N marginesie dyskusji chciałbym zapoznać się z tym jak uczestnicy tego wątku rozumieją termin ISO invariant. Jak ten termin można przełożyć na praktykę.
TJ
Wersja do druku
N marginesie dyskusji chciałbym zapoznać się z tym jak uczestnicy tego wątku rozumieją termin ISO invariant. Jak ten termin można przełożyć na praktykę.
TJ
To są matryce pozwalające na programowe rozjaśnienie zdjęcia przy zachowaniu zbliżonego poziomu szumu, co w przypadku równoważnego pod względem ekspozycji zdjęcia wykonanego na odpowiednio wyższej czułości. Na przykład ISO 100 rozjaśnione o 4 EV powinno być niemal nie do odróżnienia od ISO 1600. Pozwala to uzyskać wysoki DR przy niskich stratach na jakości.
Czyli wysoki (czy jak to nazwać) ISO variant sensora koreluje z dynamic range, chociaż nie jest to to samo.
A dynamic range mówi także o tym ile można wyciągnąć z cieni bez większej szkody dla obrazu.
TJ
Przeczytałem cały wątek i jestem pod wrażeniem wiedzy i następnie umiejętności zagospodarowania zdjęć zarówno w formatach jpg jak i raw. Ponieważ każdy naświetlony plik trzeba choć odrobinę poprawić osobiście preferuję pliki raw i tylko w tym formacie robię. Program do obróbki plików traktuję dosłownie jak ciemnię fotograficzną której bardzo mi brak a tak mam jej namiastkę. Lubię zdjęcia Epikura za to co przedstawiają i lubię zdjęcia M-a-g-a za perfekcyjne zdjęcia. Każdy z nich idzie swoją drogą a efekty ich prac są poddawane ocenie w jednym i drugim przypadku zdecydowanie pozytywnej. Ważne, że są pokazywane możliwości z których można korzystać. Reasumując nadmieniam jeszcze, że jest system polaroid tj. fotografii natychmiastowej która ma też swoje zalety jak i wady a zwolenników na forum nie zapamiętałem.
@m_a_g - generalnie się z Tobą zgadzam, szczególnie z drugą częścią posta dotyczącą przypadku, kiedy trzeba uzupełniać "niedoskonałość" sprzętu.
W sumie temu służy np. HDR.
Ale sytuacja którą opisałeś odnośnie portretu dzieci akurat jest dla mnie w dzisiejszych czasach nie do przyjęcia. Może wczasach filmu to tak, ale fotograf, który używa aparatu cyfrowego z natychmiastowym podglądem zdjęcia, który z takiej portretowej sesji przyniesie zdjęcia np. z zamkniętymi oczami modeli moim zdaniem lepiej żeby... dał sobie z fotografowaniem spokój.
To akurat kiepski przykład - chociaż rozumiem co masz na myśli - w przypadku pojedynczego zdjęcia takie postępowanie można jeszcze zrozumieć.
Aczkolwiek nadal się będę trochę upierał, że należy się do takich rzeczy przyznawać- a nie upierać że to oryginalne ujęcie prosto z aparatu.
Już wiele osób się o tym przekonało, kiedy odbierano im nagrody jak wyszło na jaw, że to niby "oryginalne" zdjęcie było poddane mocnemu retuszowi
Fajnie tak sobie porozmawiać i fajnie że mamy cześciowo wspólny punkt widzenia.
Odniosę sie jeszcze do dwóch rzeczy: po pierwsze - dla mnie nie ma czegoś takiego jak "oryginalne zdjęcie prosto z aparatu". Liczy się efekt. Zwisa mi jak został uzyskany, przyklaskuję każdemu kto robi piękne zdjęcia a warsztat... to warsztat.
To jak z piekarnią piekącą chrupiący i pachnący chleb który uwielbiamy rano, jak w tej noweli, nie pamiętam której... do czasu kiedy dziecko zobaczyło brudnych i spoconych piekarzy przy pracy, wtedy straciło apetyt.
Oczywiście zdjęcia reporterskie to inna sprawa, i tak, znane mi są przypadki odbierania nagrody za fotomontaż, ale w tamtych przypadkach fotomontaż nie służył temu aby zdjęcie było lepsze technicznie czy ładniejsze, a po prostu zakłamaniu rzeczywistości.
To dwie różne rzeczy. Nomen omen nagrody odbierano po latach nawet w fotografii analogowej bo okazało się że niektóre zdjęcia wojenne były... inscenizowane wiele kilometrów od linii frontu.
A druga sprawa z tym portretem dzieci.... zabrzmi to paradoksalnie, ale cenię sobie naturalność. Zwłaszcza kiedy fotografuję swoje dzieciaki.
Czasami robię też zdjęcia poważne, takie studyjne (wstawię coś dzisiaj do mojego wątku w celu demonstracji), ale tych naturalnie roześmianych, kiedy jedno drugiemu coś powiedziało i naśmiewały się z ojca z aparatem zamiast pozować - tego nie da się powtórzyć.
Z takiego wyjścia w teren w celu zrobienia jednego portretu przynoszę na karcie z 500 zdjęć, bo robię seriami ile fabryka dała. I wybieram ten najlepszy moment... a w przypadku dwóch osób na zdjęciu, czasami jest tak że ten najepszy moment jest na dwóch klatkach które dzieli od siebie ułamek sekundy.
Takie coś przy odrobinie znajomości post procesu można połączyć w jedno zdjęcie wręcz idealnie, bez żadnych zmian praktycznie.
Jest jest to dużo prostsze i daje lepsze efekty niż zniechęcone, zmęczone dzieci zmuszone do ponownego pozowania.
I jak dla mnie jest o wiele bardziej prawdziwe - bo ja robiąc te zdjęcie widziałem te roześmiane buzie przecież - to że w domu oglądając poszczególne klatki okazało się że udało się tego uchwycić jednym zdjęciem to już kwestia wtórna...
I tu jest pewien problem. Ja chciałbym oglądać zdjęcia które mi się podobają . Nie interesuje mnie, że autor mocno dłubał przy edycji. Liczy się efekt finalny.
Jak mam oglądać zdjęcia które są , że tak napiszę "naturalne". I ta naturalność sprowadza się do nudnego, szarego mało "dynamicznego" obrazka. To sorry, ale nie kupuję tego. :)
Dotyczy to zwłaszcza zdjęć krajobrazowych, gdzie niestety, czy się to komuś podoba czy nie, trzeba przeważnie dużo popracować.
Jest takie stare powiedzonko. Prosto z puszki, to najlepsze są sardynki. :mrgreen:
Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby ktoś odgadł, że którekolwiek z opublikowanych przeze mnie zdjęć nie było poddane żadnej edycji poza aparatem. Nikt nie zgłaszał uwag, że ekspozycja nietrafiona, że balans bieli nie taki, że detalu brakuje, że z kolorami coś nie gra, że DRu zabrakło czy że powinienem dowalić więcej clarity.
Przymus edycji zdjęć tkwi tylko w głowie niektórych fotografów i dotyczy tylko ich własnych fotografii, bo na podstawie cudzych zdjęć i tak nie są w stanie odgadnąć procesu ich powstawania.