Wklejam ostatnią serię słonecznikową. Do rzucenia okiem. Ujęcia siłą rzeczy się powtarzają.
Pzdr, TJ
176
177
178
179
180
181
182
183
Wersja do druku
Przestawiam się na maki. Będę się czepiał ich systematycznie, przeważnie w zbliżeniach, bo zdalne fotki są zbyt wymagające, pracochłonne w kadrowaniu, bo dochodzi tło (ma być dobry bokeh, tło nie może być zbyt przeszkadzające - obiektowe, czy plamiaste) oraz trudniejsze kadrowanie (kompozycja). Do zerknięcia kilka wnętrz makowych. Mogą być męczące dla oczu, bo podobne.
Dodam jeszcze, że wszystkie robione małpeczką z ręki. Ręce snajpera sie przydają. Ilekroć próbowałem wprowadzić statyw tylekroć poniosiłem porażkę. Nie z powodu, że statyw jest nieprzydatny, tylko z powodu, że wymaga ciagłego ustawiania, korekt, a to mnie denerwuje, a tym samym odciąga od wgryzania się w temat.
Pzdr, TJ
184
185
186
187
słoneczniki w Twoim wykonaniu były zdecydowanie ciekawsze.
Z tych medytacji nad kwiatami, mak 191 najbardziej przypadł mi do gustu.
Mnie też zdjęcie 191 oraz słoneczniki najbardziej do gustu przypadły.
Kilka słów o fotografowaniu maków mokrych.
Maki po deszczu wydają się bardzo atrakcyjne do focenia. Pokryte kropelkami, zachęcające żywszymi kolorami, bardziej nasyconymi.
Wykonałem eksperyment. Sfotografowałem maki po długotrwałej mżawce oraz maki, które były suche i następnie spryskane wielokrotnie wodą ze spryskiwacza. Okazało się przy przeglądaniu zdjęć, że na tych pryskanych nie te kolory, płatki inaczej odbijają światło, pyłek ma nie tę konsystencję, a kropelki nie chcą się trzymać płatków, jak na tych długotrwale moczonych w deszczu. Być może to tylko moje wrażenie.
Warunki do fotografowania maków (jak i innych kwiatów) po deszczu, tzn. światło jakieś przydatne - chociaż trochę kierunkowe i dobre podejście do maków fotografa, by przyjąć to światło odpowiednio oraz wiatr nie za duży, by nie kołysał nadmiernie łodygami, zdarzają się niezmiernie rzadko (raz, dwa razy do roku), a gdy się zdarzą, to fotografa nie ma.
Drążę dalej temat maków, a właściwie wałkuję go uporczywie. Jeszcze kilka serii i koniec tematu.
Niestety nie miałem drugiej okazji focenia po deszczu. Poniżej maki suche.
Pzdr, TJ
193
194
195
196
197
Kontynuuję fotograficzne drążenie maków. Fotki jak zwykle z małpki, prosto z ogródka.
Kilka słów o fotografowaniu słoneczników i maków - porównanie
Słoneczniki są większe, cięższe, mają grube łodygi, są stabilniejsze, mniej wrażliwe na wiatr. Maki mają bardzo wiotkie łodyżki i jeszcze bardziej wiotkie płatki, Focenie tych drugich, to czajenie się na chwilę ciszy - bezwietrzności, co w regionie północnym kraju jest rzadkością.
Słoneczniki są wyraziste, symetryczne, przewidywalne, skłaniające fotografa do standardowych ujęć.
Maki są kapryśne, trudno je ustrzelić w odpowiedniej pozie i oświetleniu, zmuszają fotografa do podchodów, wyprowadzają w pole, denerwują swoją niesubordynacją.
Struktura kwiata słonecznika jest przejrzysta, kolory są przewidywalne.
Maki mają faktury, połyski, ułożenia płatków atrakcyjne do focenia, różnorodne, ale trudno uchwytne. Kolory, które przyciągają oko w makach nie koniecznie są takie na ekranie monitora i odwrotnie - nieraz taka sobie fotka strzelona dla porządku okazuje się bardziej udana, trafiona niż te rokujące, wypracowane, wykombinowane. Następny problem, to fotografować w studio, czy w ogrodzie. Jedna i druga metoda ma zalety. Obszerny temat
Pzdr, TJ
198
199
200
201
202
203
Cześć Tadeuszu Jankowski,
Tak jak czytam to co piszesz, w jaki sposób, to miałbym się ochotę z tobą piwa napić i pogadać :)
Zdjęcia, mimo że mnie osobiście nie przekonują, dają radość - bo wydaje się, że satysfakcjonują twórcę, jego badawcze, formalne wręcz i drobiazgowe podejście do jakiego bądź tematu, rozkładanie na czynniki ale jednak bez pozbawiania całości pewnego rodzaju poetyki.
Brawo i dziękuję za to podejście, jakże inne od utyskiwania, narzekania i szukania dziur.
Dziękuję Tadeuszu.
Sawa, sądzę, że w dużej części odczytałeś tę moją makową działalność zgodnie z moimi intencjami. Jest jedna niezgodność - czy zdjęcia mnie satysfakcjonują? Na ogół nie bardzo. Ostrzeliwałem maki przez dość długi czas i nie mogę powiedzieć, że się dokopałem do ich istoty, tej, którą jest w stanie przekazać fotografia. Nie wiem tego, ja to czuję, że widzę tylko horyzont, tzn. obramowanie, które wydaje się być kresem, punktem docelowym, a to tylko zachęta, podpucha, zwód, by fotograf szedł dalej i dalej i był stale i stale na dystans z makowym imago.
Pzdr, TJ