Nie całkiem do końca. Kościół nie jest miejscem publicznym. Owszem, kościół jest otwarty ale... i to jest to ale. Jeszcze kilka wieków temu do kościoła katolickiego nie miał prawa wejść nieochrzczony. Do tej pory jest to przepis (martwy jak na obecną chwile) w cerkwiach. Pop przed rozpoczęciem celebry głośno mówi „Drzwi, drzwi”. Oznacza zamknięcie drzwi przed niewiernymi. Obecnie w KK są chrzty dla dorosłych i działa to w podobny sposób. Ci nieochrzczeni nie mogą wejść na mszę, czekają przy wejściu. Po dokonaniu celebry są proszeni do wejścia.
Jest rzeczą oczywistą, że obecnie każdy może wejść. Ale jest to podyktowane czasami, które są jakie są.
W błędzie jesteś mówiąc, że kursu nie ukończyłeś i nie masz problemów. Oczywiście, że zależy to od proboszcza. Ale proboszczowie mają wytyczne z Diecezji o żądaniu takiego zaświadczenia. Jeżeli tego z jakiś powodów nie robią, to z własnej woli.
Co daje taki kurs? Daje jedną, bardzo wymierną korzyść. Mając taki certyfikat mam prawo i obowiązek przypomnieć księdzu, by za pośrednictwem np. ministranta, przypomniał zgromadzonym, że zdjęcia mogą robić osoby jedynie uprawnione. Mam tym samym komfort pracy, kiedy to w momentach istotnych, młoda para jest otoczona przez kilkunastu pstrykaczy z kompaktami. A ja z tego uprawnienia korzystam bezwzględnie.
Nie wiedzieliście o tym? To już wiecie.
=========================
Poczytałem trochę ten wątek. Że kogoś ksiądz wyrzucił, że sprawa dla p. Wejssa z radia „Z” itp.
Po pierwsze nie bardzo chce mi się wierzyć że ksiądz wyrzucił. Najwyżej uwagę zwrócił i wyprosił. I słusznie. Miejsce to wymaga pewnego szacunku i znajomości zwyczajów. Na wszelkie imprezy są przyznawane akredytacje. Raz mniej innym razem bardziej restrykcyjne.
Wszystko zależy, czego można się spodziewać po fotografującym i jaka z niego korzyść.
Na sylwestrową zabawę w centrum miasta dostanie każdy chętny a na spotkanie z Prezydentem USA lub mszę z Papieżem, tylko wybrani.
Panowie i Panie fotograficy. „Wolność Tomku w swoim domku”.
Ps. By było jasne. Nie jestem radykalnym klechtą, nawet wręcz przeciwnie. Wolnomyśliciel. Jednak szanuję prawo do decydowania o swoim. Głupio jest iść na plażę w garniturze i głupio na operę w slipach.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Mariusz, też nie masz racji do końca. Ksiądz nie jest właścicielem, ale jest administratorem budynku kościelnego. Tak już jest, że jego decyzje są niepodważalne. Ja nie sądzę i nie spotkałem się, by bez jakiś wyższych uzasadnień ksiądz zabronił focić. To jest takie gdybanie. Co by było gdyby...
Ale tak jak Tobie wydaje się oczywiste, że można wejść i focić, tak dla księdza jest oczywiste, że wszedłeś to powinieneś wrzucić datek. Nie ważne z jakich powodów wszedłeś. A jeżeli wszedłeś z powodów innych niż duchowych, ten datek powinien być większy. Bo ta instytucja z datków istnieje.
Kto ma prawo wejść a kto nie, napisałem wyżej.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Panowie. Panie też. Tak czytam kolejne wątki z tego tematu i mnie trochę ponosi.
Że dorośli ludzie a mówicie jak dzieciaki.
Jeszcze raz zaznaczę. Nie jestem radykalnym klechtą, nawet wręcz przeciwnie.
Katolik może, ateista nie. Dlaczego? Kościół to sacrum. To nie jest takie sobie zwyczajne miejsce. Dla ludzi wierzących jest to miejsce święte. Ci ludzie mają prawo domagać się szacunku dla ich wyznania. Dla nich tam mieszka Bóg.
Dlaczego ateista nie może uczestniczyć w wspomnianym kursie? Kurs uczy jak w danym miejscu należy się zachować. Ale nie jest w stanie w całości przekazać dogmatów tej religii. Tą wiedzę zdobywa się w trakcie życia.
Ceny kursu ustalają miejscowe Diecezje. Tak, tak, Panowie i Panie. Do kursu potrzebne jest zaświadczenie od proboszcza. Takie samo jak do ślubu. Powiem jeszcze ciekawostkę inną. Taki kurs kończy się uczestnictwem we mszy świętej. Fotograf ma mieć świadomość powagi miejsca gdzie wykonuje swoja pracę.
To ksiądz jest przewodniczącym celebry i On jest najważniejszy. A nie fotograf, którym często się wydaje, że mając sprzęt warty tysiące złotych są najważniejsi. Są miejsca gdzie nie wolno wejść. Nie wolno i tyle. Bo to miejsce święte. Np., prezbiterium. Ateista być może będzie dyskutował, „Dlaczego nie wolno? Przecież posadzka taka sama” Fotograf dostał pozwolenie na fotografowanie pewnej świętej uroczystości. Dostał a nie mu się bezwzględnie należało. Tak to trzeba rozumieć. Dostąpił takiego pozwolenia. Ponieważ miejsce jest takie a takie, został „wybrany” z wielu. Ateiście będzie obojętne czy przyjdzie w podartych dżinsach, że będzie w trakcie pił cocacole, że pani fotograf z dekoltem na połowę cycka. Przecież tylko wykonuje swoją pracę. Nie, to miejsce wymaga pewnych zasad. Zasad, które ustalają hierarchowie tej instytucji. Można polemizować czy słuszne, jednak dostosować się potrzeba.
Dlaczego kanar (kontroler biletów) musi mieć wykształcenie średnie? Do czego to mu potrzebne? Wychodzi się założenia, że człowiek z maturą w kontakcie z innym człowiekiem potrafi się zachować w sposób godniejszy niż nieuk bez szkoły podstawowej.
Ps. Porównałbym to do innej sytuacji. Ktoś ma dużego, bardzo łagodnego psa. I na nic nie pomoże tłumaczenie, że jest łagodny i tylko chce się bawić, kiedy matka z małym dzieckiem tylko drży ze strachu by krzywdy nie zrobił dziecku.
Ksiądz widząc u mnie taki papierek też jest pewniejszy że jestem godny zaufania, że nie będę pił kawy a w trakcie kazania nie rozłożę się na ławce przeglądając najnowsze wydanie Playboya
„dobas”, tak, tak. Jeszcze kilka wieków temu do kościoła nieochrzczony miał zakaz wstępu. Teraz dostąpił pozwolenia. Ale jest to tylko pozwolenie warunkowe.
Ale się qrde rozpisałem