ogląda sie z przyjemnością .... zawsze mozna pisać, ze to i tamto...Para Młoda to nie aktorzy, z jedych wycisnie sie więcej z innych mniej. Natomiast warsztatowo jest ok. ;)
Wersja do druku
ogląda sie z przyjemnością .... zawsze mozna pisać, ze to i tamto...Para Młoda to nie aktorzy, z jedych wycisnie sie więcej z innych mniej. Natomiast warsztatowo jest ok. ;)
dobas, dowiem się bo przyznam, że nie pamiętam na jakiej ulicy to było :-)
Rafał Czarny, o cholera nigdy bym na to nie wpadł !!!!! ;-)
Wyobraź sobie, że takie ustawienie jak na załączonym przez zeman2 obrazku, daje wg. mnie lepsze efekty (oczywiście nie w każdym pomieszczeniu). Moje oczy kontra Twoja logika -wierzę swoim oczom.
Ale wytłumacz z czego to wynika. Fotografia to fizyka, a nie żadne czary. Kiedy masz za sobą ścianę to może faktycznie dawać przyjemne rozproszone światło ukierunkowane bardziej poziomo (a nie z góry jak przy błyskaniu gołą lampą od sufitu). Ale wtedy też IMHO lepiej strzelić w ścianę z tyłu gołą lampą.
Ja mam w chałupie w niektórych pokojach skosy na poddaszu pomalowane na biało. Idealnie się nadają do błyskania w tył. Ale po co wtedy karteczka?
Zupełnie nie rozumiem takiego ustawienia lampy jak na zdjęciu Zemana.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że karteczka w tył i tak nic nie da - za mało światła wyemituje w tył, po odbiciu zostanie go tak niewiele, że światło odbite od sufitu i tak je zdominuje.
Dlatego ze w fotografii nie zawsze 2+2=4, zwłaszcza jeśli chodzi o zdjęcia wykonywane z lampą błyskową, która ma swoją własną logikę.
Obserwować to można zwłaszcza wtedy kiedy fotografuje się w trybie A, korygując ekspozycję (teoretycznie, korekcja ekspozycji tła powinna oznaczać odwrotną korekcję lampy o tę samą wartość - w wielu przypadkach jest jednak inaczej).
Fatman, o ile go dobrze zrozumiałem, nie chciał światła do przodu i efektu lampy, dlatego zasłonił palnik wizytówką, chociaż imho i tak palnik nie świeci tak szeroko, żeby przy palniku do góry trzeba go było jeszcze zasłaniać, no chyba, że się fotografuje z perspektywy brzucha bądź niższej. Ja stosuję wizytówkę po bożemu jak muszę, bo wolę gołą lampę odchyloną do tyłu pod kątem 45 stopni - przy w miarę niskim suficie, bądź jasnej ścianie za mną, bo nie lubię efektu ciemności w oczodołach, pod nosem i pod brodą od światła z góry. Taki efekt widać trochę na ostatniej focie w wątku (dla Zemana), pomimo widocznego udziału światła zastanego.
Z lampą (lampami) fotografuję wyłącznie na manualu (aparat) i tryb A lampy (jeśli jest założona na sanki). Jeśli używam kilku lamp wtedy tylko i wyłącznie na manualu lamp. Nie mam lamp z TTLem, a nawet gdybym miał (miałem jeszcze niedawno), to nie używam tego trybu.
Jakiś czas temu przeczytałem książkę Joe McNally pod idiotycznym tytułem (na szczęście książka zdecydowanie lepsza niż tytuł) "Z pamniętnika lampy błyskowej".
To książka napisana przez człowieka, który robi naprawdę świetne zdjęcia. Dlatego na dzień dobry miał moje zaufanie. Ale facet jest ewidentnie na garnuszku firmy Nikon, na każdej stronie nazwa firmy przewija się co najmniej kilka razy. Wszystkie opisy prędzej czy później prowadzą do wymienienia nazwy Nikon i opisu jej (bardzo dobrego skądinąd) systemu sterowania lampami.
McNally ustawiając nawet kilka lamp używa systemu TTL. Wydawało mi się to bez sensu (i nadal mam takie przeświadczenie), bo zdawanie się na automat przy takim układzie jest karkołomne. Zmieniając korekcję jednej lampy wpływa się na inne, a o ich udziale w scenie decyduje głupi komputer. Ale on twardo brnął w ten TTL. Dopiero potem zrozumiałem o co kaman.
Po prostu promując firmę Nikon nie mógł napisać, że lepiej używać ustawień manualnych, bo to stawiałoby pytanie - po cholerę płacić za drogie sabinki, skoro ustawienia manualne maja wielokrotnie tańsze stare lampy. Chcesz robić tak zaj...ste zdjęcia jak autor? To goń do sklepu po nikonowskie błyskotki. Nie napisał też ani słowa o radiowym wyzwalaniu lamp, choć to bardzo dobre i popularne rozwiązanie. Dlaczego? Bo Nikon nie produkuje wyzwalaczy radiowych, tylko ma system oparty na błyskaniu, który jest często gęsto zawodny w słońcu na otwartej przestrzeni.
Mariusz, do dobrego zdjęcia można dojść różnymi drogami. Ja po prostu stawiam pytanie - co daje karteczka założona na odwyrtkę w porównaniu z błyśnięciem w sufit bez żadnej karteczki? Nie ma w moim pytaniu złośliwości, powoduje mną czysta ciekawość. Bo może jednak ma to sens, którego nie potrafię się domyślić. Aha, odpowiedź typu: w fotografii 2 plus 2 nie zawsze równa się 4 mnie nie zadowala.
Fajne kolorki Ci wyszły.
Widzę, że wizytówka również tu wzbudziła zainteresowanie - uśmiechnąłem się do siebie bo to było pierwsze pytanie do Ciebie, dlaczego akurat tak?
No nic, teraz czekam , że pani młoda pokaże pozostałe Twoje zdjęcia.
pozdrawiam
Rafał, teorie spiskowe są modne w sezonie ogórkowym! ;-)
W zasadzie to TTL jest bez sensu skoro można używać manuala.
Tryb AV też jest bez sensu skoro można manualnie,
No i autofocus jest bez sensu skoro można go wyłączyć i ostrzyć manualnie.
itp.
PS. A można też wg sytuacji i fotograficznych przyzwyczajeń używać aparatu na różny sposób, bez zamykania się na nowinki techniczne :-)
PS2. Po lekkim obyciu i "zrozumieniu" jego działania TTL sprawdza się w 90% przypadków.
No tak na szybko, bo ledwo siedzę, piszę itd.......
Palnik w sufit, który jest dosyć wysoko, dodatkowo jego jasność jest taka sobie (czytaj: ciemny dosyć). Część światła się odbija od tego sufitu, niestety za mało -"wizytówka" zbiera pewną ilość światła dzięki czemu ta część idzie do przodu. Ustawienie "klasyczne" powoduje, że dużo więcej światła idzie do przodu -korekcja błysku na minus w tym momencie powoduje, że do sufitu dociera o wiele mniej światła, i już praktycznie nie ma się co od niego odbić.
Wspomniałeś też o tym, że mając za sobą ścianę lepiej od niej odbić -i owszem, ja też o tym wspominałem (zacytuję z pamięci to co pisałem: "lampa nad prawe ramię" ), niestety to ustawienie nie jest tak uniwersalne, bo bardzo często znajduję się na dużej sali, gdzie ściana za mną jest w większej odległości niż sufit.
W sytuacji kiedy kształt/budowa sali, w której foce jest inny -stosuję stary i wypróbowany sposób czyli "nad prawe ramię".
Ale Ty to źle analizujesz -tu nie chodzi o odbicie światła od "karteczki/wizytówki" do tyłu, tylko zebranie przez nią światła i skierowanie do przodu -taki inny "danonek" z tego wychodzi po prostu.Cytat:
Po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że karteczka w tył i tak nic nie da - za mało światła wyemituje w tył, po odbiciu zostanie go tak niewiele, że światło odbite od sufitu i tak je zdominuje.
Rafale, ja tego nie wymyślam, ja to osobiście przetestowałem, praktykuję -fotografią zarabiam na życie.
I dostosowuję swoją technikę pracy, do warunków w jakich fotografuję.......
No dobra, kolejna porcyjka zdjęć, bo to chyba ciekawsze niż gadanie o technikach i inne takie dziwne............ ;-)
1.
2.
3.
4.
5.
6.
Pierwsza fotka w sali kinowej najbardziej mi leży - cała opowieść. Świetny pomysł (niezależnie jaką techniką został zrealizowany). Perspektywa z wibrującej kraty z czerwonych foteli robi wrażenie, ostre światło z kabiny troszkę odciaga, ale para widzów w bieli została przez fotografa podana w taki sposób, że przynajmniej ja, skupiam na nich uwagę, podzielam ich zaciekawienie, beztroskę. Matematyka w tle i spontan na pierwszym planie.
Fatman, jak Ty to rezyserujesz, że nie widać w Twoich fotkach zbyt wielkiego przymusu grania?
Poza tym bardzo mi się podoba, że mało manierystycznych chwytów na Twoich zdjęciach, które troszkę u innych fotografów rażą wtórnością.
Klasa.
Pzdr, TJ
Chyba mam dużo szczęścia jeśli chodzi o ludzi, których fotografuję. Kasia i Michał, czyli para z ostatnich zdjęć są bardzo pogodni i wyjątkowo otwarci na fotografię.
Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy (kilka miesięcy temu), już pierwsze wrażenie było niesamowicie pozytywne.
Czuliśmy się wszyscy jakbyśmy znali się od lat.
Dzięki temu łatwiej o zaufanie, jest więcej luzu i zabawy podczas fotograficznej sesji :-)
Pozytywne nastawienie modeli robi klimat dla poczynań fotografa, ale widać także, że autor fotek ma w głowie partyturę dla melodyjek wygrywanych przez modele, światło, wszystkie obłości i kanty, linie proste i krzywe oraz plamy barw na rzecz jego wizji. Każda fotka brzmi jak jeden utwór.
Zbyt dużo nachwaliłem. Tudno mi przerwać, ale muszę, ponieważ talenty potrzebują więcej krytycyzmu niz aprobaty.
Pzdr, TJ
Fatman, Wróć nie zbijaj bąków!