęt wrócił szybko bo już 5 dnia. Okazało się że:
  1. Na matrycy pozostał ślad po zabrudzeniu - widoczny przy mocniejszym domknięciu przysłony na poziomie 11-16 - prawdopodobnie matryca została przedmuchana powietrzem ale nikt nie zadał sobie trudu aby jej czystość sprawdzić.
  2. Celownik elektroniczny nie dał ustawić się aby było ostro - korekta dioptrii nie działa - został albo źle złożony albo uszkodzony.
Zadzwoniłem do osoby która sprzęt naprawiała (adnotacja z serwisu) przedstawiłem sprawę i nie padło nawet słowo "przepraszam". Sprzęt wysłałem ponownie.

Wysłałem do Panasonic Polska ogólna informacje na temat pracy ich serwisu (w zasadzie zewnętrznej firmy) ale nikt się tematem nie zainteresował.

Czy warto mieć gwarancję realizowaną w kraju? Ta historia nie przemawia za kupowaniem z oficjalnej dystrybucji Panasonic Polska.

Kubek