Dawno temu, kiedy sporo jeździłem po Europie i trochę po świecie zupełnie nie miałem oporów żeby włóczyć się nocą po takich miastach jak Paryż, Londyn czy Hongkong.
W Hongkongu łaziłem po mieście do 1-2 w nocy - czując się całkiem bezpiecznie.
Fakt, że nie zapuszczałem się w jakieś małe uliczki, tylko raczej trzymałem tych głównych, ale nie spotkała mnie żadna nieprzyjemna sytuacja.
W Paryżu podobnie - zdarzało mi się wracać do hotelu grubo po północy.
Ale to było na początku wieku - Hongkong dopiero przeszedł pod "opiekę" Chin a w Paryżu jeszcze można było spotkać więcej białych ludzi (żeby nie było - nie uważam się za rasistę, chociaż nie jestem wolny od pewnych uprzedzeń, niestety).
Czasy się jednak zmieniły, a i ja się zrobiłem starszy i przez to bardziej bojaźliwy (już tak szybko nie biegam jak kiedyś ;-) ) i teraz bym tak pewnie nie robił.
Tym bardziej więc podziwiam @
koronax, że miałeś odwagę wejść w takie miejsca i czekam na zdjęcia - chociaż są trochę przygnębiające, mimo uśmiechających się ludzi....