Nie ma stalowych schodów.... :|
Wersja do druku
Nie ma stalowych schodów.... :|
Kanion Kolorado...marzenie ! Zawsze zastanawia mnie jego fenomen,nigdzie indziej nie spotyka się takiej siły czasu i natury jak tam.Jakby powiedział kmdr. Spock "fascynujące" ;-)
Sprawy zawodowe trochę mocniej zaangażowały mnie w ostatnim czasie, stąd pewna przerwa w mojej obecności na forum.
Wracając jednak do tematu. Droga do Las Vegas przebiegała w bardzo bliskiej odległości od Zapory Hoovera. Nie było to coś, na czym szczególnie nam zależało i uwarunkowane było bardziej dostępnym czasem niż faktyczną chęcią zobaczenia tamy na żywo - taka jest przynajmniej oficjalna wersja mojej żony :). Ja, między innymi ze względu na wykonywany zawód, dosyć mocno próbowałem przemycić chociaż szybki przejazd przez tamę i zobaczenie z bliska tej niesamowitej budowli. Pogoda dopisywała, czas mieliśmy w miarę pod kontrolą więc nie było wyjścia, szybki zjazd z autostrady i kierunek - Hoover Dam.
Co mogę powiedzieć, tama jest ogromna!, jak wszystko zresztą w USA. Żeby wjechać na tamę, każdy samochód poddawany jest dosyć szczegółowej kontroli. Wygląda to trochę, jakby przekraczało się granice państwa. Policja z długą bronią, psy, patrole radiowozów. Ogólnie od razu widać, że jest to strategiczny punkt, który wymaga dodatkowej ochrony. My zajechaliśmy na tamę około godziny 19:00 i na szczęście, nie mieliśmy problemów z zaparkowaniem samochodu. Znajomi, którzy byli tam w zeszłym roku, jeździli autem w kółko i rotacyjnie się zmieniali - nie było miejsca, żeby zostawić gdziekolwiek auto.
Sama tama leży na granicy dwóch stanów - Nevady i Arizony. Fakt, że została wybudowana w 1933 roku sprawia, że patrzy się na nią z jeszcze większym podziwem. 200 metrów szerokości przy podstawie i 15 metrów na koronie, wysokość około 225 m, maksymalna moc elektrowni ponad 2000 MW. Jedną z ciekawostek jest ciągle opadający poziom wody rzeki Kolorado. Szczególnie widać to w okolicach zbiornika, w którym kumulowana jest woda. Białe ślady na skałach pokazują stan wody w momencie wybudowania zapory. Ciągle zmniejszający się poziom wody spowodowany jest coraz większym zapotrzebowaniem na ten surowiec. Próbuje się z tym walczyć, ustalając ścisłe limity dla poszczególnych stanów co do ilości zużywanej wody. Jaki to przyniesie efekt, pewnie zobaczymy za kilka, kilkanaście lat.
258.
Załącznik 181589
259.
Załącznik 181590
260.
Załącznik 181591
261.
Załącznik 181592
Po spędzeniu około godziny na Zaporze Hoovera, wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy w kierunku naszego punktu docelowego - Las Vegas. Do hotelu dotarliśmy około 21:00. Z uwagi na dające o sobie znać zmęczenie, postanowiliśmy trochę podładować akumulatory i pójść spać. Po dwóch godzinach drzemki, jak nowo narodzeni wyruszyliśmy "na miasto". I się zaczęło :)
Kasyna, ludzie, klimat samego miejsca, pogoda - wszystko to sprawia, że Las Vegas jest niepowtarzalne. Myślałem, że wszystkie te sztuczne miejsca stworzone tylko i wyłącznie na potrzeby rozrywki będą trochę "kiczowate", ale mocno się zaskoczyłem. Ilość pieniędzy władowana w to miasto jest olbrzymia. Pływające po hotelu gondole, imitacja Nowego Jorku z typowymi uliczkami i sklepami, wieża Eiffela, złote posągi, drogie auta i przede wszystkim kasyna. Wszystko to sprawia efekt WOW i pozwala ponieść się tym wszystkim, pozytywnym emocjom.
Same kasyna są ogromne. Tak na prawdę to można się w nich zgubić. Większość połączona jest między sobą w taki sposób, że nawet nie trzeba wychodzić na świeże powietrze. Grają tam ludzie bardzo bogaci, jak również babcie z lokami we włosach i z kanapką w ręce. Z jednej strony ludzie w szlafrokach, którzy na szybko wyszli wygrać parę $$, z drugiej strony stoły, na których obraca się tysiącami dolarów w trakcie jednej gry.
My mieliśmy twarde postanowienie, na zabawę w kasynach przeznaczamy $30. Po dosyć krótkim czasie zostało nam $5 i decyzja, na co je wydać. Padło na ruletkę i się opłaciło. Skończyliśmy grę na plusie, ale pokusa żeby grać dalej była ogromna. Nie dziwię się teraz, że ludzie tracą tam duże sumy pieniędzy, na prawdę bardzo ciężko jest przestać grać.
262.
Załącznik 181593
263.
Załącznik 181594
264.
Załącznik 181595
265.
Załącznik 181596
266.
Załącznik 181599
267.
Załącznik 181597
268.
Załącznik 181600
269.
Załącznik 181601
270.
Załącznik 181598
Do hotelu wróciliśmy około 4:00 nad ranem. Następnego dnia pozwiedzaliśmy trochę okolicę, ale temperatura była nie do zniesienia. W cieniu około 50 stopni to zdecydowanie za dużo, jak na nasze możliwości. Po południu pojechaliśmy odstawić samochód na lotnisko. Zmęczenie coraz bardziej dawało się we znaki, a czekał nas jeszcze prawie całonocny lot do naszego ostatniego punktu wycieczki - Nowego Jorku.
świetna wrzuta, szczególnie foty z tamy podeszły mi naj...
Super.
Nowy Jork - miasto, które kochasz albo nienawidzisz, nie ma w nim miejsca na coś pośredniego. Nas to miasto pochłonęło, oczarowało i pozostawiło tak wielki niedosyt, że na pewno tam jeszcze wrócimy. Spędziliśmy w Nowym Jorku 5 dni i każdego dnia odkrywaliśmy coś zupełnie innego. Od zgiełku głównych ulic, hałasu samochodów, ogromnej ilości ludzi po miejsca bardzo klimatyczne, ciche, gdzieś trochę na uboczu tego pędu i otaczającego biznesu.
Mam bardzo dużo zdjęć, którymi chciałbym się z Wami podzielić. Będę je wrzucał co jakiś czas dodając do nich swoje spostrzeżenia i odczucia. Mam nadzieję, że dzięki temu poczujecie chociaż trochę klimat tego miasta i może kiedyś zdecydujecie się tam polecieć. Tak więc, zaczynamy...
271.
Załącznik 181721
272.
Załącznik 181722
273.
Załącznik 181723
274.
Załącznik 181724
275.
Załącznik 181725
276.
Załącznik 181726
277.
Załącznik 181727
278.
Załącznik 181728
279.
Załącznik 181729
280.
Załącznik 181730
281.
Załącznik 181731
282.
Załącznik 181732
283.
Załącznik 181733
Po przylocie i zameldowaniu się w naszym mieszkaniu na Brooklynie, udaliśmy się na mszę Gospel. Była akurat niedziela, wcześniej znaleźliśmy kościół, który przyjaźnie nastawiony jest do turystów, wsiedliśmy w metro i pojechaliśmy na Harlem. Doświadczenie, rewelacja! Śpiew, radość, atmosfera miejsca, życzliwość ludzi - i powtarzane jak mantra, Alleluja. Ponad dwugodzinna msza zleciała nie wiadomo kiedy.
Załącznik 181720
Załącznik 181734
Bardzo ciekawa relacja :)
Tama i Las Vegas niesamowite!
Ciekawi mnie ciąg dalszy NY :-)
Zwiedzając Nowy Jork dobrze jest mieć listę miejsc, które chce się koniecznie zobaczyć. Tak przynajmniej myśleliśmy jadąc do tego miasta. Po spędzeniu tam kilku dni najlepszym rozwiązaniem jest jednak pojechanie metrem w daną dzielnicę i po prostu chodzenie. Bez szczególnego planu, bez pośpiechu, bez odhaczania miejsc "must be" na mapie. Prawda jest taka, że tych "fajnych" miejsc jest tak dużo, że tafia się do nich czasem po prostu przez przypadek.
W Nowym Jorku, podobnie jak w San Francisco, skorzystaliśmy z darmowego zwiedzania miasta z przewodnikiem. W ciągu całego pobytu byliśmy na 4 takich tourach. Pierwszy z nich, prowadzony przez trochę groźnie wyglądającą Panią (notabene świetną przewodniczkę) obejmował swoim zakresem Dolny Manhattan.
Załącznik 181896
Jest to najdalej wysunięta na południe część wyspy, stanowiąca jednocześnie biznesowe i administracyjne centrum miasta. Wysokie budynki, ciasne uliczki, nieduża ilość słońca i panujący wokoło hałas. Do tego charakterystyczne miejsca, jak cała ulica Wall Street z symbolem nowojorskiej giełdy w postaci szarżującego byka, widziana w oddali Statua Wolności, pomniki po zawalonych wieżach WTC czy liczne budynki znane z amerykańskich filmów. Wszystko to, okraszone świetnym komentarzem przewodnika pozwoliło nam jeszcze lepiej poznać i poczuć siłę tego miejsca. Łapaliśmy się często na tym, że nagle wydawałoby się nieosiągalne wcześniej dla nas miejsca mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Prawie za każdym razem, jadąc metrem przejeżdżaliśmy przez stację Wall Street. Niby taki szczegół, a w każdej chwili można było po prostu wysiąść i być na ulicy znanej wcześniej tylko z filmów czy gazet. Takie uczucie towarzyszyło nam zresztą przez cały pobyt, bo Nowy Jork pełny jest takich miejsc.
284.
Załącznik 181895
285.
Załącznik 181897
286.
Załącznik 181900
287.
Załącznik 181898
288.
Załącznik 181899
289.
Załącznik 181901
290.
Załącznik 181902
291.
Załącznik 181903
292.
Załącznik 181904
Zwiedzając Nowy Jorki koniecznie trzeba wybrać się na jeden z punktów widokowych. Do dyspozycji są 3 najbardziej znane budynki, Empire State Building, One World Observatory (budynek wzniesiony po zawaleniu się wierz WTC) oraz Rockefeller Center z punktem widokowym Top of the Rock. Cena wstępu na wszystkie z wymienionych miejsc jest taka sama i wynosi $32/os. Decyzja była trudna, bo budżet pozwalał na wybranie tylko jednego miejsca. Po kilku konsultacjach ze znajomymi oraz poczytaniu co nieco w internecie, decyzja padła na Top of te Rock, który oferował (podobno) najlepszy widok na Central Park oraz na pozostałe, wcześniej wymienione budynki.
Bilety zamówiliśmy przez internet, żeby chociaż częściowo załapać się na zachód słońca. Najlepiej kupić je parę dni wcześniej, aby mieć możliwość wybrania dogodnej dla siebie godziny wjazdu na punkt widokowy. Wskazówką dla innych może być fakt, że po wjechaniu na górę można tam zostać ile się chce. Nie wiedzieliśmy tego wcześniej i nasz pobyt ograniczyliśmy do około 40 minut - na później mieliśmy zaplanowane nocne zwiedzanie Manhattanu z przewodnikiem.
Sam taras jest mocno zatłoczony, ale widoki w całości rekompensują te niedogodności. Z resztą popatrzcie sami :)
293.
Załącznik 183292
294.
Załącznik 183293
295.
Załącznik 183294
296.
Załącznik 183295
297.
Załącznik 183296
No no... :roll: fajnie.
Sympatycznie.
Pozdrawiam.
Na 296 widać szyby, Twoje fotki też przez szyby zrobione? Fajne są!
Świetne zdjęcia NY to wyjątkowe miasto mam nadzieje że kiedyś tam zawitam. Ale póki co podziwiam Twoje zdjęcia bo są świetne:)
Po odwiedzeniu Top of the Rock, szybkim krokiem (dosłownie) udaliśmy się na spotkanie z kolejnym przewodnikiem. Tym razem był to młody Szkot, który prowadził raczej imprezowy styl życia. Była to w pewnym sensie odskocznia od ludzi, których poznaliśmy do tej pory, ale w sam raz pasująca do zwiedzania Manhattanu nocą.
Miasto, które do tej pory miało dla nas dwa oblicza (zatłoczone w centrum i bardzo klimatyczne na obrzeżach), zaskoczyło nas po raz kolejny. Najbardziej zatłoczone miejsca, zwiedzane po zachodzie słońca, stają się zupełnie inne w odbiorze. Ludzie, którzy do tej pory raczej przeszkadzali w poruszaniu się po mieście, teraz idealnie się w nie komponują. Bryant Park, zielona wyspa położona pośród wysokich wieżowców, na terenie którego odbywają się liczne wydarzenia kulturalne i sportowe. Time Square, który dopiero w nocy pokazuję swoją moc. Oświetlone budynki, ulice, samochody... wszystko to powoduje, że nie chce się z stamtąd wracać.
298.
Załącznik 183323
299.
Załącznik 183324
300.
Załącznik 183325
301.
Załącznik 183326
302.
Załącznik 183327
303.
Załącznik 183328
304.
Załącznik 183329
ogląda się i czyta z przyjemnością, jest OK. :)
Nowy Jork jest doskonałym miejscem do fotografowania ludzi i ich codziennego życia. Jak już wcześniej wspomniałem, zauważyłem u siebie przyjemność z robienia tego typu zdjęć. Jest to trudna sztuka, która wymaga czujnego oka i szybkiego reagowania, ale coś czuję, że będę próbował rozwijać się w tym kierunku...
305.
Załącznik 183639
306.
Załącznik 183642
307.
Załącznik 183641
308.
Załącznik 183644
309.
Załącznik 183643
310.
Załącznik 183647
311.
Załącznik 183640
312.
Załącznik 183645
313.
Załącznik 183648
314.
Załącznik 183646
306, 308, 310 - brawo
Przyroda czasami potrafi wygrać z miejską dżunglą. Dosłownym tego przykładem jest promenada High Line, umiejscowiona prawie w samym centrum Manhattanu. Poprowadzona na wysokości około 10 metrów nad ziemią, estakada kolejowa miała na początku XX wieku rozładować zatłoczone ulice miasta. Projekt z różnych przyczyn nie został dokończony, co doprowadziło do wstrzymania ruchu kolejowego na początku lat 80-tych. Przez kilka lat promenada wyłączona z użytku zaczęła porastać roślinnością. Było jej na tyle dużo, że na początku lat 90-tych powołano grupę Przyjaciele High Line, której udało się kompletnie zrewitalizować ten obszar. W efekcie ich działań, w miejscu dawnej trasy kolejowej został utworzony park miejski. Park, znajdujący się na wysokości 3 piętra otaczających budynków.
Licząca około 2,5 km promenada, wijąca się w przemysłowej dzielnicy Chelsea, pozwala poznać ten rejon z zupełnie z innej perspektywy. Estakada wchodząca miejscami do dawnych fabryk, niezliczone punkty do odpoczynku, dużo naturalnej zieleni, świetne widoki - wszystko to powoduje, że można tam spędzić spokojnie połowę dnia, relaksując się przy kubku dobrej kawy, z ulubioną książką w ręku.
315.
Załącznik 183854
316.
Załącznik 183853
317.
Załącznik 183857
318.
Załącznik 183852
319.
Załącznik 183855
320.
Załącznik 183858
321.
Załącznik 183856
322.
Załącznik 183851
Ciekawa relacja podparta fajnymi zdjęciami :)
Fajne zdjęcia. Jak na amerykańskim filmie, tylko całego filmu nie trzeba już oglądać. Twoje zdjęcia pokazują, że NY może jest i wystawny, elegancji i drogi, ale miejsc kalsy B też jest sporo.
Nie wiem czemu ale patrząc na te zdjęcia mam wrażenie, że patrzę na jakąś makietę. Może to sprawa moich oczu ale bardzo mi się to podoba :-) To wrażenie.