Tylko, by to zadowolenie klienta bylo to nie moze wogole istniec wkalkulowane ryzyko padu sprzetu. Bo wtedy nie bedzie ani zadowolenia, ani nabicia w butelke, wtedy bedzie wstyd, zlosc rodziny bo nie ma nic uwiecznionego...
pozdro
Wersja do druku
Mirek, dokładnie tak jak mówisz. Jak nie było pełnej klatki to czym pstrykali? Jak to mówią dobry fotograf i dekielkiem zrobi ładną fotę.
Wydaje mi się że z tego miliona argumentów najważniejszym jest po prostu komfort pracy. Wydaje mi się, że to kwestia wyboru. Na ile chce mieć łatwo i przyjemnie.
Phi..... kiedyś to nie mieli aparatów i musieli malować. I co -dało się ? Dało :-)
Też mi się fajnie czyta niektóre teksty -zwłaszcza pisane przez teoretyków, lub tych co fotografują śluby raz do roku :-)
Przepraszam za włożenie kija w mrowisko. Wyrażam tylko swoją opinię -jako praktyk :-)
To co piszesz nie ma wiele wspólnego z dbaniem o klienta czy jego interes. Stajesz w pozycji kotleciarza który sobie i innym próbuje tłuc do łba że bez dobrego sprzętu nie ma świetnych fotek. A w ogóle dwa aparaty to niezbędna konieczność. Idąc tym tokiem myślenia podstawiasz pod kościół agregat na czas ślubu? Przecież prąd mogą wyłączyć i zero focenia, sam flesz w końcu nie wystarczy. Prawdopodobieństwo braku prądu jest dużo większe niż awaria jedynego aparatu.
---------- Post dodany o 12:20 ---------- Poprzedni post był o 12:19 ----------
Miszczu, ale jaka opinię? poza kijem nie dostrzegam żadnej
Nie przepraszaj,nie trzeba.Jako praktyk znasz ten chleb.Ja go porownam do :Ogladales moze Swiat wg Kiepskich jak kupowali te cudowna koldre?????.
Dokladnie tak to jest w wyborze fotografa i po slubie kiwania glowami nad fotkami."ą i ę" sie konczy po pierwszym obejrzeniu a zaczyna sie codziennosc.A po kilku latach wazne,ze wujek Ziutek nie jest w tle rozmazany,a ciocia Krysia smuklo wyszla jak na swoje lata.
Idąc do szewca i płacąc mu za klejenie butów oczekuję, że zrobi to dobrze, nawet jak się nie znam na tych wszystkich klejach, imadełkach i nie wiadomo czym jeszcze. I nie ma znaczenia czy fuszerkę potrafię rozpoznać przy odbiorze butów, czy dopiero jak pochodzę w nich tydzień.
Fatman - właśnie miałem o Tobie napisać bo mam Cię na uwadze jakbym się kiedyś żenił ;-). Gość robi świetne foty tylko po co się tak umartwia targając fufu i i tę całą szklarnię... Nie wygląda też na takiego żeby się na tym nie znał. Hmmm :roll:
A ja czym dalej w las tym... Coraz częściej uświadamiam sobie , że w większości zastosowań sprzęt będący w moim posiadania ( E-30 i G-1 ) ma znacznie większe możliwości niż ja jestem je w stanie wykorzystać, do lepszych fotografii. Problem mój największy i uświadomiony leży w cyfrowej ciemni, nie w rejestracji obrazu.
Pozdrawiam AP.
Trzy lata temu zrobiłem zdjęcia na ślubie dla swojego brata, nie miałem doświadczenia, nie miałem też super sprzętu(E410 + dwa kity), efekt? Dla mnie kicha, bo to był pierwszy raz jak robiłem ślub, ale gościom się podobało. Najtrudniejsze było to, że kościół ciemny, a ja nie miałem żadnej lampki poza wbudowaną, a ta niestety nie dawała rady, lepsze zdjęcia były bez lampy, tylko że znowu bardzo zaszumione. Zdjęcia w małym formacie ujdą, ale przy powiększeniu widać niestety że jakość jest nienajlepsza, że nie wiedziałem jak ustawić aparat i właściwie tylko szukałem kadrów, może tylko to je uratowało.
nie udało mi się wytłumaczyć młodym, że powinien to robić 'prawdziwy' fotograf, ich argumentem było to, że przecież mam super aparat(wg nich) i robię świetne zdjęcia na wszystkich imprezach rodzinnych, no i oczywiście robię za darmo;)
Od tego czasu nauczyłem się trochę, ale ze ślubem bym sobie dalej nie poradził, tak mi się wydaje i to nie jest kwestia sprzętu, tylko braku praktyki, bo w tym samym kościele, na tym samym sprzęcie chrzciny wychodziły mi już całkiem znośnie, a to dlatego, że doskonale wiedziałem co i kiedy.