„Koledzy w Warszawie wynoszą Canona 20d i e-Lkę więc się da, poszukaj w necie, napisz czy są zainteresowani żyroskopem i czy mógłby on mieć zastosowanie do ich fotografii.”
Wszystko zależy do czego mają być zdjęcia.
Ja używam takiego wypasionego zestawu, głównie do tak zwanej archeologii bezinwazyjnej.
W pierwszym wypadku polega to na tym, że aparat musi być skierowany pionowo w dół i tak trzaskać fotki.
Chodząc tam i z powrotem, oraz z lewa na prawo można z takich fotek stworzyć ortofotomapę danego obszaru. W takim wypadku sterowanie położeniem aparatu jest niepotrzebne, ale podgląd konieczny.
W drugim wypadku potrzebne są zdjęcia ukośne i wtedy podgląd oraz sterowanie położeniem są niezbędne.
Picavet tłumi wahnięcia zestawu tyko w osi linki, natomiast ruchy poprzeczne praktycznie nie są tłumione i jest to pewien problem.
Myślałem o ustabilizowaniu tej platformy w osi poprzecznej do linki, ale za pomocą akcelerometru, który może wspomagać użyty w platformie serwomechanizm pochylenia , nie ingerując zbytnio w wykonany już układ. Pewnie coś takiego zrobię.
Zestaw ten, czyli C 550 i obiektyw 24-105 l waży ok. 2 kg razem z akumulatorem litowo polimerowym 4 Ah, może latać nawet 6 godzin robiąc około 900 zdjęć RAW + jpg (karta 32 Gb).
Robiąc zdjęcia seriami po kilka, nie ma problemu z poruszeniem czy przekoszeniem. Z takiej paczki zawsze coć można wybrać.
Zdjęć poprawnych technicznie z takiej sesji, jest około 80-90%
Wisi to wszystko 75m pod Fotokite 250, sporadycznie 400.
Ale to nie jest zestaw na niedzielną wycieczkę rowerową, w takim wypadku trzeba walczyć z każdym gramem i tu automat jest niezastąpiony.
A teraz ciekawostka:
Na pierwszym zdjęciu coś widziane z poziomu oczu, następnie z lotu ptaka to, znaczy latawca..
Na ostatnim to coś, po przeskanowaniu pola magnetometrem.
Na zdjęciach z latawca widać rozłożone na polu białe krzyże. To tak zwane fotopunkty. Mają one rozmiar 1m/1m a ich położenie jest precyzyjnie określone.