Dobrowolnie chciałem skazać się na banicje :-)
Ale zrezygnowałem, bo mi z Wami dobrze, a małego olka kompakta mam nadal.
Od niespełna dwóch miesięcy mam Canona 40D. Jakiś tam hit sezonu.
I mam właśnie porównanie do poprzedniego. Olek E300.
Może zacznę od wad.
Trochę mało intuicyjny. Ale jak dla kogoś nie pierwszy aparat to sobie poradzi.
Wyłącznik zupełnie w dziwnym miejscu i zupełnie nie ergonomiczny. Aparat należy włączać trzymając pionowo przy włączaniu (czyszczenie matrycy), a tu jest tak, że dobrze trzeba o tym myśleć. Zupełny brak ergonomi powoduje że włącza się go poziomo. Cztery przyciski na dole, tak małe i płaskie że w ciemności trudno połapać się który jest który. Funkcja podglądu na żywo zbyteczna, podnosi tylko cenę. Uwielbiam automatykę pod warunkiem, że można ją wyłączyć. Aparat taki „mądry” że nie pozwala sterować ustawieniami pod lampę kiedy lampy nie ma. Myślę tu o sobie. Używam radiowego wyzwalacza. Ustawienie drugiej kurtyny odpada. Aparat mówi że - „po co Ci druga kurtyna jak lampy na stopce nie ma”
Teraz zalety.
Przede wszystkim cholernie szybki. 6 zdjęć na sekundę. To karabin maszynowy. A potężny bufor pozwala prowadzić ciągłą serie przez 10-12 sek.
Rozdzielczość. Format większy jak A4 bez powiększania. Duży, nawet bardzo duży wyświetlacz. Dla „ślepego” jak ja, idealny. Szybki AF na 9 punktów.
W ręce dobrze się trzyma.
Ogólnie? Jestem zadowolony.