albo kupić gorszy samochód i lepsze szklo :D
Wersja do druku
Cena tego szkła w OlyJedi jest niska z punktu widzenia użyteczności i jakości jaką daje.
Jeśli ktoś chce kupić tego typu obiektyw do chodzenia na spacery do parku to znaczy że takiego sprzętu wcale nie potrzebuje do robienia zdjęć.
Jeśli ktoś siedzi po 12 h w czatowniach to będzie wiedział jak to wykorzystać.
90-250/2,8 to wbrew pozorom tani obiektyw bo ma uniwersalną ogniskową a jakość jest najwyższych lotów.
Nie ma takiego szkła w innych systemach. Nawet majac kasę w N można kupić jedynie AF-S200-400/4 ale to już nie to światło choć wiadomo że jakościowo jest świetny.
W gorszej sytuacji są użytkownicy FF bo 200-400mm to dla niektórych krótko. Ja na razie męczę się z 300/2,8+TC-14+TC-17. Najczęściej używam ogniskowej 420mm (na FF) ale wiadomo że wolałbym mieć 600mm przy min.F/4
90-250/2,8 jest oszczędnością właśnie dlatego że nie potrzeba kupować dwóch obiektywów (idealny zestaw to 300/2,8+600/4) i szeregu konwerterów.
Szkoda że Olympus odpuścił
P.S.
Dla zapaleńca 15tyś. zł za szkiełko da się przeboleć. Tak jak pisze Dobas: "gorszy samochód" i nie ma problemu.
Kupiłbym to szkło już w zeszłym roku, ale nie mam pewności czy kolejne korpusy po E-5 będą wspierały AF w starych ZD.
Dzięki Radkowi ,,Radio Erewań" użytkuję te szkło od początku maja zeszłego roku.
Pierwszy kontakt:
a) poważnie wygląd :-)
b) waga w normie czyli niespecjalnie więcej niż 300/2.8, a o wiele mniej niż 600/4. Coś w stylu nowej 500/4 canona - wrażenia ,,z ręki" specjalnie nie ważyłem :-)
c) pasek ciut jakby ,,cieńkowaty" jednak całą zimę ( pełna gotowość nad rzeką) nosiłem szkło + e-30 na tym pasku i się nie urwał ani nie poluzował.
d) Przy e-30 z HLD-4 nie wyglądał jakoś monstrualnie, ot normalny rozmiar szkła tej klasy.
e) Cena - co będzie jeżeli ( w końcu rozlewiska i rzeka) wpieprzę się do wody i utopię sprzęt? W końcu się oswoiłem ( prawie) z tym cenowym ciężarem ale wrażenie pozostało. Szczególnie dotkliwym ten ,,cień" był w czasie gdy pływałem po rozlewiskach łódką i przy fotografowaniu rybitw i perkozka w wodzie do pasa.
W pracy:
Na pierwszy ogień poszły dubelty, gatunek popołudniowo - zmierzchowy ( jasność) oraz tokujący w granicach 4-6m od budy ze skłonnością do nagłego podejścia na 1.5-2m od wizjera ( zoom). Wyniki doskonałe. Kiedyś, pisząc tekst do ,,Ptaków Polski" , polecałem do fotografowania dubeltów właśnie jasne zoomy typu 70-200/2.8, 100-300/4 czy 200-400/4. Sam wtedy robiłem 135-400/4.5-5.6 i o zachodzie słońca już było słabo - mnóstwo poruszeń i nieostrości. W zeszłym sezonie obydwie sprawy załatwione zostały bezproblemowo - raz: stabilizacja w E-30, dwa: stała jasność 2.8 w obiektywie. Max ISO jakie stosowałem to 640. Więcej i tak było bez sensu, bo fotografowanie bez światła po zachodzie słońca nic więcej mi nie dawało. Zoom był debest :-) Bez kombinacji, za pierwszym podejściem ( bez przestawiania budy) mogłem fotografować pełne atlasy jak i ujęcia środowiskowe wg życzenia. Jeden dubelt cyz dwa w kadrze nie stanowiły problemu.
Podobnie przedstawiała się sytuacja w czasie fotografowania rybitw białoskrzydłych czy perkozka na gnieździe. Pełnokadrowe ujęcia, szersze gniazd + środowisko, szerokie z karmieniem młodych czy karmienia w zbliżeniu. Bardzo duży komfort pracy.
AF : bardzo szybki i dokładny. Wyjątek silna kontra, mgły i śnieżyce ale to bolączka każdego AF, nie tylko Olympusa. W ciężkich warunkach wg G.Kłosowskiego i tak najlepiej ostrzyć ręcznie. Lub, jak często stosowałem, doostrzać jeżeli AF się rozjeżdżał. Przy motywach ( ptak w locie lub biegnąca zwierzyna) wypełniających około 20%-30% kadru aktywowałem wszystkie pola AF w korpusie i pomyłek było jakieś 5%-10%. Problem był jedynie kiedy zwierz poruszał się szybko w moim kierunku. Wtedy AF łapał ok ale w serii tylko pierwsze zdjęcie było ostre - wniosek AF w E-30 nie nadążał. Silniczek działa cicho ( o wiele ciszej niż w sigmie 150/2.8), nie płoszy zwierzyny nawet z bardzo bliskiej odległości ( czego nie mogę powiedzieć o sigmie 135-400, której jeżdżący AF potrafił spłoszyć ptaka z gniazda czy żerującego łosia).
Obiektyw lubi raczej głowice z podłużnymi płytkami mocowania - przy mojej głowicy 141 RC nie wyglądało to połączenie zbyt stabilnie ( i nie było) . Po podpięciu pod głowicę Wemberly całość zyskiwała na stabilności. Znowu odwołam się do słów G. Kłosowskiego, który już nie jest w stanie znieść nerwowo swojej starej głowicy w podobnym typie jak moja 141RC.
Na razie tyle na szybko ( mimo, że test trwa już baaardzo dłuuuugo). Powrzucam w wątek jeszcze zdjęcia (RAW - jpg800piks, bez obróbki). Z racji super szybkiego łącza nie mogę przesłać plików RAW ale nie ma problemu z ich wysłaniem na płytce do wglądu i zapodania na FTPa :-)
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
W wątku ,,Biebrza całodobowo" wszystkie fot. wydr, bobrów i żubrów z tej zimy są wykonane tym szkłem z ręki, w różnym zakresie ogniskowych, ISO 200 , IS1
Jeszcze krótka uwaga - znakomita minimalna odległość ostrzenia. Teoretycznie się zdaje około 2m ale tego ziewającego bobra ( https://galeria.olympusclub.pl/displ...bum=3712&pos=1 ) robiłem z max 1.5 m i jest ok.
Widzialem go na targach w Köln 2010 ale pozniej po spojzeniu w cennik moj zapal do kupna oslabl. Ogladajac zdjecia(zajelo mi to ponad godzine) ze strony Flickiver i moose'ego znowu nabralem checi na ten obiektyw.Jesli ktos jest chetny na Oly. 150mm F2(pisze powaznie) to moj nastepny bedzie 90-250mm.
Teoretycznie cena to minus tego obiektywu, ale do fotografii przyrodniczej ludzie ( w Polsce 70% z nich to amatorzy) kupują szkła 300/2.8, 400/2.8, 500/4, 600/4, 800/5.6 żeby mieć jak najlepsze technicznie wyniki. Gdyby Olympus był bardziej wśród nich popularnym systemem 90-250 byłoby często spotykane :-)
Witam powiedzcie mi co oznacza to ED??