Raczej musieć dostosować się do wytycznych konserwatora zabytków ("klasyk z krakowskiego Kazimierza") ;)
Wersja do druku
Nawet nie wiem, czy to sprawa konserwatora, czy przemyślany projekt tamtejszych włodarzy/biznesmenów.
Ale w wielu miastach coraz częściej walczy się o estetykę reklam, fajnym przykładem jest sieć "Żabka", która na co dzień ma dość krzykliwe elewacje ale w razie potrzeby ma postarzone wersje szyldów - widziałam i w Gdańsku, i w Tczewie. Mam gdzieś zdjęcia w archiwum ale trudno mi teraz odszukać.
Ostatnio widziałem w Katowicach, a przykład jest na tym forum: http://www.kliny.com.pl/forum/printv...t=406&start=45
Wrocław nie dostał jeszcze żadnych rządowych pieniędzy na ESK. 96 mln ma dostać w 2016 roku, 3 mln w 2017 roku. Pieniądze mają zostać przeznaczone na ESK a nie rewitalizację przestrzeni miejskiej, więc wątpię żeby cokolwiek z tego budżetu miało pójść na walkę z reklamami, tym bardziej, że Wrocław szacuję tą imprezę na kilkaset milionów i liczył na wsparcie kwotą ponad dwukrotnie większą.
Na temat samego pomysłu ESK się nie wypowiem, może tylko tyle: będzie to Miś na skalę naszych możliwości.
A wrocławski Park Kulturowy? Uchwała z 10 kwietnia 2014 i dyskusje, które temu programowi towarzyszyły przez przynajmniej 2 lata, informacje w lokalnej i ogólnopolskiej prasie, w telewizji?Cytat:
wprowadzić ład estetyczny w mieście, wystarczy sporządzić wytyczne ramowe dotyczące wyglądu szyldów i ich ekspozycji, opublikować je w lokalnej prasie i dać przedsiębiorcom kwartał na dostosowanie ich szyldów do nowych wymagań. W tym czasie można przeszkolić strażników miejskich w zakresie estetyki otoczenia i komunikacji wizualnej. Po kwartale strażnicy wychodzą na miasto i nakładają mandaty na każdego, kto nadal zaburza swym szyldem ład wizualny. Oporni dostają kolejny kwartał na poprawę. Po drugim kwartale strażnicy wychodzą na miasto i demontują szyldy i reklamy, które w dalszym ciągu szpecą otoczenie.
Wątek ciekawy, ale jeżeli chodzi o Wrocław to trochę bez sensu. Nie mam tak pojemnej karty pamięci ani twardego dysku, żeby pomieścić wszystkie szkaradztwa, bilboardy czy szmaty powieszone na ogrodzeniach.
A wystarczy z Wrocławia podjechać 150 km w stronę naszej zachodniej granicy i już w Goerlitz zobaczyć jak powinny wyglądać szyldy reklamowe i witryny sklepów
Załącznik 154466Załącznik 154467Załącznik 154468Załącznik 154469Załącznik 154470
helmuth
nie wiem jak u Ciebie, ale środkowo-wschodnie Niemcy (Drezno i okolice) wyglądają pod tym względem bardzo ok. Tak chciałbym widzieć Wrocław.
Sorry, za OF ale zwyczajnie muszę. Drezno jest urocze a sama okolica miasta dużo bardziej mi się podobała od tej, którą potem widziałem będąc w Augsburgu, czy Monachium. Jeśli ktoś z Was będzie nocował w drodze "dalej" to proponuję to zrobić w okolicach parku Weißer Hirsch. To świetne miejsce do zatrzymania się nawet na dłużej. Jedzie się co prawda ok 20 min na stare miasto, ale okolica rekompensuje wszelkie straty. Można sobie też troszkę skrócić podróż tramwajem i zrobić spacer po Hauptstraße. Jeśli ktoś będzie zainteresowany wycieczką do Drezna i tą okolicą to chętnie pomogę ;)
Swoją drogą ciekawe, nieoczywiste i perwersyjne jest skojarzenie second handów (lumpeksów) z luksusem. Ciekawe, bo odzież kupowaną za grosze z drugiej ręki trudno utożsamiać z luksusem (luksus kupuje się w luksusowych sklepach za ciężkie pieniądze). Nieoczywiste, bo w lumpeksach zdarza się kupić markową odzież w bardzo dobrym stanie – szczególnie damską (na przykład sukienkę, która była użyta tylko raz). Perwersyjne, bo większość klienteli lumpeksów stanowi biedota, choć są od tego wyjątki (mam koleżankę, która świetnie zarabia, a ubiera się głównie w lumpeksach).
Można jednak spojrzeć na to inaczej i uznać takie skojarzenie za żartobliwe przymrużenie oka do klienta.