
Zamieszczone przez
PaniNikt
I wraca dyskusja do punktu wyjścia: za los zwierząt odpowiada człowiek. W szerokim zakresie odpowiedzialności. Niedawno miałam nieprzyjemne doświadczenie, próbując umieścić w schronisku dla zwierząt kota, złapanego w centrum miasta, w godzinie szczytu, na moment przed potrąceniem przez ciężarówkę. Próba odnalezienia właściciela lub znalezienia domu zastępczego spełzła na niczym, a że zwierzak nie był w stanie pogodzić się z domowymi kotami, z przykrością podjęłam taką decyzję.
Pani w schronisku zelżyła mnie jak przysłowiowy szmaciarz konia: "A po co pani zbierała z ulicy? Koty są zwierzętami wolno żyjącymi, trzeba było zostawić, gdzie był, albo gdzieś w parku wyrzucić!"
Powiedzieć, że głos mi odebrało ze zdumienia, to mało...