No ciekawe zdjęcia. Nalewka z kobry i pieczone jajka ciekawie wyglądają.
Pięcioosobowa rodzina na takim skuterku , dla nas europejczyków dość nie typowo wygląda.
Wersja do druku
No ciekawe zdjęcia. Nalewka z kobry i pieczone jajka ciekawie wyglądają.
Pięcioosobowa rodzina na takim skuterku , dla nas europejczyków dość nie typowo wygląda.
Oglądam i czytam z niesłabnącym zainteresowaniem. Gratulacje.
kolejna świetna wstawka. Lubię Twoje relacje. Ta jest równie dobra co relacja z Wietnamu.
Marcin - tu byłem :mrgreen:
Żartuję, jak się zapewne domyślasz, czytam Twoje opisy z wypiekami. Kapitalna relacje. I co - dużo się uczę, dożo, bardzo dużo ciekawych i nowych faktów i wiadomości.
Jesteście obydwoje fantastyczni - dzięki :)
Odrobilem zaleglosci...jestem pod wrazeniem tego co zobaczylem.
Dziękuję.
Obserwowaliśmy wszystko z boku, nasi znajomi skorzystali i bardzo sobie to chwalili. Sam Fakt, że biały człowiek chce brać udział w uroczystości, jest dla nich pewnego rodzaju zaszczytem.
Kilka dni spędzonych w tej wspaniałej krainie to przede wszystkim wędrówki do puszczy i obcowanie z przyrodą.
Półgodzinny opad deszczu pokrzyżował nasze plany, nie mogliśmy wydostać się z miasta, musieliśmy zmienić kierunek.
Nasza Toyota nie mogła ruszyć z miejsca.
620.
Chwilę wcześniej było sucho, droga była twarda. Jazda na dachu to standard.
621.
Wiele samochodów podejmuje próby przejazdu, te z napedem na cztery koła radzą sobie najlepiej, ale ciężarówki już nie dają rady, blokują przejazd. Dlatego nie da się tutaj zaplanować podróży z dużą dokładnością.
Poznana para Francuzów chciała przejechać tą drogą, w ciągu jednego dnia, prawie 150 km w jedną stronę na skuterach, na szczęście dali się przekonać, że jest to niemożliwe.
622.
W końcu udało nam się wydostać z miasta.
623.
Większe wioski, te położone bliżej miasta mają już prąd. Chłopiec ubrany do połowy w tradycyjny strój, stoi w charakterystycznej pozie, w dłoni trzyma zabawkę, jest to kij zakończony dwoma kółkami.
624.
Oddalamy się od wiosek w kierunku puszczy, odwiedzamy miejsca, które nie są nawet zaznaczone na mapach. Oczywiście doświadczony przewodnik jest obowiązkowy. Ścieżki zarastają w szybkim tempie i trzeba mieć dobre rozpoznanie terenu, by się sprawnie przemieszczać.
625.
To nasz przewodnik, Mister Mo To.
626.
Na szlaku widać obecność tubylców, ziemia jest bardzo miękka i z pewnością przyjemnie chodzi się po niej boso.
627.
A to ślady słoni. Jak wdepniemy w taki otwór, to wpadamy prawie po kolana do błota, takiej przyjemności nie da się uniknąć.
628.
Spotykamy pracujące słonie. Te zwierzęta poruszają się bardzo sprawnie i całkowicie bezszelestnie.
629.
cdn.
W puszczy nie zeżarły Was robale? Na ile skuteczne są środki ochronne?
Zastanawia mnie fakt, że u nich i tytoń i bimber, i nieprzestrzeganie zasad bhp i ppoż. Bez akcyz, sanepidów, HACCP i GMP. Straszliwa przepaść między nami. Chyba trochę zazdroszczę tej wolności. Mimo biedy.
Ten słoń ma obcięte kły. Pewnie żeby czasem jakiegoś człowieka nie zranił. Jednak to niebezpieczne zwierzę , mimo że jak widać pomocne tamtejszym ludziom.
Nadrobiłem zaległości. Fajne zdjecia, te w deszczu są super :-)
Nie mieliśmy problemu z robalami, komary na tych wysokościach nie występują, ale zawsze mamy ze sobą mocne repelenty. Uciążliwe są tylko meszki, podobne do naszych, ale nie przenoszą groźnych chorób i mrówki, których ukąszenie jest dosyć bolesne.
Repelenty w wielu przypadkach sprawdzają się doskonale, należy tylko pamiętać, by kupić środki o jak największym stężeniu DEET-u powyżej 50%, lub kupować środki które stosują miejscowi.
Obecność przewodnika zabezpiecza nas w dużym stopniu przed ukąszeniem przez węża czy pająka, wszystkie zagrożenia rozpoznaje z dużym wyprzedzeniem, wie gdzie można spotkać poszczególne niebezpieczne gatunki.
Trzeba pamiętać by nie opierać się o drzewa i większe liście. Niestety ryzyko zawsze istnieje, tym bardziej, że na pomoc lekarza nie mamy szans.
Mieliśmy przygodę tylko z jednym jadowitym wężem wodnym, brodząc po wodzie, przewodnik dostrzegł go już z kilkunastu metrów i nawet specjalnie się nie przejął, tylko nam pokazał, by ominąć go w bezpiecznej odległości. I jeszcze w wodzie mogą się do nas przyczepić sporych rozmiarów pijawki, ale nie są groźne.
A tej wolności też im zazdrościmy, mimo wszystko.
Las jest wyjątkowo gęsty i ciemny.
630.
Co jakiś czas spotykamy tubylców. Rower jest chętnie wykorzystywany do transportu, nawet w górach. Dzieci wycięły w dżungli pień bananowca i transportują go do wioski.
631.
Pasące się woły, wykorzystywane do prac polowych w zaprzęgu.
632.
Doliny poprzecinane są licznymi, mniejszymi i większymi rzekami, nikt tutaj nie buduje mostów czy kładek.
633.
Każda większa woda to możliwość przyjemnej kąpieli, lub przynajmniej spłukania z siebie błota.
634.
Podstawowe wyposażenie przewodnika to bardzo ciężka i ostra maczeta.
Nawet robiliśmy zawody z moim skromnym nożem, kto jednym pociągnięciem przetnie grubszy patyk i oczywiście przegrałem:grin:, ale wymiary bagażu nie pozwalają na zabranie ze sobą takich wielkich noży, zresztą na granicy z Tajlandią można by mieć z tego powodu problemy.
635.
Jest to idealne narzędzie do przecierania szlaku i nie tylko...
Jeżeli braknie nam wody pitnej (tej z rzeki przewodnik nie polecał do picia) to na drzewach mamy porozwieszane liany, dwa cięcia maczetą, pierwsze na spodzie i drugie 3-4 metry wyżej i mamy nawet do 2 litrów idealnie czystej wody do picia z odciętego odcinka liany.
Smakuje podobnie jak sok z brzozy. Wydaje się to bardzo proste, ale i tutaj można się śmiertelnie pomylić, jest kilka gatunków, które wyglądają podobnie a wypływający sok jest trujący.
636.
Mijamy wiele wodospadów.
Ilość płynącej wody zmienia się bardzo dynamicznie, jeśli uda nam się przejść na drugą stronę, to po opadach deszczu może się okazać, że w tym samym miejscu powrót jest niemożliwy.
Przewodnik wiele razy zachęcał nas do kąpieli pod wodospadem, oczywiście skorzystaliśmy, ale nie wszędzie. Widok płynących i spadających pni trochę zniechęcał.
637.
Tubylcy są twardzi, kąpiel pod wodospadem jest dla dla nich czystą przyjemnością.
638.
cdn.