-
1 załącznik(ów)
Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Witam Wszystkich serdecznie. Przez długie tygodnie biłem się z myślami, czy opisać swoją przedwakacyjną przygodę z Gruzją. W końcu uczynił to już znakomicie Jan_S (czym swoją drogą zachęcił mnie do odwiedzenia tego pięknego kraju), więc długo przeważała myśl, iż nie warto dublować tematu. W końcu jednak przełamałem się i zdecydowałem na opisanie 10 dni spędzonych w różnych zakątkach Gruzji. Być może nowi użytkownicy forum nie mieli okazji zapoznać się z relacją Jana_S (gorąco zachęcam) lub może przeczytanie mojej relacji zachęci kogoś, do wybrania Gruzji jako cel swojej kolejnej podróży. Zdjęcia, które zamieszczę na pewno nie należą do wybitnych niemniej mają dla mnie dużą wartość sentymentalną i być może ktoś z Was pomyśli - zrobiłbym to zdjęcie dużo lapiej, jadę tam! Postaram się by moja relacja nie była czysto przewodnikowym zbiorem informacji ale subiektywnym spojrzeniem na opisywany kraj oraz jego mieszkańców. Zamieszczę też kilka szczegółowych informacji (jak np. ceny, godziny przyjazdów odjazdów), które być może komuś pomogą w planowaniu wyjazdu.
Rozmyślania o wylocie niejako zeszły się w czasie z publikacją przez Jana_S swojego materiału, a także zakupem tanich biletów lotniczych do Kutaisi przez mojego kolegę z pracy. Podkusiło mnie to do sprawdzenia ofert przewoźników lotniczych i wybrania dogodnego finansowo i kalendarzowo terminu do rozpoczęcia własnej przygody. Osobiście polecam Wizzair – mają chyba najlepszą ofertę. Na zwiedzanie Gruzji zabrałem mojego tatę, którego podobnie jak mnie wciąż coś od środka kusi, by jechać tam, gdzie go jeszcze nie było. Dopasowaliśmy dzień wylotu z dniem powrotu, tak by zmieścić się finansowo w założonej kwocie. 09-05-2014 wylot – 16.05.2014 powrót koszt biletu w dwie strony dla dwóch osób 766 zł. Zdecydowaliśmy się także na wykupienie normalnego bagażu (korzystaliśmy z dużego plecaka turystycznego) – 210 zł.
Bilety już mamy, dlatego przyszedł czas na to co najprzyjemniejsze dla mnie czyli planowanie. Pojedziemy tu i tam, zobaczymy to, tamto też no i przecież jeszcze to. Jednym słowem musimy być wszędzie, wszystko zobaczyć i najlepiej sfotografować. Pierwsze zakupy – przewodniki. Nie ma ich na rynku wiele (aczkolwiek ostatnio zauważyłem całkiem nowe i bardzo ładne wydanie wydawnictwa Bezdroża). Osobiście wszedłem w posiadanie trzech: dwa zakupione przewodniki wydawnictwa Pascal opatrzone tym samym tytułem „Gruzja, Armenia i Azerbejdżan” a także został mi sprezentowany przez moją żonę przewodnik reportażowo kulturowy Gruzja I. Osobiście odradzam zakup zaprezentowanego na zdjęciu drugim z racji na fakt, iż w 95% zawiera słowo w słowo spisane informacje z przewodnika nr 3.
Przewodniki przewodnikami ale prawdziwie bezcenne informacje można znaleźć na forum kaukaz.pl, dzięki któremu udało mi się naprawdę nieźle zaplanować podróż i uniknąć niemiłych niespodzianek na miejscu. Moim zdaniem nr jeden jeśli chodzi o skarbnicę informacji o Gruzji.
Czytając kolejne strony przewodników i przeglądając kolejne wpisy użytkowników kaukaz.pl zapisywałem miejsca, które na pewno musimy zobaczyć. Kiedy przyszedł czas na rozplanowanie kiedy dokładnie gdzie jedziemy okazało się, że niestety zabrakło czasu na to, by wszystkie te miejsca zobaczyć. W dużej mierze problemem było zgranie ze sobą przyjazdów i odjazdów gruzińskiej komunikacji, która w niektóre rejony praktycznie nie dociera lub robi to tak rzadko, że często potrzeba nieźle się nakombinować, by stracić możliwie mało czasu na przejazd. Jakbym nie kombinował i nie rozpisywał zawsze brakowało dnia lub dwóch, by zobaczyć założone minimum. Cholera, być i nie zobaczyć Wardzii lub nie przejechać się Drogą Wojenną – tak po prostu nie można.
Muszę napisać, że w rozwiązaniu tego problemu mieliśmy naprawdę dużo szczęścia. Kilka dni przed planowanym wylotem otrzymałem mail od Wizzair, że niestety ale wylot do Kutaisi zostanie opóźniony i w takim wypadku mogę skorzystać z jednego z trzech wyjść – zmiana lotu na inny o podobnym kilometrażu, zwrot wpłaconej kwoty + dodatek za zaistniała sytuację lub zmiana terminu lotu bez dodatkowych opłat. Oczywiście wybrałem ostatnią opcję wydłużając tym samym nasz pobyt o upragnione 2 dni , co pozwalało nam na zwiedzenie Gruzji w zadowalającym zakresie.
Wylecieliśmy około 15:20 czasu Polskiego, by o 20:40 lądować już na lotnisku w Kutaisi. Lotnisko kameralne, jakby czekające tylko i wyłącznie na nas. Szybko przeszliśmy przez bramki graniczne przywitani przez celników ciepłym „Dzień dobry” i pożegnani „Życzymy miłego pobytu w Gruzji”. Już na starcie bardzo miłe zaskoczenie. Zgodnie z naszym planem jeszcze tego samego dnia chcieliśmy się dostać do Tblisi – gruzińskiej stolicy, gdzie mieliśmy zaplanowanych kilka noclegów. Nie było to trudne ponieważ tuż po przekroczeniu bramek celnych znajdowało się dobrze widoczne stoisko, przy którym można było zakupić bilety na bus do Tblisi – obsługa w języku polskim J. Bilecik taki w przeliczeniu na PLN kosztuje ok. 25 zł. Nie trzeba się specjalnie spieszyć – zanim dokonaliśmy zakupu zdążyliśmy jeszcze wymienić walutę oraz odwiedzić lotniskowe toalety.
Do busa stojącego tuż przy wyjściu z lotniska szliśmy w pośpiechu, ponieważ Gruzja przywitała nas ciepłym deszczem. Oby tylko dzisiaj padalo pomyśleliśmy mając na uwadze fakt, że podróżujemy w maju czyli stosunkowo deszczowym miesiącu. Zanim ruszyliśmy upłynęło jakieś 30 min, w czasie których kierowca wypełnij wszystkie wolne miejsca w samochodzie i załadował, a raczej upchał bagaże wszystkich podróżnych. Jedziemy. Jest wygodnie, wszak do mercedes ale jakiś taki trochę inny.. sufit i podłoga w stylu retro z jakimiś drewnianymi z lekka kiczowatymi wstawkami a pomiędzy nimi niebieskie aż rażące po oczach diody. Po chwili z głośników daje się słyszeć rosyjskie disco. Jesteśmy w Gruzji, teraz już to czujemy.
W czasie przejazdu do Tblisi nagle kierowca zbacza z wyznaczonego kursu i zajeżdża do knajpy znajdującej się w leżącej niedaleko trasy wiosce. Przerwa na posiłek, napitek i zregenerowanie sił. Cierpliwie czekamy na parkingu zapoznając się z innymi kompanami tej nocnej podróży. Udało nam się poznać Olę oraz jej mamę. Ola spędziła w Gruzji ponad rok, miała tu studiować ale niestety zamknięto jej kierunek. Nie chciała tak po prostu wracać do Polski, dlatego została na dłużej, w końcu dorabiając jako przewodnik do Tblisi. Wymieniamy się informacjami o swoich planach na podbój Gruzji i udaje nam się umówić na wspólny dzień w stolicy, a także na podróż w do Dawid Garedża. Wchodzimy do środka knajpki, która okazuje się istną lokalną speluną aby zakupić coś do picia. Dobrze, że woda jest butelkowana, bo chyba nie zdecydowalibyśmy się jej pić w innej postaci. Kierowca zjadł, napił się oraz porozmawiał z innymi Gruzinami. Czas w drogę, wsiadać, nic nie gadać jedziemy do Tblisi. Do Tblisi dojeżdżamy późno. Jest już po północy. Wysiadamy gdzieś w centrum. Jest pięknie. Niemal każdy budynek oświetlony, wszędzie jasno, czysto, jesteśmy mile zaskoczeni. Mam przy sobie wydruki maili, które wysyłał do mnie syn człowieka, od którego wynajęliśmy mieszkanie na pobyt w stolicy. Zatrzymujemy taksówkę i próbujemy przeczytać nazwę ulicy możliwie wyraźnie, tak by kierowca nocnej taryfy wiedział jak jechać. Wymownie kiwa głową, więc uznajemy, że wie jak jechać. Nie wiedział, ale krążył stosunkowo niedaleko od naszej finalnej destynacji. Nagle dzwoni mój telefon. To numer właściciela kwatery. W aparacie rosyjskie sentencje. Cholera, a było uczyć się rosyjskiego zamiast angielskiego. Daję telefon tacie, wszak to człowiek PRL. Trochę kaleczy, coś tam duka, próbuje się dogadać, ale łatwo nie jest. Drugie połączenie i trzecie a my nadal krążymy. W końcu kierowca wyciąga rękę, by przejąć od nas komórkę i samemu rozprawić się z wynajmującym nam mieszkanie mieszkanie człowiekiem. Podjeżdżamy pod kościół. To tutaj? Hmm… Na kartce mam napisaną polską wymowę gruzińskich szlaczków z nazwą ulicy. Bełkoczę, więc nieudolnie ową nazwę do kierowcy, ten kiwnięciem głowy daje znak, że to tu, n oto wysiadamy.. Hola, hola. Kierowca daje znak by poczekać. Nie wypada zrobić inaczej więc czekamy. Nagle ukazuje się Pan z wąsami, którego widziałem już w portalu airbnb.pl. Jest właściciel naszego stołecznego mieszkania. Macha ręką byśmy szli za nim. Blok dziwny jedno piętro zamieszkane, jedno opuszczone jeszcze inne jakby w rozsypce, ale mieszkanie jak na zdjęciach – bardzo ok. Dwa pokoje ładna łazienka, kuchnia i cena 90 zł od naszej dwójki. Jest ok, no może poza tym, że z okna naszego 5 piętra mamy piękną panoramę na.. cmentarz. Po długiej podróży wreszcie chwila odpoczynku. STOP. Nie ma odpoczynku, bo właśnie o 2 w nocy właściciel mieszkania rozpoczyna wykład o wszystkich sprzętach domowych, ulicach miasta i generalnie całej Gruzji. Każe dokładnie notować na kartce to co mówi, co jakiś czas sprawdzając nas poprzez odpytanie. Jesteśmy padnięci, ale jest śmiesznie. O 4 nad ranem kończy wykład i wychodzi na odchodne serwując nam miły prezent w postaci zaproszenia na przejażdżkę do Mcchety – jednego z najstarszych miast Gruzji, położonego w niedalekiej odległości od Tblisi. Dziękujemy, jesteśmy zadowoleni. A o której godzinie, tata zapytuje niezgrabnie po rosyjsku? 10 rano, bądźcie gotowi, odpowiada gospodarz i zamyka za sobą drzwi. No to rozpoczęło się gruzińskie wariactwo.. (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu).
Od następnego postu zamieszczam zdjęcia, więc relacja będzie ciekawsza i może kogoś zainteresuje :)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Nie powiem, zapowiada się ciekawie. Fajnie, że podałeś nazwy portali gdzie szukałeś informacji przed wyjazdem. To może być cenna informacja dla innych chętnych na odwiedzenie Gruzji.
Czekam na następne posty.
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
ahutta
Nie powiem, zapowiada się ciekawie. Fajnie, że podałeś nazwy portali gdzie szukałeś informacji przed wyjazdem. To może być cenna informacja dla innych chętnych na odwiedzenie Gruzji.
Czekam na następne posty.
Jak obiecałem tak zrobiłem. Staram się, by to był taki bardzo indywidualny opis, ale dodam trochę ważnych informacji - takich "nieprzewodnikowych". Przepraszam za brak zdjęć z pierwszego dnia, ale nocą po locie nie złożyło się do fotografowania. W kolejnych postach na pewno nadrobię i podam kilka cennych informacji.
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
osiem1984
ale dodam trochę ważnych informacji - takich "nieprzewodnikowych".
Coś głupiego przeszło mi przez myśl ale nic nie mówię :)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
CzaRmaX
Coś głupiego przeszło mi przez myśl ale nic nie mówię :)
Jak już zacząłeś to nie bądź Pan baba i dokończ :)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
osiem1984
Jak już zacząłeś to nie bądź Pan baba i dokończ :)
Cholera już zapomniałem - jak będę czytał wątek to może mi przypomnisz jakimś wpisem hihi :)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
CzaRmaX
Cholera już zapomniałem - jak będę czytał wątek to może mi przypomnisz jakimś wpisem hihi :)
Nie dość, że baba to jeszcze sklerotyczka ;)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
osiem1984
Nie dość, że baba to jeszcze sklerotyczka ;)
No i jeszcze się mazgaję i mam fochy :)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
CzaRmaX
No i jeszcze się mazgaję i mam fochy :)
oj tam, oj tam
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
osiem1984
oj tam, oj tam
No i jeszcze do tego wszystkiego miewam częste okresy, jestem "piękną" feministką i ten teges dopiero po ślubie a że jako zagorzała feministka ślubów nie uznaję to znaczy, że nigdy nie będzie ten teges bo z racji rewolucji kulturowej i postępu przerzuciłam się na koleżanki z Ligi Kobiet "LIGA RZĄDZI, LIGA RADZI, LIGA NIGDY CIĘ NIE ZDRADZI". Osiem1984 też była kobietą hihi ;) :)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Fajny opis, taki z jajem. Ja to jestem dziecko PRL-u, jak Twój tata :-P
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
Bodzip
Fajny opis, taki z jajem. Ja to jestem dziecko PRL-u, jak Twój tata :-P
Dzięki :) to mnie motywuje do kolejnych wpisów. Postaram się dzisiaj skrobnąć co nieco o naszym drugim dniu i oczywiście zamieścić zdjęcia. Do późnego wieczora.
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Poczekam i ja :)
Pozdrawiam.
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
oj, miło mi że kogoś do odwiedzenia Gruzji zainspirowałem, ale zarazem żal mi duszę ściska, bo plany kolejnej wyprawy nad Rioni, Mtkwari i Aragwi są baardzo mgliste... a przecież tyle tam jeszcze do zobaczenia...
Będę zaglądał do tego wątku z wielką ciekawością
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Grzecznie proszę o kontynuację:!::twisted::-P
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
No własnie, tyle się rozpisałeś, a zdjęć w zasadzie brak ;-) Niepotrzebnie tak deprecjonujesz swoją relację tym Janem_S ;-) Przecież każda relacja jest inna, ba nawet dokładnie to samo miejsce może być różnie pokazane wiec dawaj w końcu te zdjęcia :-)
-
10 załącznik(ów)
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Kolejnego dnia wstaliśmy wcześnie. Śniadanie, toaleta i możemy jechać. Ciekawi byliśmy, o której przyjedzie po nas Nugzar, w końcu tyle się naczytaliśmy i nasłuchaliśmy o gruzińskiej punktualności. Marcin Meller z żoną nie raz w swojej książce podkreślali jak duży margines błędu należy założyć umawiając się z Gruzinem. Szczerze powiedziawszy byliśmy przygotowani na całkowitą absencję naszego przyjaciela. 10:00, dzwonek do drzwi, w drzwiach Nugzar machający nerwowo ręką, żeby szybko schodzić. Niemożliwe – punktualny co do minuty. Pierwszy mit obalony.
https://forum.olympusclub.pl/attachm...3&d=1406930459
https://forum.olympusclub.pl/attachm...4&d=1406930464
https://forum.olympusclub.pl/attachm...5&d=1406930471
Wsiadamy do samochodu, zapinamy pasy i wio, tzn. w drogę ku Mcchecie. W czasie drogi rozmawiamy o tym jak to u nich i jak u nas, że komuna, że Ruscy, że bieda, a że u nas już Unia i że oni też by chcieli. Nugzar jest biznesmenem, wynajmuje swoje mieszkanka turystom i prowadzi mały biznes ale zastrzelcie mnie – nie pamiętam jaki. Nagle pada propozycja, żeby zajechać do sklepu, kupić wino itp.. Zważywszy, że jeszcze nie mieliśmy okazji by udać się na zakupy, przyjmujemy tę propozycję z dużym entuzjazmem.
No tak… winiarnia to to nie jest pomyśleliśmy patrząc jak Nugzar wjeżdża do podziemnego parkingu sieci Carrefour. No trudno klimatycznie nie będzie, ale coś tam się kupi. I tu niespodzianka. Wizytę w hipermarkecie zapamiętam na długo. Nugzar prowadzi, wszak to nerwowy i narwany ale dobry człowiek, który lubi czuć władzę. Przyprowadza nas pod stoisko z winami. Jeszcze nie zdążyliśmy dobrze obejrzeć towaru na półkach a już biegnie do nas ładna młoda gruzinka pracująca w sklepie trzymając dwa szklane kieliszki w dłoni. Podkreślam, nie jakieś plastykowe kubki, koreczki z serem czy kawałek chleba z margaryną smakująca jak 100 innych na półkach. Dwa duże ładne kieliszki i z uśmiechem zapytuje, którego chcemy spróbować! No nieźle, tutaj to dbają o klienta – pomyśleliśmy i zaczęliśmy degustację win w hipermarkecie. Po wybraniu winka, kupieniu kilku jeszcze innych składników pojechaliśmy już prosto do Mcchety.
https://forum.olympusclub.pl/attachm...6&d=1406930474
https://forum.olympusclub.pl/attachm...7&d=1406930480
https://forum.olympusclub.pl/attachm...8&d=1406930482
https://forum.olympusclub.pl/attachm...9&d=1406930487
Zatrzymujemy się, by obejrzeć wybudowany w VI w n.e. monastyr Dżwari. To co zachwyca, to jego ponadczasowość oraz przepiękne położenie. Przechadzając się dookoła monastyru natrafia się na balkonik widokowy, z którego przepięknie rozpościera się panorama dawnej stolicy Gruzji. Bajkowo wyglądają też dwie rzeki Mtkwari i Aragwi, które opływając miasto łączą się ze sobą. Szkoda, że na niebie mleko a i umiejętności zabrakło, by utrwalić ten obraz lepiej. Najlepiej zobaczcie to sami.
Po zwiedzaniu monastyru kierujemy się już do centrum Mcchety a tam do katedry SwetaCchoweli, która w 1994 została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Katedra została wzniesiona na początku XI wieki i jest po prostu przepiękna, ciekawa i ma się ochotę spędzić niej dużo więcej czasu niż my mieliśmy okazję. Godzinami można podziwiać, posadzki, ikonostazy, Nugzar zaczął nas popędzać, ponieważ miał już zakontraktowaną kolejną wycieczkę po południu. W katedrze znajduje się kość świętego Andrzeja, który w Gruzji jest bardzo ważnym świętym. W drodze z katedry do samochodu udaje mi się zakupić moje pierwsze w Gruzji khaczapuri – placek chlebowy z serem. Przy okazji zostałem pouczony, żeby nie napisać skarcony przez Nuzgara, za szastanie drobną mamoną, która MOŻE SIĘ PRZYDAĆ PÓŹNIEJ Mądry Nuzgar odwiózł nas do mieszkania, zainkasował 20$ zwrotu za paliwo i czas i odjechał zadowolony w poczuciu wykonania dobrej (i to w pełni zasadne) roboty. Nam natomiast pozostało popołudnie oraz cały kolejny dzień na spacer po stolicy. Ale to opiszę już kolejnym razem.
https://forum.olympusclub.pl/attachm...0&d=1406930493
https://forum.olympusclub.pl/attachm...1&d=1406930499
https://forum.olympusclub.pl/attachm...2&d=1406930505
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Szkoda, że u nas przy wódkach nie ma takiej obsługi - bym nadrobił drogi i zamiast do TEŻ-CO jeździł do CARE-FURTA :D :). Fajne foty - ta z rozwidlającą rzeką najbardziej mi się podoba :)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
CzaRmaX
Szkoda, że u nas przy wódkach nie ma takiej obsługi - bym nadrobił drogi i zamiast do TEŻ-CO jeździł do CARE-FURTA :D :).
Sam czy z szoferem byś tej drogi nadrabiał? Bo jak sam, to... :!:
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
petreq
Sam czy z szoferem byś tej drogi nadrabiał? Bo jak sam, to... :!:
No myślę, że byś się przyłączył a potem następni i następni i już impra w dechę i w Polskę idziemy szukać CARE-FURTÓW w każdym mieście i w każdej wsi :D. Stworzylibyśmy nową świecką tradycję dla zdrowia narodu - bieg imienia "Lornety i meduzy" szlakiem CARE-FURTÓW :D (dla niewtajemniczonych lorneta to dwie setki a meduza to zimne nóżki).
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
osiem1984, na 6-stej fotce to biała winieta?
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Ok, a tym czasem jadę podążyć szlakiem Orlenu ku pokrzepieniu gardła bo zaschło :D
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
CzaRmaX
No myślę, że byś się przyłączył a potem następni i następni i już impra w dechę i w Polskę idziemy szukać CARE-FURTÓW w każdym mieście i w każdej wsi :D. Stworzylibyśmy nową świecką tradycję dla zdrowia narodu - bieg imienia "Lornety i meduzy" szlakiem CARE-FURTÓW :D (dla niewtajemniczonych lorneta to dwie setki a meduza to zimne nóżki).
CzaRmaX, ja zganić Cię chcę za lornetę i kółko, a Ty mi tu współudział proponujesz :wink: :evil:
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
petreq
osiem1984, na 6-stej fotce to biała winieta?
A chyba mi się niechcący dodała jako jakiś efekt. dobrze, ze zwróciłeś uwagę.
---------- Post dodany o 00:50 ---------- Poprzedni post był o 00:48 ----------
Swoją drogą, nie sądziłem, że po wyczerpującej relacji Jana_S będzie tutaj jakiś odzew :D Jestem miło zaskoczony.
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
osiem1984
Swoją drogą, nie sądziłem, że po wyczerpującej relacji Jana_S będzie tutaj jakiś odzew :D Jestem miło zaskoczony.
Będzie, będzie odzew... czekam na kolejną część wędrówki.
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
petreq
CzaRmaX, ja zganić Cię chcę za lornetę i kółko, a Ty mi tu współudział proponujesz :wink: :evil:
Nie jeżdżę po % - mam tak od małego w górę i od małego w dół :)
Cytat:
Zamieszczone przez
osiem1984
Swoją drogą, nie sądziłem, że po wyczerpującej relacji Jana_S będzie tutaj jakiś odzew :D Jestem miło zaskoczony.
No widzisz jak fajnie :), więc relacjonuj dalej a ja ze swojej strony mogę obiecać, że zawsze jakąś "żaluzję" dorzucę typu wody ognistej z CARE-FURTA :). Żarty, żartami ale zawsze można wyłapać jakiś ciekawy szczegół, który zapadnie w pamięci a nigdy nie wiadomo kiedy takie coś może się przydać w życiu :)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Super wątek. Dobrze, że się zdecydowałeś :grin:
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
alnico
Super wątek. Dobrze, że się zdecydowałeś :grin:
Dzięki, dzisiaj późniejszym wieczorem postaram się opisać końcówkę drugiego dnia i 3 dzień w pełni spędzony w Tblisi. Potem wyjedziemy już ze stolicy :)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
osiem1984
Swoją drogą, nie sądziłem, że po wyczerpującej relacji Jana_S będzie tutaj jakiś odzew :grin: Jestem miło zaskoczony.
Gruzja to tak ciekawy temat, że jeśli się pojawi pięć kolejnych relacji to i tak będą miały oglądalność. Każdy widzi Świat inaczej, każdy inaczej go fotografuje (ps. czym fotografowałeś?) ja, choć przywiozłem z nad Mtkwari mnóstwo zdjęć, z ciekawością oglądam Twoje a i na kolejne czekam
Cytat:
Zamieszczone przez
osiem1984
.... Ciekawi byliśmy, o której przyjedzie po nas Nugzar, w końcu tyle się naczytaliśmy i nasłuchaliśmy o gruzińskiej punktualności. Marcin Meller z żoną nie raz w swojej książce podkreślali jak duży margines błędu należy założyć umawiając się z Gruzinem. Szczerze powiedziawszy byliśmy przygotowani na całkowitą absencję naszego przyjaciela. 10:00, dzwonek do drzwi, w drzwiach Nugzar machający nerwowo ręką, żeby szybko schodzić. Niemożliwe – punktualny co do minuty. Pierwszy mit obalony.
Mellerom to Gruzini powinni oklepać obustronnie buzię za tę książkę (mówię o "Gaumardżos"). Niby pokazuje i promuje Gruzję, ale właśnie... po jej lekturze każdy pomyśli że Gruzini to gnuśny, leniwy i nieodpowiedzialny naród. Chlejący wino i czaczę na potęgę.
A prawda jest inna - Gruzini są dosyć szczerzy, prości, więc są jak czyste lustro i każdy w nim widzi swoje odbicie. Meller szukał sensancji i rozrywki to ją znalazł. Kto zaś chce, to zobaczy Gruzinów pracujących, dorabiających choćby tak jak Twój gospodarz obsługując turystów. Inna rzecz, że Gruzini są inteligentni i szybko załapali że Polacy lubią się na wycieczce napić, więc na wszelki wypadek (tj. na wypadek spotkania Polaka) mają w plastikowej butelce trochę czaczy - Polak się cieszy bo "widzi folklor", Gruzin się cieszy bo na zadowolonym turyście łatwiej zarobić. Zwłaszcza że pogadać z nim trudno, bo... zresztą sami wiecie.
ps tylko osiem1984 nie weź tego co powyżej napisałem do siebie, bo nie sugeruję w najmniejszym nawet stopniu, a wręcz przypuszczam że było zupełnie inaczej, że pojechałeś tam po to żeby chlać. Piszę raczej o obserwacjach z mojej podróży, z rozmów z ludźmi którzy Gruzję dobrze znają.
ps. II co do owej książki Mellerów - tam broni się jedynie końcówka - opis porwania samolotu przez garstkę nastolatków. Kawał dobrej reporterskiej roboty.
ps. III osiem1984 - numeruj zdjęcia, trochę zamieszania się robi - tu połączyłeś fotki z Dżwari z Sweti Cchoweli a to dwie różne świątynie
Cytat:
Zamieszczone przez
CzaRmaX
Fajne foty - ta z rozwidlającą rzeką najbardziej mi się podoba :)
to nie rzeka się rozwidla, to Mtkwari łączy swe wody z Aragwi.
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
(ps. czym fotografowałeś?)
W torbie miałem Olympus EM-5, obiektyw 12-40 czasami 17 1.8. Niestety często miałem pod wiatr, bo mleczko wylewało się na niebie a w połowie pobytu, tata nie spakował mojej ładowarki i musiałem jechać na 1 pełnym akumulatorze w dodatku zamienniku przez około 5 dni.
Cytat:
Niby pokazuje i promuje Gruzję, ale właśnie... po jej lekturze każdy pomyśli że Gruzini to gnuśny, leniwy i nieodpowiedzialny naród. Chlejący wino i czaczę na potęgę.
Książka mi się podobała, ale rzeczywiście chyba wiele rzeczy jest na wyrost bądź już po prostu są nieaktualne, ale to postaram się opisać jeszcze i nie raz obalimy wspólnie mity.
Cytat:
ps. III
osiem1984 - numeruj zdjęcia, trochę zamieszania się robi - tu połączyłeś fotki z Dżwari z Sweti Cchoweli a to dwie różne świątynie
Nie ma sprawy. Dokonam wieczorem edycji już zamieszczonych, a przy kolejnych będę już o tym pamiętał.
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
No i najs wery bardzo :) Poczytałem, pooglądałem. Jest inaczej niż u Jana_S (tak Carrefoura nie było ;) ) :D
Czekam na kolejną wrzutkę. Jeśli można mieć małą prośbę, to skrobnij ze dwa słowa odnośnie zamieszczanych zdjęć. Będziemy mieć pojęcie, gdzie jesteśmy i co oglądamy :)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Jakiś problem z forum. Zdjęcia się nie wstawiły. Czy można wyedytować raz jeszcze powyższy post lub usunąć go i jeszcze raz wstawić ponownie próbując załadować zdjęcia?
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Kiedyś też tak miałem i usunąłem cały post ale zauważyłem, że coś jest nie tak w miarę szybko. Po takim czasie nie wiem czy nie musisz zwrócić się do administratora. Jak na razie fajna relacja więc dawaj dalej.
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Chciałbym tylko te zdjęcia wrzucić. Do Grizz się z tym zwrócić, czy do kogoś innego polecasz?
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Cytat:
Zamieszczone przez
Bodzip
Ja wiem jak wstawić zdjęcia, już to nawet w tym temacie robiłem, problem z tym, że wczoraj w nocy srwery musiały niedomagać i cholernie długo wgrywało się każde zdjęcie. Zawziąłem się i chciałem to wczoraj zrobić i efekt jest taki, że tekst został dodany ale zdjęcia niestety nie. Żeby nie demolować wątku ponownie wrzucając całość, pomyślałem, żeby wyedytować posta lub usunąć jeśli jest taka możliwość. Macie może jakiś sposób na to? Jeśli tak to postaram się odpłacić dzisiaj dalszą częścią :D
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
są dwie opcje - albo powtórz post wraz ze zdjęciami tak jak to ma być, a potem poprzez ikonkę "zaraportuj zły post" poproś admina o usunięcie / podmienienie starego albo zrób posta tylko ze zdjęciami zgodnie z opisem i też popros admina żeby zdjęcia poprzeklejał.
ale myślę, że może być też wersja trzecia, wstaw te zdjęcia i nic nie rób, i tak będzie wiadomo o co chodzi :)
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Wrzuć te foty jako oddzielny post już bez opisu tylko w kolejności - chyba każdy się już domyśli o co chodzi :)
-
9 załącznik(ów)
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Po krótkim wypoczynku, jaki sobie zafundowaliśmy po zwiedzaniu Mcchety, postanowiliśmy się skontaktować z Olą i jej mamą. Jeszcze na pamiętnym parkingu nieopodal gruzińskiej, wiejskiej mordowni, umówiliśmy się na wspólny obiad. Ola miała nas zaprowadzić do miejsca, gdzie damy upust nastawionym na gruzińskie specjały podniebieniom. Sms zwrotny potwierdzający spotkanie – jest, aparat, kamera? – są, kasa – a jakże, też już schowana – no to ruszamy.
Mankamenty związane z widokiem na cmentarz i w połowie opuszczonym blokiem, w którym to wynajęliśmy mieszkanie rekompensowała nam bliskość stacji metra. Podróżowanie po stolicy jest tanie. Za 2 Lari prowizji (1 lari to tak ok. 1,7 zł) otrzymuje się kartę, na którą nabijane są kredyty. Kredyty schodzą z karty po przekroczeniu bramki. Czyli na dobrą sprawę droga metrem w jedną stronę to koszt 1 kredytu. Koniec matematyki, nabijamy kartę 4 kredytami, piku-pik przez bramki i jedziemy. No właśnie jedziemy i jedziemy no i… jedziemy. Tak, tak cały czas stoimy na schodach, które prowadzą nas obłędnie głęboko. Być może przesadzam, wyolbrzymiam ale na oko wydaje mi się, że metro w Tblisi jest ok 3-4 razy głębsze niż nasze warszawskie. Tak dawniej budowano na wschodzie metro, aby służyło do celów komunikacyjnych, a zarazem jako schron przeciwlotniczy – wujek Stalin wszystko przemyślał.
W końcu zjechaliśmy. Stoimy przed tablicą z planem linii metra i ogarnęła nas konsternacja. Wiemy, że będziemy musieli się przesiąść na drugą linię metra, ale najtrudniej wykonać ten pierwszy krok. Na lewo, czy może na prawo. Wyjmuję jeden przewodnik, następnie drugi, każdy mówi po trosze co innego i inaczej nazywa stacje, ale chyba najbardziej pomocny jest ten napisany przez Giorgi Maklagelidze. Widząc, że szukamy czegoś w przewodnikach podchodzi do nas Pani i próbuje pomóc, ale chyba się nie zrozumieliśmy dobrze. Raz kozie śmierć, wsiadamy na lewo. Jak się okazało – dokonaliśmy dobrego wyboru. Przejeżdżamy jedną stację, wysiadamy, przechodzimy tunelem i po chwili znowu stajemy przed podobnym dylematem ale tym razem przed skorzystaneim z drugiej linii metra. I tu nam się jakoś udało. Metro gruzińskie jest stare, szare, słabo oświetlone. Ma się wrażenie, że czas zatrzymał się w latach 80 lub wczesnych 90. Jadąc metrem mamy chwilę, by popatrzeć na innych kompanów podróży. I tu taka krótka refleksja. Wszyscy spokojni, brak rozwydrzenia, ubrani skromnie ale czysto, schludnie. Bardzo mi się to spodobało. Nie znam gruzińskiego ale nie wydaje mi się, żeby młodzież, jadąca metrem co drugie słowo zaczynała od ku.., chu.., jak to często u nas bywa. Bardzo mi się to spodobało i widać było tę skromność i pokorę, a zarazem taką prostolinijność, życzliwość na każdym kroku.
Wysiadamy na stacji Liberty Squere. Jeśli, ktoś z Was wybierze się kiedyś do Tblisi i będzie chciał wysiąść na starym mieście, to właśnie tej stacji trzeba nasłuchiwać w głosie speakera. Krótki spacerek po stary mieście i spotykamy się z Olą i jej mamą. Ola w drodze do „restauracji” opowiada nam trochę o swojej miłości do Gruzji, czasie tu spędzonym.
Jesteśmy na miejscu. To tutaj – mówi Ola i zaczyna schodzić schodkami do… piwnicy, komórki, jak to nazwać… Patrzymy po sobie z tatą. Hm… Mamy dejavu z parkingu, o którym pisałem. Raz kozie śmierć – wchodzimy. Typowa gruzińska spelunka, bo restauracją, czy nawet barem ciężko to nazwać. Ola wita się serdecznie z panią przy kasie (jadała tu często w czasie swojej gruzińskiej przygody), po czym zaczyna zamawianie. Zdajemy sie na jej gust i smak. Potrawy łatwiej wybrać z garmażeryjnej chłodziarki, bo napisy w menu przeznaczone tylko dla tubylców. Jesteśmy my i dookoła sami Gruzini. Speluna, speluną ale chyba przez wzgląd na Olę dostaliśmy naprawdę znakomite jedzenie. Przystawki w postaci bakłażana z orzachami, paprykami i jakimiś kwiatkami, masę mięsa z patelni (Odżapuri), szaszłyki, po dwa piwka. Było pysznie – cena na głowę w przeliczeniu na nasze 12 zł . Czas przy piwku i opowieściach o podróżach mija bardzo miło, ale w końcu zbieramy się by wstać i odbyć wieczorny spacerek po Tblisi. Szkoda, że mimo ciepełka znowu niebo było mocno zachmurzone.
https://forum.olympusclub.pl/attachm...5&d=1407339772
Rustykalne zabudowania Tblisi
https://forum.olympusclub.pl/attachm...8&d=1407339778
Cały kolejny dzień spędziliśmy w Tblisi. Wczesna pobudka i powrót po północy. Postaram się opisać go w dniu jutrzejszym i zamieścić zdjęcia.
Przedstawiam przewodniki,z których korzystałem:
Załącznik 125942Załącznik 125943Załącznik 125944
To będzie ostatni dzień przeznaczony na zwiedzanie stolicy, potem rozpocznę opis podróży przez kolejne obszary tego przyjaznego kraju.
-
Odp: Zainspirowany Gruzją Jana_S o swojej Gruzji piszę.
Fajnie kolorystycznie na tle nieba wyszła ta Katedra Świętej Trójcy :)