No cóż, inny świat i inni ludzie, a mimo to jest tam bardzo swojsko.
Wersja do druku
No cóż, inny świat i inni ludzie, a mimo to jest tam bardzo swojsko.
Niezależnie czym robione, puszką czy telefonem, to fotki są ujęte z właściwego punktu widzenia i maja coś do powiedzenia, do przekazania, oko przyciągają, uwagę na temacie skupiają, bajerują i rajcują kolorytem, ujęciem, perspektywą, są wierną rzeczywistością, jak żywą.
TJ
Dziękuję. Najsmutniejsze z pobytu w Mongolii jest to, że w zasadzie nie sposób się tam dogadać. Ludzie nie mówią w żadnym języku poza rodzimym. Łacznie np z naszym kierowca, regularnie podróżującym z turystami. jedyne miejsce gdzie rozmawiałem z lokalsami to taras restauracji nad jeziorem Chubsuguł- żona była na spotkaniu z szamanem, ja odpuściłem bo mój stosunek jest kpiąco satyryczno drwiący i nie chciałem psuć reszcie spotkania- tam spotkałem dwóch lokalsów z którymi rozmawiałem w dialekcie niemiecko-rosyjsko-angielskim. Aczkolwiek po kolejnej butelce wina okazało by sie że znamy też suahili :) jeden z nich był w Polsce.
Mongolski pisany cyrylica to jak zaszyfrowany siedmiowirnikową Enigmą. jedynym naszym kontaktem był nasz przewodnik Amra, dzieki niemu np na świecie Nadam w Karakorum zostaliśmy poczestowani .. tabaką .
Dojechaliśmy do XVII wiecznego klasztoru Amarbayasgalant, znajdującego się na liście UNESCO.
Opuszczonego. Oprowadzający nas adept prosił nie nie robienie mu zdjęć co oczywiście uszanowałem.
Załącznik 266424
Załącznik 266421
Załącznik 266422
Załącznik 266423
Załącznik 266420
Jedziemy z powrotem do Ułan Bator
i taki pojazd zobaczyliśmy po drodze. Skąd po co i dlaczego- nie mam pojęcia.
Załącznik 266427
Posąg Buddy gdzieś pomiędzy blokami.
Załącznik 266426
Plac SucheBatora (czerwonego bohatera) / Czyngis- Khana- w zależności od aktualnie rządzącej opcji.
Załącznik 266428
czas wracać. Podróż powrotna była mordercza- załapaliśmy się akurat na weekend ogólnoświatowej awarii systemów rezerwacyjnych i obsługowych linii lotniczych. Z Ułan-Bator do Gdańska wracaliśmy przez Pekin Monachium i Warszawę drobne 48 godzin. W prezencie przywiozłem sobie Covid w wersji hardcore.. kolejne dwa tygodnie byłem nieżywy.
Dziękujemy.
Załącznik 266425
Klasztor wspaniały - ale chyba opuszczenie dobrze mu nie robi - trawa rosnąca na dachu wskazuje że jednak niszczeje...
Poza covidem który masz już na szczęście za sobą przywiozłeś sporo ciekawych wspomnień.
Dzięki za relację!
Fajna relacja, miło się oglądało.
Najbardziej podoba mi się fotka pierwsza - osada, sioło, fort? na tle wzgórz, delikatne światło i niebo z chmurkami. OM3 dawał radę bez problemu.
Teraz obrazek przed siebie i rysownik z tego mógłby jakimiś pędzelkami, czy kredkami namalować niezły landszaft w typowym stylu dalekowschodnim.
TJ
A mnie się najbardziej podoba ostatnie zdjęcie - przypomniałem sobie Wasze cudowne mordki :mrgreen:
Fajna relacja. Dzięki :)