Punkt kulminacyjny wieczoru: Jad Mahal. O ile na suku wyglądaliśmy jak garbaty przy ścianie o tyle, tu, już było wszystko na miejscu. Koledzy, o których wspominałem wcześniej, mieli problem z wejściem do lokalu. Nie tolerowane są krótkie rękawy, sportowe buty, krótkie spodnie i itp. Niestety nie zostali wpuszczeni i musieli skoczyć do hotelu by odpowiednio się przyodziać.
Pod względem fotograficznym poległem w tym miejscu
MBUGG104 - Przed wejściem smutni panowie na czarno odziani a w środku, miłe powitanie.
Załącznik 162946
MBUGG105 - Nie wytrzymałem. Musiałem pierdyknąć selfie. Panowie skojarzyli mi się z początkiem filmu "Spectre"
Załącznik 162947
MBUGG106 - Sympatyczne, długonogie panie prowadziły nas do stolików.
Załącznik 162948
MBUGG107 - Kobiety - świeczniki. Nie były tak smukłe jak ich młodsze koleżanki. Dlatego pewnie sterczały ze świeczkami....
Załącznik 162949
MBUGG108 - Między występami artyści wchodzili w interakcję z gośćmi restauracji.
Załącznik 162950
MBUGG109 - porwali w tany naszą Ulę
Załącznik 162951
MBUGG110 - Środek restauracji, to przeszklona część, scena. Wyglądało to jak patio w środku pomieszczenia.
Załącznik 162952
MBUGG111 - Tańce, hulanki, swawole...
Załącznik 162953
MBUGG112 - Pokazy żonglerskie połykacza ognia.
Załącznik 162954
MBUGG113 - Zbiorowy taniec brzuchów
Załącznik 162955
Potem w sali obok występy artystów lokalnych. Muzyczne. W sumie odholowali nas do hotelu o jakiejś 2 w nocy. Wszak zostały tylko 4h na pakowanie i wyjazd na lotnisko
